ŚwiatWaćkowski: Niewykorzystana szansa pragmatyków

Redakcja3 godziny temu
Wspomoz Fundacje

Za kilka dni minie pierwsza rocznica od unieważnienia pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii. Do drugiej tury wszedł trumpista, wielowektorowiec, suwerenista, zwolennik unii Mołdawii z Rumunią i zaprzestania wspierania kijowskiego reżimu Călin Georgescu. 

Gdy wszystko wskazywało, że Georgescu wygra drugą turę, Sąd Najwyższy kontrolowany przez Partię Narodowo-Liberalną i Partię Socjaldemokratyczną unieważnił wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich . Decyzja ta była korzystna dla rumuńskiego establishmentu jak i kolektywnego Zachodu. Nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem mówienia, pisania co by było, gdyby. Jednak w przypadku Rumunii to, że pewne scenariusze się nie wydarzyły, nie oznacza, że nie mogą się wydarzyć za jakiś czas w nieco innym składzie osobowym.

Simon z kampanią w… Zabrzu

W kwietniu odbyły się powtórzone wybory. Przed wyborami byliśmy świadkami absurdu, gdy polskojęzyczne media kopiowały doniesienia rumuńskich liberalnych mediów, o tym że prawie stuletni wojskowi mieli dokonać faszystowskiego puczu. Do wyborów nie dopuszczono Georgescu – mimo, że nie zapadł żaden wyrok w jakiejkolwiek sprawie karnej wobec niego. Călin Georgescu poparł w wyborach George’a Simona, lidera AUR (Sojusz na Rzecz Związku Rumunów). To ugrupowanie trumpistowskie, konserwatywne, popierające unię Mołdawii z Rumunią, asertywne wobec kijowskiego reżimu. Simon w pierwszej turze zdobył 40,96% i wydawało się wielu, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Ja jednak byłem sceptyczny co do zwycięstwa Simona, ponieważ w drugiej turze znalazł Nicușor Dan – mer Bukaresztu wspierany przez grantojedów i kolektywny Zachód. Simon miałby większe szanse, gdyby w drugiej turze znalazł się Crin Antonescu popierany przez socdemów i Partię Narodowo-Liberalną. Lider AUR nie wykorzystał swojej szansy; zamiast jeździć po miastach i wsiach w Rumunii, grasował w Zabrzu, wspierając Karola Nawrockiego – swoją dużo gorszą kopię. 

Nieoczekiwane wsparcie

Przed drugą turą Simona poparł były lider socdemów Liviu Dragnea, a także była premier Rumunii z ramienia socdemów Viorica Dăncilă (w trakcie jej rządów Rumunia była bardziej asertywna wobec Brukseli). Dodatkowo startujący w wyborach Victor Ponta (Victor Ponta to także były premier Rumunii i były lider rumuńskich socdemów) przed drugą turą nie wsparł otwarcie żadnego z kandydatów (Ponta przed wyborami przefarbował się na trumpistę). W przypadku wygrania wyborów przez Simona możliwy byłby rozłam w Partii Socjaldemokratycznej i część posłów związanych z byłymi liderami weszłaby w sojusz z AUR, Młodymi Ludźmi i SOS Romania. Warto dodać, że Ponta był doradcą prezydenta Serbii Aleksandara Vučicia (niezależnie od tego, kto rządzi – Belgrad z Bukaresztem ma dobre relacje). W przypadku zmiany władzy w Rumunii Bukareszt mógłby poprzez Belgrad prowadzić rozmowy z Moskwą na temat pewnej normalizacji stosunków i rozwiązania trudnych kwestii. 

Sojusznicy z zagranicy

We wspieranie Dana włączył się kolektywny Zachód na czele z największymi podżegaczami wojennymi, czyli prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. W wybory w Rumunii ingerowała prezydent Mołdawii Maia Sandu. Sandu wprost popierała Dana, dodatkowo jej reżim ułatwił głosowanie w wyborach prezydenckich obywatelom Mołdawii posiadających rumuński paszport. Nowy prezydent Rumunii szybko odwdzięczył się Mai Sandu. Rumuński prezydent dał zakaz wjazdu Ionowi Cebanowi (merowi Kiszyniowa, jednemu z liderów koalicji wyborczej Alternatywa) do Rumunii. Jako powód podano… rzekome spotkanie Cebana z Georgescu i Simonem w Szwajcarii. Dodajmy, że obawiając się utworzenia koalicji przeciwko reżimowi Sandu po jesiennych wyborach parlamentarnych, ekipa Mai Sandu chciała się zabezpieczyć poprzez doprowadzenie do wejścia do parlamentu ugrupowania Demokracja w Domu. Ugrupowanie to zdobyło 5,62% w wyborach parlamentarnych, mimo że w badaniach opinii publicznej partia nie przekraczała 2%. Simon wspierał to ugrupowanie, a nie nieudolną lokalną odnogę AUR. Możemy się spodziewać, że reżim Sandu będzie miał opozycję także z innych pozycji.

Orbán za

W wyborach prezydenckich Simon mógł liczyć na wsparcie premiera Węgier Viktora Orbána. Simon i AUR nie przejawiali od pewnego czasu antywęgierskich resentymentów. Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii tworzy obecną koalicję rządzącą w Rumunii, jednocześnie to ugrupowanie jest bardzo mocno związane z Fideszem. Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii poparł Nicușora Dana, jednak przeglądając przestrzeń informacyjną społeczności węgierskiej w Rumunii, a także wyniki wyborów w drugiej turze, mogę stwierdzić, że około 15-20% Węgrów w Rumunii głosowała na Simona. W przypadku wygranej Simona, a także w przypadku odsunięcia obecnych władz rumuńskich, należy zakładać, że Rumunia dołączyłaby do bloku patriotów, pragmatyków, wielowektorowców ,do których należą obecnie Węgry, Czechy, Słowacja.

Szansa współpracy

Lider AUR jest też przewodniczącym rumuńsko-polskiej grupy w parlamencie rumuńskim. Z całą pewnością w przypadku zwycięstwa Simona współpraca polsko-rumuńska mogłaby się układać korzystnie dla obu stron. Gdyby w Polsce rządzili polscy patrioci, a nie różne grantojedy po szkoleniach organizowanych przez Departament Stanu USA, to razem z Czechami, Słowacją, Węgrami moglibyśmy wpływać na kijowski reżim, który jest neobanderowski i prześladuje mniejszości narodowe. 

Pragmatycy 

Kolektywny Zachód, podżegacze wojenni, eurofederaliści ostatkiem sił doprowadzili do korzystnych wyników w wyborach prezydenckich. Obecnie AUR w sondażach notuje wyniki w granicach 40%. Przed ubiegłoroczną hucpą AUR nie zbliżało się do 20%. Ludzie są rozgoryczeni polityką prowadzoną przez kompradorskie elity. Nie jestem wyznawcą AUR i Simona (zarówno AUR, jak i Simon mają wiele wad), niemniej prezydentura Simona i rządy AUR byłby korzystniejsze zarówno dla Rumunów, jak i innych regionalnych sił pragmatycznych. 

Kamil Waćkowski

Redakcja