FelietonyLista Czarnka

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Adam Wielomski: Nowa i uaktualniona lista czasopism naukowych, upubliczniona za rządów prof. Przemysława Czarnka, wywołała wiele kontrowersji, a jeśli wierzyć liberalnym mediom najbardziej protestują przeciwko niej ci, którzy winni być ze zmian zadowoleni, między innymi prawnicy.

Gdy bowiem dr Jarosław Gowin publikował swoją listę, to prawnicy przeciwko niej mocno oponowali, czego jestem pewny, ponieważ sam na radzie naukowej mojego wydziału za takim protestem głosowałem. Warto więc problem przybliżyć Czytelnikom, bowiem Ci z nich, którzy nie są pracownikami naukowymi zapewne nic z tego sporu nie rozumieją.

Niestety, Jarosław Kaczyński pozwolił Jarosławowi Gowinowi dokonać destrukcji polskich uniwersytetów za pomocą tzw. Konstytucji dla Nauki. W jej efekcie powstał system w którym polskim naukowcom najbardziej opłaca się publikować teksty po angielsku i w anglojęzycznych czasopismach naukowych. W ten sposób nauka anglosaska, nie inwestując ani złotówki w naukę polską, miała za darmo dostawać najciekawsze teksty polskich badaczy. Gowin stworzył system, który nie zawaham się określić mianem neokolonialnego. Równocześnie nie wprowadził tego systemu własnymi rękami, lecz ukrył się za rozmaitymi gremiami eksperckimi, które arbitralnie uznały, które czasopisma są naukowe i ile mają mieć punktów. Mówię, że „ukrył się”, ponieważ to Ministerstwo Nauki samo powołało ich skład wedle tylko sobie znanego klucza. A kto powołuje skład, ten faktycznie z góry wie jaki będzie wynik obrad i głosowań tychże ciał. Na podstawie tak ustalonej punktacji miano przeprowadzić ocenę pracowników naukowych i poszczególnych instytucji badawczych w 2022 roku, za lata 2017-2021. Miało to dać sukces badaczom i jednostkom o wysokim poziomie – jak to się mówiło w Ministerstwie Nauki – „umiędzynarodowienia”, czyli, mówiąc po polsku, tym, którzy żyjąc z pieniędzy polskich podatników mieli publikować po angielsku w anglosaskich czasopismach naukowych. Te jednostki i ci badacze mieli dzięki temu dostać dodatkowe pieniądze na badania naukowe, oczywiście od polskich podatników.

Interwencja ministra Czarnka nastąpiła w ostatniej chwili, ponieważ wpisał on na listę ponad 70 pominiętych wcześniej czasopism naukowych, głównie o katolickim profilu, a także podwyższył punktację prawie 250 kolejnym. Dzięki temu rażąca dysproporcja skierowana przeciwko określonym tematom i środowiskom naukowym została nieco zmniejszona. Zmniejszona na tyle, na ile było to możliwe za pomocą rozporządzeń wykonawczych do fatalnej samej w sobie ustawy Gowina. Pojawiły się głosy, że rozporządzenie działa wstecz, obejmując punkty za publikacje za lata 2017-2020. Tak, tak być nie powinno, lecz lista czasopism naukowych Gowina także działała wstecz. To Gowin stworzył niebezpieczny precedens, ale wtenczas środowiska liberalno-kosmopolityczne tej kwestii „nie dostrzegły”. Reasumując, spór Czarnek-Gowin dotyczy kwestii podstawowej: czy naukowcy polscy piszą dla czytelnika polskiego czy dla anglosaskiego? To spór między modelem nauki narodowej a kosmopolitycznej.

Magdalena Ziętek-Wielomska: Ś.P. docent J. Kossecki współczesny system szkolnictwa wyższego nazywał Biurokratyczną Imitacją Nauki, w skrócie BIN. Termin ten ukuł na wiele lat przed „deformą” Gowina. I moim zdaniem określenie to najlepiej oddaje istotę tego „przedsięwzięcia”… O tym, czy dana publikacja jest naukowa decyduje miejsce jej publikacji, a konkretnie, czy dane czasopismo lub wydawnictwo znajduje się na liście ministerialnej. Same listy tworzone są na „oko”, tzn. według kryteriów znanych li tylko tym, którzy decydują o składzie tych list. Naukowcy w ten sposób stali się klientami biurokratów, którzy jednym pociągnięciem pióra czy też kliknięciem decydują o tym, czy ktoś posiada dorobek „naukowy” czy nie. Nasza najnowsza książka „Państwo narodowe i jego wrogowie”, którą wydaliśmy sami nakładem naszej fundacji Instytut Badawczy Pro vita bona (provitabona.pl) „naukowa” nie jest, gdyż fundacja nie figuruje na liście ministerialnej.

Myśl Polska, nr 9-10 (28.02-7.03.2021)

fot. men.gov.pl

Redakcja