PolskaŚwiatWszyscy zapłacimy wysoką cenę

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Dla żadnego z czytelników „Myśli Polskiej” nie stanowi tajemnicy fakt, że jest ona jednym z niewielu czasopism na rodzimym rynku prasowym, który wśród naczelnych błędów polityki polskiej po 1989 roku wymienia nieumiejętność budowania relacji z Rosją.

Nasz stosunek do wschodniego sąsiada od lat niezmiennie opiera się na myśleniu życzeniowym, objawiającym się w oderwanej od realiów strategii polegającej w dużym uproszczeniu na próbach przykrawania Rosji do demokratycznych i zachodnich standardów.

Ponadto przez niemal cały okres po dokonaniu transformacji ustrojowej kolejne polskie rządy ochoczo i usłużnie brały na siebie w odniesieniu do Rosji rolę zagończyka Zachodu. Oczekiwanego przełomu nie przyniosła nawet smoleńska tragedia, która stała się wręcz podglebiem pod rozwój kolejnej fali rusofobii. Dziś w dużej mierze ponosimy konsekwencje podobnej polityki. Należy bowiem stwierdzić jasno, że rosyjska agresja na Ukrainę stanowi efekt wieloletniej strategii Zachodu, który nieustannie sondował i „badał” jak daleko może się jeszcze posunąć w swoim marszu. Mówiąc obrazowo, szturchano i kopano rosyjskiego niedźwiedzia, licząc niezmiennie na jego bierność, aż okazało się, że ten w końcu zareagował. Z całą pewnością na obecną sytuację świat zachodni, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, ciężko zapracował. Siły Zachodu podeszły bowiem tuż pod rosyjskie granice, co spowodowało brutalną, acz możliwą do przewidzenia, reakcję. Koszty zapłacimy zaś wszyscy, a największe Ukraina i Ukraińcy. Lekkomyślnie rozbudzone przez Zachód nadzieje na szybką akcesję Ukrainy do struktur NATO i UE wywoływać mogą wśród Ukraińców jedynie dodatkowe rozgoryczenie.

Tuż za wschodnią granicą naszego kraju toczy się wojna, wojna, biorąc pod uwagę liczne związki łączące oba narody, w dużej mierze bratobójcza. Oczywistym jest, że bezpośrednią odpowiedzialność ponosi za nią Rosja. Cierpią niewinne ofiary i ludność cywilna i nic nie jest w stanie tego usprawiedliwić. Jednak, gdy w końcu opadnie już wojenny kurz i świat przystąpi do nowego ułożenia zdemolowanego przez wojnę ładu, należy uczynić wszystko, aby podobna sytuacja więcej się nie powtórzyła. Zachodni politycy powinni wreszcie zrozumieć, że Rosja powinna być dla nich partnerem, a nie wrogiem otrzymanym w spadku po zimnej wojnie. Być może, gdyby formułowane od dziesięcioleci na łamach naszego pisma koncepcje odwołujące się do, ukutej jeszcze przez gen. Charles’a de Gaulle’a, idei Europy ojczyzn od Atlantyku po Ural spotkały się z większą przychylnością, tak w polskiej, jak i międzynarodowej polityce, świat byłby dziś dużo bardziej bezpiecznym miejscem.

Maciej Motas  

Fot. Wikipedia Commons

Myśl Polska, nr 11-12 (13-20.03.2022)

Redakcja