W „Angorze” (13.06.2021) wywiad z prof. Andrzejem Zapałowskim, kierownikiem Zakładu Bezpieczeństwa Uniwersytetu Rzeszowskiego przeprowadzoną przez red. Krzysztofa Różyckiego „Na Wschodzie bez zmian”. Profesor Zapałowski mówi rzeczy logiczne, gdyż kieruje się polskim interesem narodowym i rozsądkiem. W III RP to naprawdę rzadkość. Publikuje fragmenty.
„20 lat temu Związek Polaków na Białorusi był duży i dobrze zorganizowany. Zapewne dlatego po 2000 roku państwo polskie, zwłaszcza służby , które w istocie realizowały zadania służb zachodnich, głównie amerykańskich, zaczęło wykorzystywać ZPnB do swoich celów. W 2006 roku podczas tak zwanej dżinsowej rewolucji (dżinsowy wstążki były symbolem oporu wobec Łukaszenki) w antyrządowych wystąpieniach brała udział polska mniejszość. Łukaszenka bał się powtórki z ukraińskiej pomarańczowej rewolucji z lat 2004-2005, gdzie polskie władze poparły Juszczenkę. Warto przypomnieć że gdy Juszczenko został prezydentem, „odwdzięczył” się Polsce, wspierając ukraińskich nacjonalistów, ideowych spadkobierców OUN i UPA.
(…) Jedynym celem polskich polityków powinno być dbanie o interesy Polski i Polaków – także żyjących za granicą – tak jak robi to na przykład Izrael w stosunku do swoich rodaków. Proszę zobaczyć jaki efekt przyniosło obalenie dyktatorów w Libii, Iraku, wojna w Syrii. Całkowitą destabilizację, tysiące ofiar, głód, i jeszcze większy zamordyzm. Amerykanom, Niemcom, Francuzom nie chodzi o żadne prawa człowieka na Białorusi. Czy USA przejmuje się prawami człowieka w zaprzyjaźnionej z nimi Arabii Saudyjskiej? Oni chcą tylko zaszkodzić Rosji. Wejść na Białoruś i ewentualnie coś tam sprywatyzować za grosze. Ale nikt w Warszawie się na tym nie zastanawia. Utrzymujemy oficjalne stosunki dyplomatyczne, a jednocześnie rząd przekazuje białoruskiej opozycji budynek na warszawskiej Saskiej Kępie i ogłasza to publicznie polski premier. Co za brak profesjonalizmu! Jeżeli nasze władze miałyby odrobinę zdrowego rozsądku, to mogłyby to zrobić, wykorzystując fundacje, osoby prywatne, organizacje międzynarodowe czy nawet inne państwa. W Polsce niewiele osób wie, jaka jest białoruska opozycja. Otóż jest nacjonalistyczna i w znacznej mierze antypolska. To nacjonaliści białoruscy manifestowali pod transparentami nacjonalistów ukraińskich. Finansując tych ludzi z naszych podatków, wspieramy przeciwników naszego kraju.
(…) Polska nigdy nie miała z Białorusią historycznych konfliktów, Białorusini chcieli robić z nami interesy, co oczywiście wzmocniłoby pozycję polskiej mniejszości. Jeżeli ktoś w Warszawie uważał, że po obaleniu Łukaszenki do władzy dojdzie jakiś prozachodni polityk, to był idiotą. Białoruś jest o wiele bardziej zinfiltrowana przez Rosję niż była Ukraina przed Majdanem. Rosja zajęła Krym bez jednego wystrzału. Ukraińskie wojsko bez szemrania opuszczało koszary, a załogi ukraińskich okrętów z własnej inicjatywy poddały się Rosjanom. Gdy na Ukrainie istnieją aż trzy Kościoły prawosławne, to na Białorusi tylko jeden i on podlega moskiewskiemu patriarsze (należy do niego 60-70 procent obywateli kraju), co oznacza, że władzę duchową nad prawosławnymi Białorusinami sprawuje Rosja.
(…) Polityka wschodnia – zarówno obecnego rządu, jak i poprzedniego PO-PSL – moim zdaniem realizuje cele szeroko pojętego Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych (…) interesy Ameryki i Polski dotyczące Białorusi są całkowicie sprzeczne. Na początku XXI wieku na Białorusi może się nie przelewało, ale była praca, ludzie mieli co jeść, był spokój, nasze wzajemne relacje były całkiem dobre. I tylko idiota mógł chcieć to zdestabilizować. Jeżeli destabilizuje się najbliższego sąsiada to naraża się też swoje terytorium na nielegalnych emigrantów, przestępczość, przemyt, w tym przemyt narkotyków”.
Oprac. Ł.M. Jastrzębski