AktualnościOrban: Nie pozwolimy, żeby lewica wciągnęła Węgry w tę wojnę

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

We wtorek w Budapeszcie, z okazji Święta Narodowego Węgier, odbył się wielki „Marsz Pokoju”, zorganizowany przez środowiska polityczne popierające premiera Viktora Orbana. Marsz przeszedł pod hasłem sprzeciwu wobec wojny i poparcia dla pokoju. Na czele pochodu niesiono banery z hasłami „Marsz Pokoju” i „No War”.

Przemawiający podczas wydarzenia premier Viktor Orban powiedział, że Europa Środkowa jest jedynie szachownicą dla wielkich mocarstw. Ostrzegł, że jeśli Węgry nie staną w obronie swoich interesów, to mogą łatwo stać się ofiarą obecnego kryzysu bezpieczeństwa.

„Nie pozwolimy na to. Nie pozwolimy, żeby lewica wciągnęła Węgry w tę wojnę. Nie pozwolimy, by lewica uczyniła wojskowy cel z Węgier oraz z Węgrów żyjących w kraju i poza jego granicami” – mówił Victor Orban. Premier nawiązał w ten sposób do wyborów parlamentarnych, które odbędą się 3 kwietnia br. Powiedział, że w tym roku wyborcy będą wybierać pomiędzy partią, która chce pokoju, a lewicowo-liberalną opozycją, która jego zdaniem „pogrążyłaby” Węgry w „bezwzględną, długotrwałą i krwawą wojnę”.

Podkreślił też, że Węgry muszą zachować neutralność wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. – „Musimy trzymać się z dala od tej wojny… dlatego nie wyślemy żadnych żołnierzy ani broni na pola bitew” – zaznaczył.

„Rosja patrzy na rosyjskie interesy, podczas gdy Ukraina patrzy na ukraińskie interesy. Ani Stany Zjednoczone, ani Bruksela nie będą myśleć jak Węgrzy, nie będą czuć tego, co czują serca Węgrów. Musimy bronić naszych własnych interesów” – stwierdził przywódca Węgier.

Tego samego dnia w Budapeszcie odbyła się manifestacja sympatyków opozycji. Gościem na drugiej demonstracji był lider PO, przewodniczący EPL Donald Tusk. Według Orbana przedstawiciele zjednoczonej opozycji „w krańcowej rozpaczy” zaprosili Tuska, „Polaka, którego wstydzą się nawet w jego własnym kraju, który najpierw rozbił w Polsce swoją partię, a potem Europejską Partię Ludową w Brukseli”.

/red/

Redakcja