Andrzej Duda podczas uroczystego otwarcia przekopu na Mierzei Wiślanej chyba niechcąco ujawnił prawdziwy cel jego powstania. Powiedział: „Od tego, by ładować wielkie statki mamy inne miejsca. Chodziło o to, by symbolicznie ta droga była otwarta. By nie pytać o zgodę kraju, który nie jest nam przyjazny. Kraju, któremu władze nie wahają się przed atakowaniem innych, co widzimy teraz na Ukrainie poddanej brutalnej rosyjskiej agresji”.
Inni mówcy i propagandyści obozu rządowego wskazywali oczywiście na inne motywy, np. Jarosław Kaczyński przekonywał, że ta inwestycja odtworzy port w Elblągu. Myślę jednak, to Andrzej Duda syntetycznie podsumował to całe przedsięwzięcie kosztujące prawie 2 mld złotych. Od samego początku chodziło tylko i wyłącznie o polityczną demonstrację przeciwko Rosji, oderwaną od realiów tak historycznych, jak i gospodarczych. Historycznych, bo sam fakt, że Mierzeja Wiślana należy obecnie do Polski jest zasługą Armii Czerwonej i jej zwycięstwa nad Niemcami oraz decyzji Józefa Stalina.
W tej sytuacji organizacja otwarcia w dniu 17 września nie ma żadnego odniesienia do historii i jest tylko bezmyślnym gestem, triumfem chorych emocji i resentymentów nad logiką. O tym, jakie motywy kierowały twórcami tego pomysłu pisał w 2020 roku Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, w tekście pt. „Przekop Mierzei celem rosyjskiej propagandy”. Wynikało z niego, że rosyjskie media były przeciwko przekopowi, więc inwestycja jest słuszna. Już wtedy zauważono, że celem tej narracji było zdyskredytowanie wszelkiej krytyki – jeśli ktoś jest przeciw przekopowi, to idzie ręka w rękę z rosyjskimi propagandzistami.
Przekop nie ma żadnego znaczenia gospodarczego, nie szkodzi też w żaden sposób Rosji, wiedzą o tym wszyscy, choć obecnie, ze względu na histerię związaną z wojną na Ukrainie – mało kto chce o tym mówić. Ta inwestycja nie przyczyni się do zwiększenia znaczenia portu w Elblągu, co najwyżej trochę ożywi ruch turystyczny. Mimo to podczas otwarcia przekopu zagrzmiały fanfary, tak jakbyśmy odnieśli jakieś wiekopomne zwycięstwo. Nawet marszałek województwa warmińsko-mazurskiego z PSL mówił coś o ożywieniu gospodarczym, choć on sam i inni wiedzą, że tylko pełna współpraca z Obwodem Kaliningradzkim takie szanse dawała. Jednak PiS skutecznie doprowadziło do jej całkowitego zablokowania, jednostronnie zrywając umowę o małym ruchu granicznym, który przynosił mieszkańcom Warmii i Mazur i Trójmiasta ogromne korzyści. Zostało to przeprowadzone na długo przed wojną na Ukrainie. Tak oto polityka resentymentu historycznego i dominacji symboli – wygrywa z polityką realną i interesem Polski. Nie tylko w tym przypadku.
Jan Engelgard
Fot. Wkipedia Commons
Myśl Polska, nr 39-40 (25.09-2.10.2022)