28 lutego br. w Hucie Pieniackiej odbyły się uroczystości upamiętniające 77-mą rocznicę ludobójczej zagłady tej miejscowości przez nacjonalistów ukraińskich (bojówkarzy UPA i ukraińskich ochotników do dywizji Waffen-SS „Galizien” z 4-go pułku policyjnego SS).
W uroczystościach tych wzięli udział potomkowie pomordowanych mieszkańców Huty Pieniackiej, przedstawiciele mniejszości polskiej na Ukrainie, polscy dyplomaci oraz delegacje z Polski, w tym delegacja państwowa. Z drugiej strony przybyli tam współcześni epigoni OUN-UPA, od lat negujący sprawstwo tej zbrodni ze strony nacjonalistów ukraińskich i dający wyraz swojemu niezadowoleniu z powodu stojącego w Hucie Pieniackiej pomnika, który upamiętnia ofiary. Będący w polskiej delegacji Sławomir Cenckiewicz podał później na Twitterze, że wystąpieniu ministra Adama Kwiatkowskiego towarzyszyły „obraźliwe okrzyki Ukraińców, którzy przybyli z flagami” [1].
Cenckiewicza to dziwi? Raczej nie powinno, biorąc pod uwagę oblicze ukraińskiej polityki historycznej, które powinno być od dawna znane obozowi rządzącemu w Polsce. Polityka historyczna Ukrainy, budowana na fundamencie heroizacji nacjonalizmu ukraińskiego, jest przecież konsekwencją kreowania antyrosyjskiej Ukrainy w ramach tzw. projektu Trójmorza. Projektu amerykańskiego, który jednakże jest przedstawiany przez obóz rządzący w Polsce jako jego własny, nawiązujący do tradycji prometeizmu. Skoro tak, to polska delegacja państwowa musi teraz słuchać „obraźliwych okrzyków” epigonów Bandery i Doncowa. I musi je przełknąć. Także dlatego, że polska polityka historyczna, której główne święto przypada 1 marca, nie odbiega daleko swoim stosunkiem do prawdy od ukraińskiej polityki historycznej i wypływa z tego samego, antyrosyjskiego i antykomunistycznego źródła.
Żeby zrozumieć jak preparowana jest historia na obecnej Ukrainie, zwróćmy uwagę tylko na jedną postać. Postaci tej poświęcono tablicę pamiątkową na budynku Opery Narodowej w Kijowie. Kto to jest? Kompozytor, śpiewak? Nie, to nazistowski kolaborant Dmytro Myron, ps. Maksym Orłyk (1911-1942). Z poświęconej mu tablicy pamiątkowej nie sposób się jednak dowiedzieć, że Myron był hitlerowskim kolaborantem i organizatorem policji pomocniczej na ziemiach zajętych przez wojska niemieckie po 22 czerwca 1941 r. Jest tam bowiem napisane tylko, że był krajowym prowidnykiem OUN w Kijowie i zginął z rąk agentów gestapo. A więc bojownik ruchu oporu przeciw Niemcom? Tak sugeruje tablica pamiątkowa i tak przedstawia Myrona polityka historyczna współczesnej Ukrainy.
Kim jednak był naprawdę? Od 1930 r. był członkiem OUN, skazanym w II RP na siedem lat więzienia za działalność terrorystyczną (na mocy amnestii z 1936 r. wyrok zmniejszono do dwóch lat). W polskim więzieniu napisał „44 zasady ukraińskiego nacjonalisty”, które wraz z „Dekalogiem ukraińskiego nacjonalisty” Stepana Łenkawskiego i „12 cechami charakteru” Osypa Maszczaka, zostały włączone do „Katechizmu ukraińskiego nacjonalisty”. W 1939 r. był już referentem polityczno-ideologicznym Krajowej Egzekutywy OUN. Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej – w sierpniu 1939 r. – wziął udział w II Wielkim Kongresie OUN w Rzymie. Był także jednym z inicjatorów, organizatorów i aktywnych uczestników krajowej konferencji OUN w Krakowie, w dniach 9-10 lutego 1940 r., na której Stepan Bandera zażądał ustąpienia Andrija Melnyka. Kiedy to nie nastąpiło, Bandera dokonał rozłamu w OUN i utworzył „rewolucyjną”, tzn. banderowską frakcję OUN. Po stronie Bandery od początku stał Myron, który budował struktury banderowskiej OUN w Generalnym Gubernatorstwie (formalnie nielegalne, ale tolerowane przez Niemców).
Wkrótce Myron przedostał się też na ziemie II RP okupowane przez ZSRR, gdzie tworzył nielegalne struktury OUN-B. Do czerwca 1941 r. zostały one prawie w całości rozbite przez NKWD. Myronowi udało się jednak uniknąć aresztowania i powrócić do Generalnego Gubernatorstwa. W 1940 r. Myron ukończył też swoją fundamentalną pracę pt. „Idea i sprawa Ukrainy”. Proponował w niej – zgodnie z myślą swojego mentora, Stepana Bandery – „oczyszczenie” przyszłej Ukrainy z „obcoplemieńców”, a więc Polaków, Żydów i innych nieukraińskich narodowości. Zamierzenia te banderowcy chcieli realizować u boku Niemiec hitlerowskich. Dlatego na początku czerwca 1941 r. Myron pojawia się w Wiedniu, gdzie prowadzi szkolenie polityczne ukraińskiego batalionu kolaboracyjnego „Roland”. Z nim przekracza 22 czerwca 1941 r. granicę niemiecko-radziecką i wkracza do Lwowa. U boku wielkoniemieckiego Wehrmachtu oczywiście.
Następnie współorganizuje ukraińską policję pomocniczą, która wspólnie z niemieckimi SS-Einsatzgruppen „oczyszcza” Galicję Wschodnią od „obcoplemieńców” – w pierwszej kolejności Żydów. Świadkiem tej działalności Myrona był płk Aleksander Klotz (1898-1976) – oficer wywiadu Komendy Głównej ZWZ. W swoich wspomnieniach nazwał on Myrona „najbardziej obrzydliwym typem kata gestapo, wyjątkowym kryminalistą i sadystą, który stracił resztki człowieczeństwa”.
Banderowcy jednak szybko zawiedli się na niemieckim sojuszniku. Hitler nie życzył sobie żadnej „niepodległej” Ukrainy. Nie miał nic przeciwko pomocy ze strony nacjonalistów ukraińskich w „oczyszczaniu” zajętych terenów z Żydów, ale rozkazał rozpędzić banderowski „rząd” proklamowany we Lwowie 30 czerwca 1941 r. oraz aresztować Banderę i jego najbliższych współpracowników. Myron staje wtedy na czele jednej z tzw. grup marszowych OUN-B i razem z Wasylem Kukiem, Dmytro Majiwskym i Tarasem Onyszkewyczem próbuje dotrzeć do Kijowa, by jeszcze raz ogłosić „akt odnowienia państwa ukraińskiego”. Nie udaje im się to. 31 sierpnia 1941 r. zostają aresztowani przez Niemców w Wasylkowie pod Kijowem. Wkrótce jednak zwolniono ich z więzienia w Łucku (według hagiografii OUN „uciekli”). Docierają ponownie do Lwowa. Stamtąd Myron wyjeżdża konspiracyjnie do Kijowa, by tworzyć banderowskie podziemie. To podziemie nie podejmuje jednakże żadnej walki zbrojnej z okupantem niemieckim. Czeka po prostu na zmianę koniunktury politycznej i ewentualny powrót do łask w Berlinie frakcji banderowskiej OUN.
Myron zostaje w 1942 r. aresztowany przez gestapo. Być może nic by mu się nie stało. Być może tylko dołączyłby do Bandery i jego najbliższych współpracowników, którzy w tym czasie przebywali jako więźniowie uprzywilejowani w areszcie specjalnym Zellenbau na terenie KL Sachsenhausen. Zostali stamtąd zwolnieni 28 września 1944 r., by tworzyć Ukraiński Komitet Narodowy i Ukraińską Armię Narodową u boku III Rzeszy. Myron zdecydował się jednak na ucieczkę z kijowskiego więzienia. Udało mu się to nawet, ale został rozpoznany na ulicy przez dwóch agentów gestapo (notabene Ukraińców) i przez nich zastrzelony 25 lipca 1942 r. W ten sposób stał się na pomajdanowej Ukrainie „bohaterem” antyniemieckiego ruchu oporu.
W oparciu o okoliczności jego śmierci nacjonalistyczna hagiografia (bo przecież nie historiografia) ukraińska może tworzyć legendy o rzekomej walce podziemia banderowskiego z Niemcami hitlerowskimi. I tworzy, bardzo obficie zresztą. Czy nie przypomina to jednak zabiegów polskiej polityki historycznej w preparowaniu heroicznych żywotów niektórych „wyklętych” i mitu powojennego „powstania antykomunistycznego”? Tak w Polsce, jak i na Ukrainie, historia jest narzędziem polityki, a nie próbą obiektywnego poznania przeszłości.
Sprzeciw wobec wprzęgania historii w służbę polityki, czyli jej wypaczania, jest na Ukrainie karany surowo. Przekonał się o tym pochodzący z Kijowa bloger Anatolij Szarij, który jest ścigany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy m.in. za przypomnienie słynnej zbrodni UPA na polskich pasażerach pociągu relacji Rawa Ruska-Bełżec (tzw. mord pod Zatylem, 16 czerwca 1944 r.). W połowie lutego br. SBU podała, że Szarij – od lat mieszkający na terenie UE, gdzie ma status azylanta – dopuścił się „zdrady stanu, pomagając rosyjskim strukturom w prowadzeniu specoperacji informacyjnych przeciw Ukrainie” oraz prowadził „nielegalną działalność na szkodę bezpieczeństwa narodowego Ukrainy w sferze informacyjnej”. SBU chodzi konkretnie o wypowiedź Szarija, że pomnik UPA na górze Monastyrz koło Werchraty, którego odbudowania domagają się od Polski władze Ukrainy, został wzniesiony na grobie ludobójców. Ponadto Szarij miał wystąpić w programie „60 minut” na antenie telewizji rosyjskiej Rossija 1 i powiedzieć, że „OUN to organizacja terrorystyczna…, szowiniści…, bandyci i mordercy…, zatrzymali pociąg, który jechał. Zaczęli zabijać pasażerów”.
Szarij zaprzeczył, że kiedykolwiek występował na antenie Rossija 1. Jego zdaniem Rossija 1 pokazała tylko materiał z jego wideoblogu, w którym Szarij omawiał sprawę pomnika UPA na górze Monastyrz i wskazywał, że osoby tam pochowane były zaangażowane w mord na co najmniej 42 polskich pasażerach pociągu relacji Rawa Ruska-Bełżec pod Zatylem 16 czerwca 1944 r. SBU uznała jednak, że przywołanie przez Szarija tego faktu historycznego zawiera sformułowania „nieprawdziwe, mające na celu zniekształcenie wydarzeń historycznych”. W postanowieniu o postawieniu Szarijowi zarzutu zdrady stanu SBU napisała, że pojawił się u niego „przestępczy zamiar dokonania działań na szkodę suwerenności, integralności terytorialnej, obronności i bezpieczeństwa informacyjnego Ukrainy” w postaci „udzielenia obcemu państwu i zagranicznej organizacji pomocy w prowadzeniu działalności wywrotowej przeciw Ukrainie”. W konkluzji SBU stwierdziła, że Szarij wszedł w przestępczą zmowę z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej, a konkretnie, z jej mediami, w celu udzielenia im pomocy w prowadzeniu „wywrotowej działalności przeciw Ukrainie w sferze informacyjnej”. Za „zdradę stanu” grozi Szarijowi 15 lat pozbawienia wolności [2].
W Polsce osoby uprawiające narrację sprzeczną z państwową polityką historyczną jeszcze nie są ścigane za zdradę stanu. Są za to co najwyżej publicznie potępiane w prorządowych mediach, ale przyszłość przecież jest nieprzewidywalna. Notabene wydawałoby się, że władze polskie powinny wystąpić w obronie ukraińskiego wideoblogera, ponieważ jest on ścigany za to, że powiedział prawdę o jednej z bardziej znanych zbrodni UPA na Polakach w Małopolsce Wschodniej. Nic jednak nie wskazuje na to, by miały to uczynić. No właśnie, dlaczego?
Bohdan Piętka
[1] W Hucie Pieniackiej uczczono pomordowanych Polaków. Uroczystości towarzyszyły „obraźliwe okrzyki Ukraińców”, www.kresy.pl, 28.02.2021.
[2] Wiadomo za co SB Ukrainy ściga popularnego blogera – m.in. za wspomnienie o zbrodni OUN-UPA na Polakach, www.kresy.pl, 26.02.2021.
Myśl Polska, nr 13-14 (28.03-4.04.2021)