KulturaPoręba, Maczek i Jerzy Bossak

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

10 czerwca 1963 roku miała miejsce premiera znakomitego filmu kol. Bohdana Poręby „Daleka jest droga”.

Film przedstawia życiową historię oficera 1. Dywizji Pancernej, dowodzonej przez generała Stanisława Maczka jednostki Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W filmie występuje miedzy innymi: Jan Machulski, Christine Laszar, Henryk Bąk i Jerzy Duszyński. Muzyka mistrza Wojciecha Kilara. Za ten film kolega Bohdan Poręba wylądował na siedmioletnim bezrobociu.

Sam Bohdan tak to wspominał w książce „Obronić polskość”: „Mój kierownik Zespołu Filmowego „Kamera” Jerzy Bossak, mówi do mnie tak: „Poręba, ty się urodziłeś żeby robić filmy kryminalne”. A ja miałem już scenariusz Jacka Wejrocha. Była to adaptacja trzech opowiadań Ksawerego Pruszyńskiego „Zientarowy testament”, „Pomiędzy wilki” i „W Giewałdowej”. Wszystkie trzy opowiadania dotyczyły środowiska Dywizji Pancernej generała Maczka. Na ich podstawie zrobiłem kolejny film „Daleka jest droga”. Jest to powstały 63-cim roku jak dotąd jedyny pełnometrażowy film o armii polskiej na Zachodzie. Film o tym, jak żołnierze tej wspaniałej dywizji , która wyzwalała Francję, Holandię i Belgię a po zakończeniu wojny stacjonowała w Wilhelmshaven w Niemczech, stanęli przed dylematem: co dalej? Wracać, nie wracać do kraju? Zostać? (…) Ja ten film robiłem mając za konsultanta byłego szefa sztabu Stanisława Maczka, ówczesnego pułkownika i późniejszego generała Franciszka Skibińskiego. Przed kolaudacją pokazałem ten film jemu i wszystkim żołnierzom, jacy mieszkali w tym czasie w Warszawie. Na ekranie działy się rzeczy dla nich niesamowite: ich mundury, sztandar, czołgi i tragiczna scena, jak te czołgi idą na szmelc. Robiłem ten film w strasznych warunkach. Nie dano mi operatora, którego chciałem, a dano mi takiego, który mi co trzeci dzień mówił: „Po co my o tych bandytach robimy film?” Władysław Forbert się nazywał i był do pilnowania mnie. Oczywiście pieniądze na ten film był szalenie małe.

W filmie o dywizji pancernej miałem do dyspozycji jeden czołg i jeden transporter gąsienicowy! Reszta czołgów to były drewniane szkielety pokryte plandekami. Efekt końcowy to wielka zasługa scenografa, mojego przyjaciela, AK-owca, już nieżyjącego Wiesława Śniadeckiego. A więc ten pokaz dla Skibińskiego i tych pancerniaków, którzy mi się rzucają na szyję, ściskają, płaczą ze wzruszenia, że doczekali się czasów, kiedy o nich jest film. Na szczęście zrobienie tego filmu proponował mi inny szef innego zespołu filmowego – Ludwik Starski. Wyglądało na to, że film powstał na przekór mojemu byłemu szefowi. I dochodzi wreszcie do kolaudacji, która wypada dla mnie dobrze. W sumie film chwalono, ale trzy osoby nie zabrały głosu: Bossak, Ford i Jakubowska. Była to kamaryla, która decydowała o wszystkim co działo się w polskim filmie (…) Mimo to film wszedł na ekrany i obejrzało go półtora miliona widzów, ale zaatakował go Krzysztof Teodor Teplitz w recenzji „Za łatwy debiut”, w której go schlastał i domagał się wykreślenia mnie spośród reżyserów polskich”.

Po tych wydarzeniach stosunek do Bohdana się zmienił. Wielu filmowców związanych z środowiskami sekciarskimi w Partii, przestało się do niego odzywać. Trwała nagonka w środowiskach związanych z Fordem, Bossakiem i Forbertem. Bohdan miał w tym czasie robić w polsko-radziecki film „Przerwany lot” o zestrzelonym radzieckim lotniku. Niby wszystko dograne, ale cisza. Kol. Bohdan udał się do Edwarda Zajićka i słyszy: „Bohdan, nie wiem co się dzieje, ale spotkałem Bossaka, który powiedział, że przez co najmniej pięć lat nie zrobisz żadnego filmu”. W niedługim czasie kol. Poręba dostaje wezwanie do ministra Tadeusza Zaorskiego (ojciec Andrzeja i Janusza) i słyszy: „Panie Bohdanie, wie pan jest taka sytuacja, że ma pan robić pierwszy polsko-radziecki film, a zależy mi na tym, żeby zrobił go doświadczony reżyser. Będzie go robił pan Leonard Buczkowski, ale pan przygotował scenariusz, to będzie pan drugim reżyserem” (drugim reżyserem nie został).

Obiecał mu również, że następne filmy będzie robił samodzielnie. Przez kolejne lata każdy film był zatwierdzany, ale otrzymywał go inny reżyser. To przymusowe bezrobocie trwało aż do roku 1968. Wtedy Bohdan trafił, namówiony przez Ryszarda Gontarza, na zebranie PZPR-u. Tam usłyszał jak z trybuny Zaorski mówił: „Nigdy sobie nie daruję, że na tyle lat złamałem życie Bohdanowi Porębie”. Wtedy kol. Bohdan z wściekłości wdarł się na trybunę i powiedział: „Panie ministrze, nie po to mój ojciec walczył za ojczyznę, aby teraz jakiś minister decydował o moim zmarnowanym lub nie zmarnowanym życiu”. Rok 1968 był wznowieniem działalności artystycznej. W tym roku również Bohdan wstąpił do Partii, co nie było wcale takie łatwe jak się wielu wydaje. Aleksander Ford wyjechał z Polski w 1969 roku, Władysław Forbert zaś 1970 roku.

Łukasz Marcin Jastrzębski

Jan Machulski w filmie „Daleka jest droga” (Fototeka)

 

Redakcja