OpinieŚwiatDugin: czas przejść do kontrhegemonii

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Proponuję analizę sytuację w Federacji Rosyjskiej po rozpoczęciu Specjalnej Operacji Wojskowej (SOW) z punktu widzenia gramscizmu.

Hegemonia

Według terminologii Antonio Gramsciego, ustrój polityczny Rosji można by określić mianem cezaryzmu. Oznacza to, że ośrodek systemu znajduje się w strefie pośredniej pomiędzy hegemonią (liberalny globalizm, światowy kapitalizm) a kontrhegemonią (fundamentalny patriotyzm, wielobiegunowość, Rosja jako cywilizacja).

Przypomnę, że hegemonię (podobnie jak kontrhegemonię) rozumiał Gramsci jako ideologię, system wartości i norm. Ten, kto kontroluje świadomość (nie tylko za pomocą polityki, lecz także przestrzeni informacyjnej, kultury i oświaty), ten rządzi społeczeństwem.

Hegemonia to ideologia globalnego liberalizmu twierdzącego, że jego wartości i oceny są uniwersalne, określają podstawowe normy i zasady porządku światowego. Są wśród nich jednobiegunowość, Rząd Światowy, Wielki Reset, cancel culture, wokeizm, polityka gender i totalna kontrola nad społeczeństwem.

Kontrhegemonia a cezaryzm

Kontrhegemonia to w interesującym nas przypadku pełne uznanie radykalnej odmienności cywilizacji rosyjskiej od globalistycznego Zachodu na poziomie wartości, orientacji, norm, zasad, preferencji społecznych, systemu politycznego; a także nadanie całemu temu, podniesionemu do rangi ideologii  zbiorowi charakteru ofensywnego. Jest to tożsame z fundamentalnym patriotyzmem nie idącym na żadne kompromisy z liberalizmem (czyli z globalnym kapitalizmem, progresywizmem, LGBT+, technokracją, indywidualizmem, kosmopolityzmem itd.).

Cezaryzm to ciągłe lawirowanie pomiędzy globalnym Zachodem z jego technologiami, wartościami i normami a wyraźnym, alternatywnym systemem cywilizacyjnym. Cezaryzm w Rosji dominował do 22 lutego 2022 roku. Wszystko funkcjonowało pomiędzy dwoma biegunami (istniała równowaga solarności i lunarności).

Cezaryzm a patriotyzm

Aż do przyjścia do władzy Władimira Putina Federacja Rosyjska znajdowała się pod bezpośrednią okupacją Zachodu i pod kontrolą zewnętrzną. Putin przesunął okno Overtona od globalizmu do cezaryzmu. W obrębie systemu cezarystycznego pozostawały jednak piąta (Echo Moskwy) i szósta (Anatolij Czubajs jako symbol całkowitej okupacji) kolumna. Pozbyto się jedynie najbardziej skrajnych form, ludzi lat 1990. (Borysa Bierezowskiego, Władimira Gusińskiego, Leonida Niewzlina, Michaiła Chodorkowskiego). Jednocześnie powstrzymywano ruchy wiodące w kierunku kontrhegemonii. Obszar czystego patriotyzmu (w którym funkcjonuje większość ludności, naród sam w sobie) nadal pozostawał poza oknem Overtona. Było tak przez 22 lata, choć warto zauważyć, że struktura cezarystyczna przesuwała się w kierunku kontrhegemonii, ale w tempie centymetra rocznie. Układ najwyższych władz nie ulegał zmianie (co samo w sobie nie jest najgorsze, bo jego ciągłe zmiany to postulat globalnej oligarchii dążącej do zachowania kontroli nad wszelkimi elitami), a jednocześnie nie stawał się prawdziwie patriotycznym, poprzestając na symulakrach.

Cezaryzm w postaci, w której funkcjonował on przez 22 lata, przestał istnieć wraz z rozpoczęciem SOW. Doszło do ostrej eskalacji w relacjach z Zachodem, przeobrażającej się w konflikt bezpośredni. Czubajs uciekł, a Echo Moskwy zamknięto. Oznacza to, że okno Overtona wyraźnie przesunęło się w kierunku patriotyzmu. Wszyscy zatem oczekiwaliśmy, że zmiana ta w sposób logiczny doprowadzi do kontrhegemonii, zburzy tamę powstrzymującą dotychczas żywioł prawdziwego, cywilizacyjnego patriotyzmu, z którym do tej pory cezaryzm jedynie flirtował z pobudek pragmatycznych. Byłoby to naturalne, bo przecież starcie z Zachodem stało się do tego stopnia bezpośrednie, że udawanie, iż system w Rosji w pełni zgodny jest ze standardami zachodniej demokracji liberalnej, straciło sens. Po rozpoczęciu SOW nikt na Zachodzie w to nie uwierzy i nie będzie nawet zwracał na to uwagi. Wroga się unicestwia, a my jesteśmy wrogami społeczeństwa otwartego, niezależnie od tego, jak bardzo byśmy temu zaprzeczali. Nasze zapewnienia, że przecież też jesteśmy, tak jak wy, „liberałami i demokratami”, nie ma już żadnego znaczenia. Dziś znaczenie ma wyłącznie siła i Zwycięstwo.

Otwór strzelniczy zamiast okna

Tymczasem pojawiło się coś niezbyt logicznego. Okno Overtona wraz z rozpoczęciem SOW przesunęło się nieco w stronę patriotyzmu, po czym się zatrzymało. Odrzucono bezpośrednią hegemonię (choć nie do końca), jednak opcja jej przeciwna nadal objęta jest surowym zakazem. Można oczywiście uznać ostatni manifest Nikołaja Patruszewa za przejaw tego, że kontynuowany jest marsz w kierunku fundamentalnego patriotyzmu, warto wszakże przypomnieć, że podobne deklaracje składał przed wyborami 2012 roku prezydent w swoich błyskotliwych, kontrhegemonicznych artykułach, z których później kompletnie nic nie wynikło. Powiedzmy nieco łagodniej: prawie nic, albo nie to, czego oczekiwaliśmy, choć „Krym jest nasz”.

Z oknem Overtona stało się zatem coś dziwnego. Faktycznie odsunęło się ono znacznie (jakże to symboliczne w przypadku Maksima Gałkina, Ałły Pugaczowej czy Iwana Urganta!) od globalizmu i liberalizmu (ich hegemonii, jeśli posłużyć się terminologią Gramsciego), jednak ugrzęzło na granicy autentycznego patriotyzmu. W ten sposób utracono odporność całej konstrukcji. Okno Overtona rozciągnęło się wzdłuż osi wertykalnej, stając się ambrazurą, otworem strzelniczym. W sferze informacyjnej blok wrogi zwolennikom Idei Rosyjskiej przetrwał i stał się nawet radykalniejszy niż w 2014 roku.

Wojna jądrowa stała się realna

Rosja ugrzęzła w niezwykle trudnej sytuacji. Nie udało się odnieść szybkiego, czysto technicznego zwycięstwa, a konfrontacja z Zachodem rozszerza się i nabiera cech frontalnego starcia. Biorąc pod uwagę poziom finansowania machiny wojennej Ukrainy, często ze skonfiskowanych środków rosyjskich, które przedstawiciele szóstej kolumny „rozsądnie”, „przewidująco” i „we właściwym czasie” ulokowali na zachodzie, sytuacja staje się krytyczna. Jeśli dodać do tego gotowość Polski (państwa NATO!) do wkroczenia na Ukrainę Zachodnią (być może nie tylko na zachodnią), znajdujemy się na krawędzi bezpośredniej konfrontacji z NATO, a groźba wojny jądrowej przestaje być czymś odległym i nieprawdopodobnym.

W tej sytuacji sięgnięcie po zasoby wewnętrzne głębokiego patriotyzmu staje się nieuniknione i niezbędne. Równie konieczna staje się całkowita i daleko idąca cenzura, masowa, motywowana ideologicznie mobilizacja, nie tylko na rzecz wsparcia frontu, lecz także w gospodarce, przestrzeni informacyjnej i w całym społeczeństwie jako takim.

Wszystko to, oczywiście, pod warunkiem, że chcemy Zwycięstwa. Kontynuacja obecnej polityki oznacza dziś strzelanie w plecy swoim. Nie da się tego inaczej nazwać.

Być albo nie być

Cezaryzm jest w błędzie, jeśli sądzi, że przetrwa w bezpośredniej konfrontacji z hegemonią (przypomnę po raz kolejny, że Gramsci miał na myśli idee). Idee to nie symulakra i technologie polityczne. Nie rodzą się na zamówienie. Żyją one swoim życiem. Obecnie przejście do kontrhegemonii nie stanowi kwestii chcenia bądź nie; to sprawa życia i śmierci. A precyzyjniej to „być albo nie być” Zwycięstwa, ale tym razem bez Zwycięstwa Rosja po prostu przestanie istnieć, więc można stwierdzić, że to ostateczne „być albo nie być”.

Rzecz jasna, przesuwając się o centymetr rocznie, można jeszcze jakiś czas przetrwać. Jesteśmy już jednak na innym etapie tempa upływu czasu. Wszystko przyspieszyło. Naród nie tylko gotów jest na poważny zwrot patriotyczny; zaczyna nie rozumieć dlaczego tego zwrotu do tej pory nie dokonano.

Mniejsze zło już nie wystarczy

Naród jest dziś znacznie rozsądniejszy od elit rządzących. Cezaryzm jest czymś lepszym od hegemonii, jednak gorszym od kontrhegemonii. Akceptację mniejszego zła zastępować zaczyna zapotrzebowanie na prawdziwe Dobro. Tym razem już bez jakiejkolwiek domieszki zła. Czyli bez liberałów (a także debili i zdrajców).

Znów pojawia się konieczność przekroczenia wyczerpująco trudnej dla cezaryzmu (równowagi solarności i lunarności) granicy, tym razem w polityce wewnętrznej, a w szczególności w sferze informacyjnej, oświacie i kulturze. Wszystko, co uznawano w sposób naciągany za dostateczne w minionym okresie, wygląda dziś jak totalna porażka. Ambrazura Overtona coraz bardziej niepokojąco zgrzyta.

To jednak nasze państwo i jego los nie jest nam obojętny. Dlatego trzeba bardziej zdecydowanie demontować zbudowaną przez reżim w poprzedniej fazie tamę blokującą głęboki żywioł ludowego patriotyzmu. Stawka jest bardzo wysoka.

prof. Aleksandr Dugin

Źródło: https://t.me/russica2/45766, https://t.me/russica2/45767

Śródtytuły pochodzą od Redakcji.

Redakcja