OpiniePolskaŚwiatRośnie Imperium Orbana

Redakcja5 dni temu
Wspomoz Fundacje

Wynik wyborów w Austrii jest kolejnym dowodem na to, że w Europie narasta narodowo-prawicowa fala.

Po triumfie niemieckiej AfD w Turyngii, Saksonii, bardzo dobrym wyniku w Brandenburgii, miażdżącym zwycięstwie w wyborach samorządowych partii ANO Andreja Babisza w Czechach – przyszła kolej na Austrię. Wolnościowa Partia Austrii (FPO) Herberta Kickla, określana w naszych mediach mianem „prorosyjskiej”, wygrała w cuglach wybory parlamentarne zdobywając ponad 29 proc. głosów. Rządząca Austriacka Partia Ludowa (tzw. tradycyjna prawica) straciła ponad 11 proc. głosów w porównaniu z poprzednimi wyborami. Klęskę, podobnie jak w Niemczech, ponieśli Zieloni.

Sztab Heberta Kickla tuż po ogłoszeniu wyników wyborów

Scenariusz jaki realizuje się obecnie w Austrii jest bliźniaczo podobny do tego, co dzieje się w Niemczech – partie głównego nurtu od razu oświadczyły, że z FPO żadnej koalicji rządowej nie stworzą. Tak oto po raz nie wiadomo który łamana jest podstawowa zasada demokracji (ponoć liberalnej), że misję tworzenia rządu otrzymuje zwycięska partia i jej lider. Nadal obowiązuje tzw. zapora ogniowa, która ma izolować zwycięskie partie od władzy. Rozsądni komentatorzy ostrzegają od lat, że taka taktyka napędza tylko poparcie dla izolowanych. Bo miliony ludzi czują, że są w swoich krajach obywatelami drugiej kategorii. Establishment nie walczy bowiem ze „skrajną prawicą”, tylko z własnymi obywatelami, którym mówi: źle głosujecie, a więc wasz głos nie będzie miał żadnego wpływu na losy naszego kraju.

Tak czy inaczej jedno jest pewne – tej fali tzw. prawicowego populizmu, a mówiąc po ludzku – fali sprzeciwu przeciwko niekontrolowanej imigracji, globalizmowi, klimatyzmowi, unijnej biurokracji i wojnie nie da się już powstrzymać. Fala ta podmywa już fundamenty tzw. tradycyjnej prawicy (dawna chadecja), która zdradziła swoje ideały dla globalistycznej i lewackiej agendy, ale jej doły tego nie akceptują. Tama pęknie, to tylko kwestia czasu.

Sprawa ma także wymiar międzynarodowy. Kickl i jego partia jest w ścisłym sojuszu z obozem Viktora Orbana. Węgierski lider jest dla FPO wzorem, ideologicznym mentorem, mimo że historia FPO jest dłuższa i sięga czasów legendarnego już nieżyjącego Joerga Haidera. Ale obecnie to Orban jest „ojcem chrzestnym” całej środkowoeuropejskiej prawicy a nawet narodowej lewicy. Po rozbiciu Grupy Wyszehradzkiej przez Polskę, Orban buduje swoje imperium – Węgry, Czechy (za rok po wyborach do Pragi wjedzie na białym koniu Andrej Babisz), Słowacja, Serbia, Austria i docelowo Niemcy. Te procesy są jakby poza nami, bo w Polsce dwie największe postsolidarnościowe partie napędzane są tylko wzajemną nienawiścią, obsesyjną rusofobią i prowojenną gorączką. Polska staje się skansenem w tej części Europy.

Jan Engelgard

Fot. wiec wyborczy FPO (wikipedia)

Myśl Polska, nr 41-42 (6-13.10.2024)

Redakcja