Norwegia zamyka granice dla Rosjan – donoszą tryumfalnie reżimowe media w okupowanej Polsce Norwegia długo (dwa lata) opierała się naciskom Kijowa i Waszyngtonu i kategorycznie odmawiała zamknięcia granicy dla Rosjan.
Norwegia bardzo dużo zarabia na amerykańskiej Wojnie na Ukrainie i woli unikać jednoznacznych starć z Waszyngtonem i jego pupilkiem w Kijowie.
Norwegia wprowadziła, zamknęła granice, ale czy naprawdę? W wielu przypadkach dopuszczane będą tzw. wyjątki, na przykład dla odwiedzających najbliższe rodziny, takiej jak rodzice, małżonkowie, konkubenci i dzieci mieszkające w Norwegii. Z zaostrzeń zwolnieni są także obywatele Rosji, którzy będą pracować lub studiować w Norwegii lub innych krajach strefy Schengen, a w Norwegii pracuje i studiuje tysiące Rosjan.
W zaostrzeniu jest jeszcze jeden kluczowy i zasadniczy wyjątek: Rosjanie będą mogli dalej odwiedzać tak zwaną strefą przygraniczną i mogą w dalszym ciągu wjechać do Norwegii z certyfikatem rezydenta przygranicznego, pisze VG. Nikt nikogo kto pojedzie dalej już nie kontroluje. Osoby, które mieszkają nie dalej niż 30 kilometrów od granicy norweskiej po stronie rosyjskiej będą mogły dalej bez żadnych przeszkód wjeżdżać do Norwegii.
Według Store norske lexikon dotyczy to aż 45 tys. osób w gminach Zapoljarnyj i Korzunovo, a także części gmin Nikel i Petsjenga po stronie rosyjskiej. Północna Norwegia została w roku 1945 wyzwolona przez Rosjan i sympatia do Rosji i Rosjan jest tam tak wielka, że nawet naciski amerykańskie nie są w stanie nic wskórać. Norwegia podobnie jak Polska jest amerykańską kolonią w Europie, ale Norwegowie w przeciwieństwie do Polaków są wolni od tej azjatyckiej, perwersyjnej służalczości wobec okupanta, którą Radek Sikorski nazywał «murzyńskością» a której sam jest chyba dziś największym przykładem.
Bogdan Kulas
Fot. Kirkenes (wikipedia)