FelietonyTranshumanizm

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Adam Wielomski: Coraz częściej słyszy i mówi się ostatnio o transhumanizmie. Jest to idea stworzona przez libertarianina  Maxa More’a, który w latach dziewięćdziesiątych XX stulecia rzucił pomysł, aby za pomocą zaawansowanej techniki i zdobyczy biologii człowiek wziął we własne ręce proces ewolucji.

Obok More’a, do czołowych współczesnych transhumanistów zaliczają się: jego żona Natasha Vita-More, Anders Sandberg i Nick Bostrom. Są to pracownicy oxfordzkiego Future of Humanity Institute lub stowarzyszenia Humanity Plus (czasami spotykana jest też nazwa Humanity+).

Transhumaniści głoszą, że za pomocą implantów i łączenia żywego ciała z elementami najbardziej zaawansowanej techniki, w niedługim czasie będzie możliwe ulepszenie i udoskonalenie ludzi. Nauka umożliwi poszerzanie ich pamięci, zwiększanie inteligencji, siły fizycznej, szybkości. Poprzez wymianę zużywających się części ludzkiego ciała na nowe ludzie będą mogli osiągnąć długowieczność. Może nawet nieśmiertelność. Części „zapasowe” będą hodowane w warunkach laboratoryjnych lub będą sztuczne, z metali lub nowych tworzyw. Postępy genetyki mają nam zapewnić spowolnione starzenie się, wyższą odporność na choroby genetyczne i na rozmaite infekcje, wirusy, pandemie, etc. Uszkodzone części ciała będą zastępowalne przez nierozróżnialne gołym okiem protezy, powstałe także z wykorzystaniem technologii 3D. Za pomocą zmian genetycznych wyeliminujemy z ludzkich umysłów zło, nienawiść, wojny, zazdrość, etc. W razie groźby śmierci wszystkie znajdujące się w mózgu informacje i naszą psychikę będzie można zgrać na dysk zewnętrzny i podłączyć go do komputera. Ten zaś podłączymy do „awatara” – sztucznego ciała, które kierowane naszym mózgiem zgranym na dysk komputera, będzie poruszało się, chodziło, wychodziło na ulicę, rozmawiało, etc. Cechą projektu jest całkowity ateizm, ponieważ człowiek odebrałby Bogu moc kreacji i siebie i świata, a poza tym wywalczyłby sobie nieśmiertelność. Ostatecznie, dzięki technice i biologii, miałby powstać „postczłowiek” (posthuman) – istota wzorowana na Nietzscheańskim nadczłowieku.

Magdalena Ziętek-Wielomska: Warto zwrócić uwagę na to, że małżeństwo More’ów nie tylko tworzy i propaguje idee transhumanistyczne, ale także na nich zarabia… Moim zdaniem to jest kluczowa kwestia dla zrozumienia fenomenu transhumanizmu. Nowoczesne technologie, za pomocą których będzie można „ulepszać” swoje ciało czy przedłużać sobie życie, to przede wszystkim bardzo dochodowy interes. To nie są tanie rzeczy, to jest wręcz żyła złota dla tych, którzy będą wiedzieć, jak obrócić odpowiednio podsycane ludzkie marzenia w duże pieniądze. Transhumaniści chcieliby doprowadzić do sytuacji, gdy rozpocznie się prawdziwy wyścig w „samoulepszaniu się”, czego skutkiem będzie to, że trzeba będzie brać w nim udział, żeby nie zostać z tyłu. Przede wszystkim chodzi o możliwości robienia kariery – ci mniej „udoskonaleni” nie będą mieli szans na awans. Także wybór partnera życiowego może być właśnie od tego uzależniony, do jakiej kategorii ludzie będzie się należało. Z lęku przed przegraną, ludzie będą zapożyczać się, żeby sobie dodać jakiś nowy gadżet, który sprawi, że będą bardziej atrakcyjni dla pracodawcy czy partnera życiowego. A ktoś będzie na tym wszystkim zarabiał krocie. Dlatego trzeba uświadamiać ludzi o tym, że taki proces powoli jest uruchamiany, żeby np. odpowiednio wcześnie wprowadzić odpowiednie ustawodawstwo, iż np. pracodawca nie ma prawa wymagać a nawet pytać o żadne formy „udoskonalania się”. A przede wszystkim należy promować kulturę na modę bycia normalnym człowiekiem, tak by zawczasu informacyjnie zablokować tę agendę. Bo wiadomo, że nie o idee i ludzi tu chodzi, tylko o duży biznes…

Myśl Polska, nr 45-46 (7-14.11.2021)

Redakcja