Odwiedzający przed laty Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau Rosjanie –obywatele Związku Sowieckiego stwierdzali czasem wobec mnie i zapewne wobec innych ówczesnych pracowników tego Miejsca Pamięci z nutą swoistej dumy: „My Was Poliakow oswobodili” (My oswobodziliśmy was Polaków).
Stwierdzenie to przyjmowałem zawsze z mieszanymi uczuciami świadom, że wyzwolenie Polski spod niemieckiej okupacji przez sowietów, zarazem narzucenie przez nich Polsce moskiewskiego ustroju, nie było przez większość narodu polskiego oczekiwane jako optymalna opcja polityczna, a mój śp. Ojciec, członek AK, sporo ucierpiał ze strony polsko-ludowej służby bezpieczeństwa. Jednak od początku skonfrontowania się z przekazami dokumentalnymi dotyczącymi historii kompleksu obozów o nazwie Auschwitz wiedziałem, że jego więźniowie przeżyli dotarcie do nich żołnierzy Armii Czerwonej jako autentyczne wyzwolenie. W końcu ubiegłego wieku określiłem ten fakt w jednej ze swych publikacji jako paradoks historyczny polegający na tym, że żołnierze będący przedstawicielami stalinowskiego totalitaryzmu oswobodzili więźniów totalitaryzmu hitlerowskiego.
W styczniu 1945 r. w związku likwidacją obozu zamordowano około 700 więźniów, część z nich spalono w barakach – w podobozach w Gliwicach i Wesołej koło Mysłowic. Znacznie więcej więźniów Auschwitz, co najmniej 9 tys. mężczyzn i kobiet zamordowali esesmani na trasach w głąb III Rzeszy. Świadectwo tych tzw. marszów śmierci i pociągów śmierci stanowią m. in. liczne mogiły i pomniki przy dawnych trasach ewakuacyjnych. Jednak mimo to pozostawiono w obozach w Oświęcimiu, Brzezince i Monowicach około 7000 więźniów, których 27 stycznia 1945 r. wyzwoliła Armia Czerwona. Można zapytać, dlaczego Niemcy pozostawili ich przy życiu, skoro w ramach przeprowadzanych w ostatnich latach wojny przez władze hitlerowskie akcjach ewakuacji i likwidacji więzień i obozów koncentracyjnych w związku z wycofywaniem się z okupowanych dotąd obszarów obowiązywała zasada, że „żaden więzień nie powinien wpaść w ręce wroga” (Kein Häftling darf in die Hände des Feindes fallen”).
Ta dyrektywa obowiązywała na całym terytorium III Rzeszy i ziem okupowanych, w tym również w Generalnym Gubernatorstwie, W związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie – Wilhelm Koppe wydał 20 lipca 1944 r. rozkaz ewakuacji lub wymordowania więźniów w miastach, do których zbliżała się Armia Czerwona. W instrukcji zaznaczono, iż więźniowie nie mogą być wyzwoleni. W dniu 21 lipca 1944 r. dowódca policji bezpieczeństwa na dystrykt radomski, przekazując ten rozkaz do podległej mu placówki w Tomaszowie napisał m.in.: „W przypadku niespodziewanego rozwoju sytuacji, która uczyni niemożliwym ewakuację więźniów, należy ich zlikwidować”.(„Bei überraschender Entwicklung der Lage, die einen Abtransport der Häftlinge unmöglicht macht, sind die Gefängnisinsassen zu liquidieren” (*Franciszek Piper, „Akcja dyplomatyczna rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźctwie w celu ratowania przed zagładą więźniów KL Auschwitz w fazie likwidacji obozu w świetle akt brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych”, W: „Dzieje Najnowsze”, 3-2019, Instytut Historii PAN, Warszawa 2019, s. 216). Faktycznie zamordowano wszystkich lub niemal wszystkich więźniów w niektórych opuszczanych w obliczu nacierających wojsk sowieckich więzieniach i obozach, np. w Krasnodarze, Klooga w Estonii, Łodzi-Radogoszczy, na Zamku w Lublinie.
Według badacza historii Auschwitz Franciszka Pipera esesmani nie odważyli się wymordować tych 7000 więźniów na skutek ogłoszenia drogą radiową 10 października 1944 r. przez rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii ostrzeżenia pod adresem władz obozu Auschwitz, że jeśli wymordują znajdujących się w obozie więźniów sprawcy tej zbrodni staną po wojnie przed sądem. Ostrzeżenie to, zarejestrowane przez nasłuch niemiecki, zostało wydane w wyniku działań polskiego ruchu oporu w obozie i intensywnych zabiegów dyplomatycznych polskiego rządu w Londynie.(* * F. Piper, Tamże, s. 226-227)
Stan, w jakim zastali czerwonoarmiści obóz Auschwitz, z pozostawionymi w barakach chorymi, niezdolnymi do odbycia pieszej ewakuacji więźniami, zachowaną niemal w całości zabudową, magazynami pełnymi różnego rodzaju mienia (w dużej części mienia zrabowanego ofiarom masowej zagłady), instalacjami grzewczymi w ogrodowych szklarniach ze spuszczoną wodą w związku z mroźną aurą, licznym sprzętem w przyobozowych gospodarstwach rolnych, jest dowodem na to, że władze obozowe nie do końca zrealizowały wydane przez władze centralne dyrektywy spalonej ziemi (verbrannte Erde) oraz niedopuszczenia do wyzwolenia więźniów i pozostawienia śladów dokonanych zbrodni. Wynikało to z ich nadziei powstrzymania przez Wehrmacht postępu Armii Czerwonej i pozostania na bezpiecznym froncie „walki z wewnętrznym wrogiem”, zamiast znalezienia się w okopach frontowych, jak i wspomnianej obawy przed odpowiedzialnością karną w przypadku klęski Niemiec. Dlatego też dopiero w ostatnich dniach istnienia obozu esesmani wysadzili w powietrze krematoria i komory gazowe, spalili w Brzezince większość magazynów z mieniem zagrabionym ofiarom zagłady, które stanowiło również dowód popełnionych zbrodni. .
Ponad dziesięć lat temu w gazecie „Rzeczpospolita” ukazał się artykuł Piotra Zychowicza pt. „Auschwitz 27 stycznia 1945 r. Obojętność wyzwolicieli” sugerujący, że wyzwoliciele nie okazywali empatii wobec wyzwolonych, nie poruszał ich bardzo widok okropności obozowych, bo im samym jako obywatelom sowieckim nie obca była skrajna nędza i poniżenie godności ludzkiej. Jako jeden z koronnych świadectw tej obojętności autor przytoczył relację jednej z wyzwolonych dziewcząt na temat posiłku mięsnego, który żołnierze przygotowali sobie i spożywali w pobliżu jednego z baraków. Stwierdziła ona z żalem, że żołnierze nie podzielili się z nią i jej towarzyszkami tym posiłkiem. Autor zdaje się zapominać, że dla żołnierzy widok więźniów zakwaterowanych w brakach, podczas gdy oni sami musieli spać pod gołym niebem w okopach, zmarznięci, niepewni, czy dożyją kolejnej godziny, mógł nie wydawać się aż tak tragiczny. Stąd w odczuciu więźniów zachowanie żołnierzy sowieckich mogło być odbierane jako pozbawione empatii.
Jak zatem faktycznie wyglądało wyzwolenie obozu, można dowiedzieć się m.in. poprzez zapoznanie się z licznymi publikacjami przytaczającymi wspomnienia więźniów, czy też innymi przekazami, m.in. filmami, na czele ze słynną, sowiecką, niemal półgodzinną „Kroniką wyzwolenia”. Godny pokreślenia jest fakt, że sowieccy wyzwoliciele udzielili niezwłocznie, w miarę swych możliwości, pomocy medycznej wyzwolonym więźniom, współdziałając z ochotniczą ekipą Polskiego Czerwonego Krzyża. Ogrom bezinteresownego zaangażowania, wręcz poświęcenia tej ekipy, w ramach utworzonego przez nią tzw. „Szpitala Obozowego PCK” przedstawiła niedawno krakowska reżyserka Gabriela Mruszczak w filmie pt. „Ocalić ocalonych”. Część wyzwolonych więźniów znajdowała się wskutek nabytych w obozie chorób i obozowego wygłodzenia w tak krytycznym stanie zdrowia, że nie sposób było ich uratować. Wstrząsające świadectwo wysiłków sowieckich i polskich lekarzy – ochotników PCK oraz personelu pielęgniarskiego w dziedzinie przywracania wyzwolonych więźniów i więźniarek do względnego zdrowia stanowi m.in. zachowana, przechowywana w archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau dokumentacja medyczna. Część niej stanowią zapisy sporządzone obok siebie w językach polskim i rosyjskim, także w j. niemieckim. Autorami ostatnich z nich byli pochodzący z różnych krajów byli więźniowie-lekarze.
Aleksander Woroncow, jeden z operatorów sowieckiej wojskowej ekipy filmowej, która sfilmowała wyzwolony obóz stwierdził wobec twórców niemiecko-amerykańskiego filmu dokumentalnego dotyczącego Auschwitz z 1986 r. (film firmy „Chronos-Film GmbH”): „Wspomnienia stamtąd zachowałem na całe moje życie. To wszystko było najbardziej poruszające i najstraszniejsze, co zobaczyłem i sfilmowałem podczas wojny”. Jedno z innych, wymownych świadectw odczuć wyzwolicieli Auschwitz to liczne reportażowe rysunki przedstawiające realia wyzwolonego obozu, wykonane przez żołnierza-artystę pochodzenia żydowskiego Zinowija Tołkaczewa, aktualnie przechowywane wśród zbiorów Yad Vashem w Jerozolimie. Po drugiej wojnie światowej zostały zaprezentowane w kilku albumach wydanych w Polsce i ZSRR.
Perfekcyjnie wykorzystali sowieci fakt wyzwolenia przez nich obozu Auschwitz w trzech sferach: propagandowej, ekonomicznej i logistycznej. Jednym z istotnych poczynań w sferze propagandowej było niewątpliwie opublikowanie w dniu 8 maja 1945 r. w gazecie „Krasnaja Zwiezda” obszernego komunikatu Radzieckiej Nadzwyczajnej Komisji Państwowej do Badania Zbrodni Niemiecko-Faszystowskich Agresorów pt. „O potwornych Zbrodniach rządu niemieckiego w Oświęcimiu” przedstawiającego wyniki dochodzeń przeprowadzonych na terenie byłego obozu Auschwitz. Chętnie udostępniono były obóz delegacjom z Europy zachodniej. Niemal pół roku wcześniej z niedowierzaniem przyjmowano w tzw. zachodnim świecie sowieckie informacje o zbrodniach dokonanych w obozie na Majdanku. Z terenu byłego obozu Auschwitz wywieziono do Rosji jako zdobycz wojenną duże ilości różnego rodzaju dóbr materialnych, przy czym priorytetowo traktowano wszelkiego rodzaju urządzenia techniczne (Z byłej fabryki IG Farben w Oświęcimiu-Dworach wywieziono wszystkie maszyny). W czasie do początku 1946 r, w byłym obozie przetrzymywano tysiące niemieckich jeńców wojennych, także mieszkańców Górnego Śląska i okolic Bielska-Białej –volksdeutschów i ludzi, co do których przypuszczano, że są pochodzenia niemieckiego.
W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci w istotnej mierze do postępu badań nad historią obozu Auschwitz w ostatniej fazie jego funkcjonowania oraz w związku z jego wyzwoleniem przyczynili się poza wymienionym dr. Piperem m. in. badacze: Helena Kubica, dr Jacek Lachendro i dr Piotr Setkiewicz. Pod redakcją Setkiewicza i Lachendry została niedawno opublikowana nowa, znacznie poszerzona wersja „Kalendarza wydarzeń w KL Auschwitz”. Dr Piotr Setkiewicz stwierdził niedawno jako kierownik Centrum Badań (działu historycznego) Muzeum Auschwitz: „Mam poczucie, że dzięki (…) codziennej pracy udaje nam się zadać kłam obiegowym opiniom, jakoby dziś o historii Auschwitz nie jest się w stanie napisać już nic nowego i wartościowego. Na pewno nie powiedzieliśmy tu jeszcze ostatniego słowa”.
W zakresie problematyki związanej z likwidacją obozu niewątpliwie należałoby przeprowadzić badania dalszych losów ewakuowanych więźniów KL Auschwitz na terenie Niemiec, Czech i Austrii. Problemem tym zajmowali się m.in. badacze niemieccy, jednak brakuje całościowej syntezy tych ustaleń.
Poza literaturą naukową i popularną, filmami i mediami internetowymi ogrom zbrodni dokonanych w Auschwitz przypominają liczne pomniki, miejsca pamięci i instytucje, zarówno w Polsce jak i w innych krajach W ciągu 80 lat od zakończenia drugiej wojny światowej na Ziemi Oświęcimskiej poza Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau powstało ponad 60 miejsc pamięci o ofiarach tego obozu. Najbardziej znane miejsca pamięci o tych ofiarach znajdujące się poza granicami Polski to, jak wiadomo, Yad Vashem w Izraelu i Holocaust Museum w Waszyngtonie. Co roku w rożnych miejscach na świecie obchodzone są rocznice związane z historią Auschwitz i innych miejsc zagłady oraz tragicznymi wydarzeniami II wojny światowej, Towarzyszą im hasła: Nigdy więcej wojny, Nigdy więcej ludobójstwa. Niestety wojny wciąż wybuchają, a ludobójstwo się powtarza.
dr Andrzej Strzelecki
Autor jest emerytowanym pracownikiem naukowym Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau
Myśl Polska, nr 3-4 (19-26.01.2025)
Fot. Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau