HistoriaCat-Mackiewicz w Berezie

Wspomoz Fundacje

Wiosną 1939 roku Polskę ogarnęło militarystyczne wzmożenie. W gazetach dominował powszechnie hurapatriotyzm obficie karmiony rządową propagandą. Rysująca się na horyzoncie konfrontacja z Niemcami nie tylko nie budziła obaw, ale wydawała się być z góry wygrana.

Nieliczni przestrzegali przed fatalnym rozwojem wypadków. Stało to jednak w sprzeczności z oficjalnym tonem opowieści o polskiej potędze. Wobec powszechnych nastrojów „defetyści” padali w najlepszym wypadku ofiarą anatemy, a w najgorszym lądowali w Berezie Kartuskiej. Taki los spotkał m.in. Stanisława Cata-Mackiewicza.

Mackiewicz, był cenionym publicystą i wydawcą jednego z najważniejszych dzienników ówczesnej Polski, wileńskiego „Słowa „. Jako zdeklarowany wielbiciel Józefa Piłsudskiego, przez lata związany był z obozem sanacyjnym. O ironio, z ław sejmowych uzasadniał nawet konieczność istnienia obozu w Berezie Kartuskiej.

Niestety Mackiewicza zgubiła jego intelektualna samodzielność. Kierowane przez niego „Słowo” nie szczędziło słów krytyki polityce obronnej i zagranicznej prowadzonej przez sanacyjną juntę. Krytyczne wobec władzy artykuły Mackiewicza stały się przyczyną uwięzienia go w Berezie Kartuskiej. Przebywał tam od 24 marca do 8 kwietnia 1939 r. Aresztowanie przyniosło oczekiwany skutek. Władzy udało się „złamać” niepokornego publicystę.

Już po wojnie Stanisław Cat-Mackiewicz, w liście do redakcji londyńskich „Wiadomości”, wyjaśniał przyczynę swojego kilkunastodniowego uwięzienia:

„W artykule byłego premiera, gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego, jak zawsze jędrnym i doskonale napisanym, spotykam wiadomość że „redaktor wileński” został osadzony w Berezie za „wychwalanie ustroju hitlerowskiego” a potem wypuszczony z tym, że ma nadal pisać, lecz bez wychwalania ustroju hitlerowskiego.

Muszę na to odpowiedzieć, iż powodem osadzenia mnie w Berezie było nie wychwalanie ustroju hitlerowskiego (którego nigdy w żadnym artykule nie chwaliłem, będąc zasadniczym przeciwnikiem wszelkiej monopartii), ale moje artykuły o konieczności trzech dywizji motorowych, które wtedy ogłaszałem, zaopatrując je ilustracją, przedstawiającą ogromny czołg sowiecki, ogromny samolot niemiecki, a po środku małego ułana polskiego.

Na powyższe wskazują następujące fakty:

1) dekret, który otrzymałem w Berezie i w którym stało, że zostałem osadzony w obozie odosobnienia ponieważ za pomocą „sztucznie dobieranych argumentów” podrywałem zaufanie społeczeństwa do naczelnych władz wojskowych i gotowości obrony państwa;

2) komunikat ministra Becka, że moje osadzenie w Berezie nie ma nic wspólnego z polityką zagraniczną;

3) raport ambasadora von Moltkego, ogłoszony w białej księdze niemieckiej, w którym interpretuje on mój areszt jako areszt dziennikarza antyniemieckiego (w podobny sposób interpretują znaczenie tego aresztu w raportach do swoich rządów zarówno ambasador francuski p. Léon Noël, jak brytyjski Sir Howard Kennard).

Przez powyższe nie chcę bynajmniej ukryć czy zasłonić tego, co w sobie cenię najwięcej, a mianowicie faktu, że przez lata wzywałem do polityki pokojowej wobec Niemiec i to zarówno w stosunku do Niemiec republikańskich jak późniejszych. Jesteśmy narodem biologicznie silniejszym od Niemiec i gdybyśmy z rozprawą z nimi zaczekali lat pięćdziesiąt, wynik mógłby być zupełnie inny. W latach naszej krótkiej niepodległości groziła nam przede wszystkim agresja rosyjska – uważałem, że nie możemy i nie powinniśmy prowadzić wojny, chociażby obronnej, na dwa fronty.

W marcu 1939 jednak – wtedy kiedy byłem osadzony w Berezie -nie pisałem już artykułów w tym sensie. Uważałem wtedy wojnę za prawie nieuchronną i głównym moim zainteresowaniem była słabość obronna Polski, oparta na różnych fikcjach.

Wiem, że gen. Sławoj-Składkowski miał zaszczyt być jednym z najbliższych ludzi Wielkiego Marszałka. Pamiętam, że rozmawiałem z Marszałkiem dłużej zaledwie kilka razy w życiu. Wiem, że w uszach gen. Sławoja zabrzmi to jako straszna megalomania, ale mu w imię prawdy powiem, że kontynuatorem linii w polityce zagranicznej marszałka Piłsudskiego byłem raczej ja niż on.

Kończąc, wyrażam nadzieję że może się jeszcze kiedyś z gen. Sławojem spotkamy w jednym szeregu przeciw wspólnemu wrogowi. Oby to Bóg dał jak najprędzej!”

Historia przyznała rację publicyście. Nieudolne rządy sanacyjnej kliki doprowadziły Polskę do jednej z największych w jej historii klęsk. Wyciągajmy z tego wnioski. W końcu historia jest nauczycielką życia.

Przemysław Piasta

Przemysław Piasta

Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.