AktualnościŚwiatCo o wojnie na Ukrainie piszą w Chinach

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

„Global Times” jest wydawanym od 1993 roku (od 2009 roku także w wersji angielskojęzycznej) dziennikiem wydawanym pod auspicjami Komunistycznej Partii Chin. Artykuły zamieszczane na łamach tego pisma można traktować jako wyraz poglądów tej partii (a w konsekwencji także władz Chińskiej Republiki Ludowej) na problematykę międzynarodową.

Waszyngton nie chce pokoju

31 marca opublikował artykuł redakcyjny, w którym USA zostały określone jako największy spoiler sytuacji Ukrainy. Redakcja zwraca uwagę, że po wtorkowej rundzie negocjacji rosyjsko-ukraińskich w Turcji (29 marca), obie strony wysłały pozytywne sygnały (propozycja Ukrainy by jej neutralny status był gwarantowany przez społeczność międzynarodową oraz zapowiedź Rosji ograniczania aktywności militarnej wokół Kijowa i Czernihowa). W ocenie redakcji „Global Times” taki rozwój sytuacji nie jest pożądany przez Stany Zjednoczone. Dowodem na to mają być słowa Kate Bedingfield na środowej konferencji prasowej w Białym Domu. Pytana o to, „czy USA chcą stać się gwarantem bezpieczeństwa Ukrainy, czy rozważają taką opcję?”, nie udzieliła pozytywnej odpowiedzi, zapewniając zarazem, że USA cały czas utrzymują dialog z Ukrainą na temat sposobów zapewnienia jej bezpieczeństwa i suwerenności.

Gazeta przywołuje słowa prof. Li Haidonga z Instytutu Stosunków Międzynarodowych na Chińskim Uniwersytecie Spraw Zagranicznych, według którego „jeśli Ukraina i Rosja pogodzą się, USA nie będą w stanie zmusić Rosji do wykrwawienia się do ostatniej kropli krwi”.

Li Haidong powołuje się na doniesienia, wedle których prezydent Wołodymyr Zełeński poinformował telefonicznie prezydenta Joe Bidena o efektach rozmów pokojowych, a przywódca amerykański ze swej strony zapowiedział wysłanie Ukrainie dodatkowych 500 milionów dolarów pomocy. Li zwraca także uwagę na przemówienie wideo, w którym prezydent Ukrainy ogłasza, że ograniczenie aktywności wojskowej Rosjan wokół Kijowa to skutek zmuszenia ich do tego przez działania wojsk ukraińskich.

Chiński naukowiec wskazał także na drugi powód, skutkujący niechęcią USA do szybkiego rozwiązania kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Jest nią chęć wykorzystania go do skutecznego kontrolowania Europy i marginalizacji Rosji. W jego ocenie Amerykanie przynajmniej częściowo zrealizowali swoje cele: „Na przykład USA i UE podpisały historyczną umowę w sprawie gazu – pozornie umowa ma na celu pomóc Europie w zmniejszeniu zależności od Rosji, ale zasadniczo sprawi, że Europa będzie bardziej zależna od USA”. Innym przykładem wzrostu amerykańskiej kontroli nad Europą jest dla chińskiego analityka ogłoszona 24 marca przez NATO deklaracja dalszego politycznego i praktycznego wsparcia dla Ukrainy oraz zwiększenia przez sojuszników wydatków na obronę: „Wzmacniając rolę NATO, Stany Zjednoczone mocniej przywiązują Europę do swojego rydwanu” (US biggest spoiler of Ukraine situation).

Pokój w interesie Chin i Europy

Kwestia stosunków chińsko-europejskich jest wiodącym tematem komentarza redakcyjnego Chiny i UE mogą dostarczyć więcej pewności w niespokojnych czasach (2 kwietnia). Nawiązuje on oczywiście do odbytego za pośrednictwem Internetu 23 szczytu ChRL-UE, który odbył się w piątek 1 kwietnia. Było to pierwsze formalne spotkanie przywódców obu stron od czerwca 2020 roku; „obie strony – czytamy – zgodziły się, że była to szczera i dogłębna dyskusja, w której obie strony zwiększyły wzajemne zrozumienie i osiągnęły konsensus w wielu obszarach”.

Chiński dziennik ocenia, że prowadzenie rozmów w obecnej sytuacji międzynarodowej przez Chiny i UE jest bardzo ważne i cenne. Jak charakteryzowana jest owa sytuacja? Redakcja stwierdza ostrożnie, że „wydaje się”, iż w Europie odrodził się „duch zimnej wojny”. Jako głównego sprawcę tego stanu rzeczy wskazuje USA. Chiny i UE zaś są opisane „jako dwie potęgi, które utrzymują pokój na świecie, dwa rynki promujące wspólny rozwój i dwie cywilizacje, które napędzają postęp ludzkości”, które mogą przynieść światu większą nadzieję i „zagwarantować światowy pokój i stabilność poprzez swoje rozmowy i współpracę”.

Jednocześnie, gazeta wskazuje na istnienie na Zachodzie środowisk, które chciały wykorzystać kryzys ukraiński do psucia relacji unijno-chińskich. Chińscy publicyści nie mają wątpliwości, kto za tymi działaniami stoi: „jest to starannie zaplanowana kontynuacja amerykańskich zamiarów wykorzystania Ukrainy do powstrzymywania Rosji i wykorzystania Rosji do powstrzymywania Europy”. „Global Times” wskazuje także na czynniki sprzyjające współpracy zachodniej Europy z Chinami: szeroki konsensus obu stron w sprawie utrzymania multilateralizmu, wzmocnienia globalnego zarządzania, przeciwdziałania zmianom klimatycznym i wspólnego zwalczania pandemii. W wymiarze instytucjonalnym przypominają o istnieniu ponad 70 mechanizmów konsultacji i dialogu obu stron („obejmujących prawie wszystko i omawiających prawie wszystko”). Dlatego zdefiniowanie relacji Chiny – UE tylko w określonych obszarach (chodzi zapewne o wojnę ukraińsko-rosyjską) jest „strategicznym zawężeniem”. Nawet jednak w tej kwestii „Global Times” dostrzega szereg obszarów wzajemnej zgody: obie strony nie chcą chaosu i wojny, obie mają nadzieję na zawieszenie broni i powstrzymanie wojny. Nie ma także różnicy w kwestiach pomocy humanitarnej. Pismo dyskretnie wskazuje, że pozytywne rozwiązanie kryzysu leży w większym stopniu w interesie UE: „Należy zauważyć, że przedłużanie się kwestii ukraińskiej może prowadzić do poważnych światowych kryzysów gospodarczych, migracyjnych, żywnościowych i finansowych. To Europa poniesie ciężar. Chiny nie są bezpośrednio zaangażowane w kryzys na Ukrainie, ale mają szczerą nadzieję, że Europa może osiągnąć trwały pokój”. Zarazem chińscy publicyści formułują ostrzeżenie: ekstremalne sankcje doprowadzą tylko do wzajemnych szkód, skomplikują sytuację i zaostrzą konflikty. Stwierdzają, że Europa też ma tego świadomość.

„Global Times” sentencjonalnie stwierdza, że „żadne dwa liście żadnej rośliny nie są identyczne” i oczywiście także Europa i Chiny różnią się w niektórych obszarach. Nie ma jednak między nimi – w ocenie pisma – ani fundamentalnych konfliktów geopolitycznych, ani nie dających się pogodzić konfliktów interesów. Istnieje natomiast ogromna wymiana handlowa obu podmiotów, która w 2021 roku wyniosła 828,1 mld USD, co oznacza wzrost o 27,5% w stosunku do roku 2020. W ten sposób Chiny są przez kolejne dwa lata największym partnerem gospodarczym Europy, a UE zaś w dwóch pierwszych miesiącach roku 2022 wyprzedziła ASEAN i stała się największym partnerem handlowym ChRL.

Mimo to, wskazuje „Global Times”, rośnie „złożoność relacji chińsko-unijnych”. „Niektórzy Europejczycy” zmienili swoją percepcję Chin, a nawet ingerowali w wewnętrzne sprawy tego państwa („w sprawach związanych z Xinjiangiem, Hongkongiem i Tajwanem”). Także w tym przypadku przyczyna zadrażnień leży w polityce USA: „Waszyngton nie chce ani pojednania między Europą a Rosją w rozmowach, ani współpracy między Chinami i Europą, w której nie ma przegranych, ponieważ realizuje swoje strategiczne interesy poprzez poświęcenie [interesów] UE”. Chińscy publicyści radzą Europejczykom, by pilnie „wyjaśnili” (zapewne samym sobie) swoje interesy, stworzyli niezależne poznanie, prowadzili niezależną politykę i nie wpadli w bagno „nowej zimnej wojny”.

W konkluzji autorzy stwierdzają, że „choć kryzys na Ukrainie zakłócił rytm wielu rzeczy, to nie zmienił fundamentalnych aspektów relacji chińsko-unijnych. Im bardziej skomplikowana i burzliwa era stojąca przed Chinami i Europą, tym bardziej powinny one nalegać na spojrzenie na siebie ze strategicznej perspektywy”.

Artykuł został zilustrowany rysunkiem dwóch, idealnie do siebie pasujących puzzli, symbolizujących UE i Chiny (China, EU can provide more certainties in turbulent world).

Zmierzch amerykańskiej hegemonii

Warto także zwrócić uwagę na dwa artykuły opublikowane 1 kwietnia w dziale „Opinia / Punkt widzenia”. Pierwszy, autorstwa Yu Ning pod tytułem Kryzys ukraiński katalizatorem pogrzebu amerykańskiej hegemonii. Także ten autor nie ma wątpliwości, że to USA są głównym sprawcą / winowajcą kryzysu na Ukrainie, podając powody takiej polityki Waszyngtonu identyczne jak w omówionych powyżej tekstach. Wprowadza jednak wątek, który w nich się nie pojawił: „wraz z pogłębianiem się dyskusji o dalekosiężnych skutkach tego kryzysu, coraz częściej uważa się, że konflikty rosyjsko-ukraińskie faktycznie służą jako katalizator pogrzebania amerykańskiej hegemonii”. Przywołuje na dowód tej tezy słowa z artykułu opublikowanego w „Washington Post” przez Fareeda Zakarię z CNN stwierdzającego, że wojna rosyjsko-ukraińska „wyznacza początek ery postamerykańskiej”. Przypomnijmy jednak, że autor ten już w 2008 roku napisał książkę Koniec hegemonii Ameryki, która spotkała się z polemiką ze strony Zbigniewa Brzezińskiego (Strategiczna wizja) i Johna Nye (Przyszłość siły). Oznacza to więc jedynie, że Zakaria nie zmienił zdania.

Yu Ning stanowczo stwierdza, że Zakaria ma rację. Jako oznaki tego zjawiska wymienia postawę przywódców Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich wobec prezydenta Bidena, postawę Indii, o których przychylność USA tak zabiegały, a które także odmówiły naśladowania USA w potępianiu i nakładaniu sankcji na Rosję. Amerykanom do antyrosyjskiej koalicji udało się wciągnąć tylko swoich tradycyjnych sojuszników (państwa europejskie, Japonia i Australia) posługując się hasłami „rosyjskiego zagrożenia” i „demokracja kontra autorytaryzm”. Chiński publicysta przywołuje opinie ekspertów rosyjskich: Olega Iwanowa, zastępcy szefa Wydziału Bezpieczeństwa Międzynarodowego Akademii Dyplomatycznej w Moskwie, który powiedział: „Nie wygląda, że krąg się powiększy. Ponad 140 krajów z ponad 190 państw członkowskich ONZ nie uczestniczyło w sankcjach przeciwko Rosji. Większość krajów na świecie chciałaby zachować niezależność w kształtowaniu polityki, z dala od USA i ich sojuszników”. Podobnie Danił Boczkow z Rosyjskiej Rady do Spraw Międzynarodowych: „wszystkie inne państwa poza tradycyjnymi sojusznikami USA kierują się szerszą logiką dążenia do realizacji własnego interesu, a nie próba przedstawiania rywalizacji z Rosją jako zderzenia liberalizmu z autorytaryzmem”. Z jednej strony prowadzą one z Rosją rozliczne interesy, a z drugiej pamiętają o naruszaniu przez USA głoszonych oficjalnie zasad (Irak, Afganistan, Syria); „Neutralność, którą utrzymuje większość krajów i regionów, niewątpliwie zadała cios Stanom Zjednoczonym i innym krajom zachodnim, które były przyzwyczajone do decydowania o tym, jakie stanowisko geopolityczne powinny przyjąć inne kraje”.

Nikogo nie stać na izolację Rosji

„Global Times” cytuje także słowa Shen Yi, profesora w Szkole Stosunków Międzynarodowych i Spraw Publicznych Uniwersytetu Fudan, który uważa, że solidarność, jaką okazują teraz sojusznicy USA i Europy to bańka mydlana. „W perspektywie średnio i długookresowej wartość i znaczenie istnienia NATO, a także przywództwo USA staną przed bardziej znaczącym sprawdzianem” i pyta: „Jakie skutki wywołało zachodnie ‘zjednoczone’ potępienie i sankcje wobec Rosji? Czy Rosja zatrzymała się, czy Ukraina została uratowana? Czy kraje europejskie stać na trzymanie Rosji przez długi czas w izolacji od europejskiego systemu gospodarczego? Czy Waszyngton podjął jakieś konkretne działania, aby pomóc Europie w radzeniu sobie z wyzwaniami i zagrożeniami wynikającymi z konfliktów rosyjsko-ukraińskich, z wyjątkiem zarabiania pieniędzy na dostawach broni na Ukrainę?”.

„Global Times” przewiduje, że w miarę przedłużania się kryzysu rosyjsko-ukraińskiego Amerykanie staną przed strategicznym dylematem, w którym będą musiały się jednocześnie zmierzyć z Chinami i Rosją. „Stany Zjednoczone nie są w stanie wygrać konkurencji ani wojen na dwóch głównych frontach” – pismo przywołuje opinię Zhanga Tengjuna z Wydziału Studiów Azji i Pacyfiku w Chińskim Instytucie Studiów Międzynarodowych. Zaś według Fiodora Łukjanowa (Klub Wałdaj) „wraz ze wzrostem wschodu i upadkiem Zachodu istniejący porządek międzynarodowy już zaczął się zmieniać. (…) Szereg zdominowanych przez USA rozwiązań instytucjonalnych, w tym hegemonia dolara, nieuchronnie spada” (Ukraine crisis a catalyst for the burial of American hegemony).

Sympatia do Rosji, brak wrogości do Ukraińców

Drugi z opublikowanych 1 kwietnia tekstów jest autorstwa Andrieja Korybko, a jego zasadnicza teza znajduje odzwierciedlenie w tytule: Pryncypialna neutralność Chin i strategiczne partnerstwo z Rosją przyspieszają trendy sprzyjające ustaleniu systemu wielobiegunowego. Okazją do publikacji artykułu była zaś pierwsza od rozpoczęcia działań wojennych na Ukrainie („operacji specjalnej”, jak za oficjalnymi czynnikami rosyjskimi nazywa istniejący stan chińskie czasopismo) wizyta ministra Siergieja Ławrowa. Przypomnijmy, że wizyta szefa rosyjskiej dyplomacji była związana z jego uczestnictwem w rozmowach wielostronnych na temat stabilności w Afganistanie, jakie miały miejsce w Tunxi (China’s principled neutrality, strategic partnership with Russia accelerate multipolar trends).

Podsumowując, pomimo głoszonej oficjalnie przez władze ChRL neutralności wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i realizacji klasycznej dla systemu westfalskiego gotowości do rozmów z wieloma stronami, także skonfliktowanymi z sobą (przykładem rozmowy zarówno z ministrem Ławrowem, jak również przywódcami UE), sympatie organu chińskiej partii rządzącej wyraźnie sytuują się po stronie Rosji, a za głównego przeciwnika uważają USA. Jednocześnie w analizowanych tekstach nie znajdujemy wrogości wobec Ukraińców.

Opr. Miha

Redakcja