FelietonyGospodarkaNaftowy podbój rosyjskiej Arktyki

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Gdy państwa zachodu odwracają się od węgla, ropy i gazu, na wschodzie dzieje się wręcz coś przeciwnego. Rosja właśnie ruszyła na kolejny podbój Arktyki, pokonując wieczną zmarzlinę i oswajając zasoby białych, lodowatych przestworzy.

Rosja to bowiem największy powierzchniowo kraj na świecie, ale tak naprawdę tę powierzchnię należałoby podzielić przez trzy, gdyż 2/3 tego kraju to zimne regiony, nie nadające się do zamieszkania, a 40% kraju to wieczna zmarzlina. W rosyjskiej Arktyce mieszka zaledwie 2,5 miliona ludzi (na 144 miliony mieszkańców Rosji), ale wywarza się 12-15% PKB, w tym aż 80% gazu ziemnego, a do tego ropa naftowa, nikiel, diamenty, złoto… i wiele innych cennych surowców.

Ropa niedługo będzie jeszcze ważniejsza. Rosyjski flagowiec naftowy – spółka Rosnieft, rozpoczęła projekt „Ropa ze Wschodu” (Vostok Oil), który określa jako „największy projekt naftowy w historii”. Nowy teren ekspansji to region położony w Kraju Krasnojarskim, obejmujący prowincje surowcowe Vankor i Tajmyr, już za kręgiem polarnym, nad Morzem Karskim.

Tamtejsze zasoby ropy naftowej są  przeogromne – 6,2 miliarda ton (wystarczyłoby na 200 lat zaopatrzenia Polski), a Rosnieft planuje wydobywać rocznie 115 milionów ton (4-krotnie więcej niż polskie potrzeby). To zasoby o skali zbliżonej do bliskowschodnich złóż, ale porównując je z amerykańską ropą łupkową, której jest w basenie Permian 6,3 mld ton, główna różnica polega na tym, że w USA na kilometr kwadratowy terenu przypada zaledwie 0,1 miliona baryłek ropy, gdy a Tajmyrze jest to 17 mln baryłek – 170 razy więcej. Stąd i niskie koszty wydobycia rosyjskich złóż, a więc i atrakcyjność dla inwestorów zagranicznych.

Ilości są ogromne, ale jeszcze bardziej imponuje jakość tych złóż. Tajmyrska ropa nie zawiera praktycznie siarki (zaledwie 0,01 – 0,04%, czyli 24-krotnie mniej niż przeciętnie w światowej ropie naftowej). To niezwykle upraszcza (i czyni tańszym) przerób w rafineriach, gdzie dużo nakładów idzie na pozbycie się siarki. A doskonała jakościowo ropa nie będzie się mieszać z gorszymi gatunkami w rurociągach.

Eksport ropy pójdzie Północną Drogą Morską. O ile w 2019 r. przewieziono nią 31,5 mln ton towarów, to Rosnieft może przyczynić się do osiągnięcia 80 mln ton w 2024 roku. Logistycznie bowiem projekt Vostok Oil jest świetnie położony – w środkowej części wybrzeża Oceanu Arktycznego, w równej odległości między rynkami Europy i Azji. Może więc czerpać korzyści z takiego położenia, sprzedając na ten rynek, który bardziej potrzebuje ropy, a więc więcej za nią płaci.

Nie tylko arktyczne wody będą intensywniej wykorzystywane. Rosja stara się zagospodarowywać jak największą część łańcucha wartości, który powstaje przy projektach surowcowych. Dlatego wywozić ropę z Vostok Oil będą rosyjskie tankowce klasy arktycznej, zbudowane w dalekowschodniej stoczni „Gwiazda”. Już 10 tankowców wysokiej klasy arktycznej o ładowności 120 tys. ton zostało zamówionych przez Rosnieft, docelowo ma ich być ponad 50.

Vostok Oil to potężny inwestycyjny program, który da zamówienia i pracę na wiele lat. W fazie budowy ma pracować przy tym 100 tysięcy osób, a dla nich zbuduje się 15 ośrodków miejskich. W nowej prowincji naftowej trzeba wywiercić aż 20 tysięcy odwiertów. Dla zasilenia tej inwestycji potrzebna jest tam 2,5 tysiąca megawatów mocy i 3,5 tysiąca kilometrów linii energetycznych. Także rurociągów, których potrzeba będzie 7 tys. kilometrów (10-krotnie więcej niż rurociąg Przyjaźń w Polsce). Potrzeby transportowe (2,5 tys. środków transportu) zaspokoi Kamaz. Planowany początek wydobycia to 2024 rok.

Igor Sieczin (na zdjęciu), szef Rosniefti, zgromadził w projekcie kilku zagranicznych inwestorów. Nie tylko wielkie firmy, handlujące ropą, jak Trafigura (10%) czy Vitol (5%), ale także złożono ofertę indyjskim inwestorom, obecnym już w Rosji. Rosnieft wiążą z Indiami mocne więzy, jako poważnego inwestora i znaczącego dostawcę ropy dla tamtejszych rafinerii. Trzeba też pamiętać, że prawie 20-procentowym właścicielem Rosniefti jest brytyjski BP. Tej samej Wielkiej Brytanii, które okręty wojenny testują, czy Rosja wpuści je na wody terytorialne Krymu, czy będzie strzelać. Do HMS Defender postrzelano trochę, zmuszając do wycofania się, natomiast w biznesie dominuje kooperacja. Wiadomo, po pierwsze biznes.

Andrzej Szczęśniak

Myśl Polska, nr 35-36 (29.08-5.09.2021)

Redakcja