FelietonyDwa Ciała Króla

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Dwa Ciała Króla – to określenie średniowiecznych teologów, snujących swoje pogłębione rozważania na temat natury władzy. Szczególny wkład w rozwój i upowszechnienie tej doktryny rządów wnieśli angielscy glosatorzy z końcowego okresu wojny Dwóch Róż i rządów Tudorów.

Swój literacki wyraz uzyskała ona w sztukach Szekspira, szczególnie w dramacie Ryszard II. Owe tezy nie były jednak czymś nowym w umysłowych dziejach łacińskiego świata, ale stanowiły jego końcowe zwieńczenie.

Można by skonstatować, że to ostatnia znacząca doktryna politycznej wspólnoty, rozumianej jako korporacja, zrodzona w zupełności na gruncie chrześcijańskiej teologii. Należy też uznać, że te sądy odnoszące się do natury władzy stanowią już pomost do nowożytnych, zeświecczonych politycznych tez. Myśl chrześcijańska, zajmująca się właściwie wszystkimi aspektami indywidualnego i zbiorowego życia, zawsze miała u swoich podstaw przeświadczenie o jego wspólnotowym charakterze i trwała w silnej opozycji do nominalizmu, który z kolei zwalczał abstrakty.

W tym przypadku istota sprawy dotyczy tego kim, ale i czym jest król? Czy władcą o nieograniczonym statusie? Czy jednak kimś, kto jest  częścią jakiejś całości? W pierwszym charakterze należy go uznać, za kogoś którego pozycja jest niczym nieograniczona. Tylko do niego należy całość imperium. On jest też właścicielem wszystkiego i wszystkich. Swoją legitymację czerpie wprost z Nieba. Sama inwestytura, czyli powołanie do pełnienia urzędu nie ma tu decydującego znaczenia. Król dowolnie daje i kiedy chce – zabiera. Jest postacią nie tylko centralną, ale i taką, bez której świat  nie może istnieć. Takie pojmowanie władzy jest w zasadzie głęboko  istotowo antychrześcijańskie. Tymczasem, na gruzach rzymskiego cesarstwa, pojawili się papieże, budujący wielki gmach katolickiego Kościoła, ale i potężną instytucję dzierżącą doczesne rządy, będące także sukcesorem łacińskiej starożytności. Na tej duchowej glebie wykształciła się doktryna Dwóch Ciał Króla. Na czym zatem ona polegała? Otóż musimy zaznaczyć, że każdy rodzaj legitymowanego rządzenia tylko wtedy jest legalnym, gdy jest wynikiem sakramentalnego przyzwolenia. Król, czy biskup wówczas prawidłowo sprawują swój urząd, gdy są we właściwy sposób namaszczeni świętymi olejami.

Od tego momentu władca staje się Bożym Pomazańcem, kimś kto otrzymuje dzięki temu  mandat, upoważniający do sprawowania urzędowych czynności. Jakie są tego skutki? Władca został wówczas wyposażony w dwa ciała. Pierwsze ziemskie, ściśle biologiczno – fizyczne. W całości podlegające prawom natury. Drugie natomiast: to ciało korporacyjne, wspólnotowe, posiadające boski mandat, właściwą sankcję.

W Królewskim Ciele sprawowane są wszystkie władcze akty i są one odpowiednio opieczętowane. To pierwsze ciało nie ginie jednak, ale jako rodzajowo niższe, podporządkowane zostaje temu drugiemu. Działa jednak suwerennie i nie wszystkie królewskie kroki są publiczne. Wciąż posiada on pewną strefę prywatności, np. rodowe majętności, itd. Tworząc tę instytucję posłużono się szczególnie wyrafinowaną prawną fikcją.

Władca będąc personifikacją wspólnoty nigdy  nie umierał, gdyż w jego rolę wchodził następca. W szeregu przypadkach dokonywano nawet podwójnych pochówków Dwóch Ciał Króla. Dziś zachowały się reliktowe przejawy tych wysublimowanych poglądów. Osoby duchowne wciąż są namaszczane, a chyba ostatnim przejawem tej doktryny jest uznanie przez I Sobór Watykański, iż papież w swoich rozstrzygnięciach w zakresie doktryny wiary jest nieomylny.

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, nr 25-26 (20-27.06.2021)

Redakcja