PublicystykaRękas: „What will happen then?”

Redakcja3 godziny temu
Wspomoz Fundacje

Co się teraz stanie? – zapytał młody wówczas Winston Churchill starszego kolegę z ław Partii Liberalnej.

Drogi Winstonie – odpowiedział sir William HarcourtDoświadczenie długiego życia przekonało mnie, że nigdy nie dzieje się nic… – Od tamtej pory – kwitował po latach Churchill – jak sądzę nic nigdy nie przestało się dziać!

Dwa scenariusze

Neoliberalni globaliści chcą tak odmienić kształt kapitalizmu, by Chiny jako fabryka świata i źródło kapitału inwestycyjnego stały się zbędne. Zaplecze Donalda Trumpa chce z Chinami rywalizować i walczyć, by je zastąpić i pozostać centrum kapitalizmu ery post-fordystowskiej. W istocie więc w obu strategiach konfrontacja okazuje się nieuchronna, jakkolwiek chińskie strategie tradycyjnie sprowadzają się do unikania bezpośredniego starcia. Oba scenariusze zostawiają też zatem pewne furtki, w pierwszej opcji w formie wkomponowania Chin w nowy ład globalny (nawet z szansami na pewien awans elit, oczywiście przy wyzbyciu się wąskich kategorii własnej cywilizacji), w drugiej ich podporządkowania dotychczasowej hegemonii.

Lockdown czy wojna?

Wbrew pozorom nie są to wyłącznie kwestie geoekonomii. Skutki spodziewanych przemian są i będą odczuwane bezpośrednio przez pracowników i konsumentów, w niewielkim tylko uproszczeniu sprowadzając się do alternatywy: wieczny lockdown bądź niszcząca wojna.

W pierwszej wersji z czasem faktycznie nie będzie niczego, zerowy wzrost powstrzyma wszelki rozwój gospodarczy, a źródłem utrzymania rzesz ludzkości stanie się drobny promil renty kapitalistycznej. Nie będzie to jednak świat ze szczęśliwych utopii, w których za ludzi pracują roboty, AI dba o wieczną pogodę, a człowieczeństwo zyskuje dodatkowy wymiar poszukiwania wewnętrznego Ja. Wyraźniejsze będzie raczej podobieństwo do świata, w którym Sąd Ostateczny już się odbył, zbawieni i potępieni zostali rozdzieleni, a pozostałą resztę po prostu porzucono w zapomnieniu, by sobie wegetowała bez końca.

Wbrew pozorom równie trudno wyobrazić sobie skutki wojny globalnej, jak najbardziej realnej, choć prowadzonej zapewne także w wymiarze cyfrowym, bo choć konflikt może zacząć się od zwykłej rywalizacji kilku producentów telefonów i kłótni o wyższość amerykańskiego LPG nad chińską baterią elektryczną – efektem może być wstrząs kwestionujący same podstawy globalnego e-kapitalizmu.

Czy kapitalizm reakcyjny w ogóle jest możliwy?

W dodatku czy stworzenie jakiegoś nowego fordyzmu jest jeszcze w ogóle możliwe? Tak, z pewnością globalizacja została zainicjowana metodami politycznymi, więc i w analogiczny sposób mogłaby zostać rozmontowana. Tylko czy to, co fetowano w Waszyngtonie to na pewno zapowiedź takiego reakcjonizmu? Czy równie symboliczny nie był poprzedzający inaugurację Donalda Trumpa rozpad rakiety Elona Muska? Wszak podbój Kosmosu, podobnie jak eksploracja głębin oceanicznych, stanowiły podzwonne ery, w której zwiększanie akumulacji z obszarów pozasystemowych rozumiane było w kategoriach geograficznych. Podobnie przecież pojmowano postęp komunikacyjny, jako rozwój i powstanie nowych środków transportu (a nie tylko porozumiewania). Tymczasem z czasem okazało się, że nie trzeba lecieć na Księżyc, żeby zdobywać nowe obszary czerpania wartości dodatkowej. Jednym z nich jest np. platforma, na której zapewne znaleźli Państwo m. in. i ten artykuł scrollując i poświęcając swój wolny czas. To także nowe media, gry, finansjalizacja reprodukcji społecznej, nasza codzienność od domowej segregacji odpadów, przez kasy automatyczne, zakupy w sieci i bankowość internetową, aż po robotyzacją i AI. Musk, Jeff Bezos, w ich rękach tacy jak Trump mogą do nas mrugać, że chcą / mogą wrócić na poprzednią ścieżkę kapitalizmu, ale w istocie to my jesteśmy ich Kosmosem, zresztą już w ogromnej części zdobytym. To po co gdzieś latać?

Czy więc harcourtowe dekady niedziania się niczego naprawdę minęły, co zasugerowały Brexit, COVID i wojna na Ukrainie? Czy teraz trzeba nastawić się na powrót ery churchillowskiej? A może jednak Harcourt, stary, znudzony praktyk polityki, krytykowany za to, że bardziej ją rozumie niż przeżywa – znów koniec końców okaże się mieć rację? Wszak dotąd System-Świat zmieniał się, by wciąż pozostać niezmiennym. Czy teraz w ogóle mogłoby być inaczej?

Konrad Rękas

Redakcja