Ażeby zakończyć jakąś wojnę trzeba sobie zdać sprawę z jej społeczno-ekonomicznych, politycznych i ideologicznych przyczyn, poszukać celów jakie stawiają sobie walczące strony i zastanowić się nad tym czy i na ile zostały osiągnięte, a jeśli nie, to czy istnieje dalszy sens walki o wcześniej wyznaczone cele.
Wojna, jak powszechnie wiadomo, jest kontynuacją polityki militarnymi środkami. Ale w warunkach globalizacji wojna ma bezpośrednio i pośrednio międzynarodowy charakter, a zwycięstwo militarne na froncie wymaga uznania politycznego na arenie międzynarodowej, normalizacji i rozwoju międzynarodowych stosunków gospodarczych i finansowych. Rosja zdaje sobie sprawę z globalnych uwarunkowań tej wojny, dlatego jej pozornie ograniczone i niekonsekwentne działania militarne nie spotykają się ze zrozumieniem wielu zatroskanych obywateli.
Wojna rosyjsko-ukraińska jest wojną specyficzną, mówi się, że jest to początek wojen transformacyjnych. Skutki jej mogą być dalekosiężne i określić rozwój społeczny na następne sto i więcej lat. Wobec rewolucji przemysłowej i naukowej wojna ta toczy się o nowe źródła surowców, o nowe lokalizacje kapitału, o nowe szlaki komunikacyjne, o siłę roboczą, o rynki zbytu. Wojna toczy się również o likwidację hegemonii USA, o zmianę systemu rozliczeń międzynarodowych i uznanie politycznej i gospodarczej wielobiegunowości świata.
Przyczyny wojny rosyjsko-ukraińskiej nie tkwią wyłącznie w stosunkach tych dwóch państw. Gdyby tak było, to parafowane porozumienie stambulskie z kwietnia 2022 roku zostałoby podpisane. Tymczasem wystarczyła wizyta ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona na Ukrainę, aby przekonać ekipę Władymyra Zeleńskiego do odrzucenia tych porozumień i kontynuacji wojny. Na tym przykładzie widać, jak przyczyny tej wojny uległy zmianie, a właściwie ujawniły tylko swój międzynarodowy charakter. To, co wydawało się, że jest problemem stosunków dwustronnych, przerosło w problemy światowe. Ekipa Putina gotowa była na znaczne ustępstwa wobec Ukrainy, ale teraz wydaje się, że czas porozumień stambulskich minął bezpowrotnie. Aby zapanował pokój wszyscy muszą zrozumieć, że ani Rosja, ani Ukraina, ani Stany Zjednoczone, ani Europa nie będą już po zakończeniu tej wojny takie, jakie były do tej pory. Lekcja ta jest jednak bardzo kosztowna i wymaga, jak widzimy, wielu ofiar.
Wszyscy ludzie dobrej woli i ludzie pracy, którzy nie myślą o tym, żeby wzbogacić się na wojnie, ale żeby żyć, pracować i rozwijać się, mieć dzieci i je wychowywać – marzą o życiu w pokoju, o zakończeniu wojny. Ponieważ wojna jest kontynuacją polityki wewnętrznej militarnymi metodami, to pokój może być zawarty, gdy któraś ze stron osiągnie swoje cele, albo gdy zrozumie, że nie ma już sił i celów nie uda się jej osiągnąć w istniejącej sytuacji.
Specyfika toczącej się wojny polega na tym, że na czele państwa walczących lub biorących udział w konflikcie stoją oligarchie finansowe, a ponad wszystkimi najsilniejszą pozycję zajmuje oligarchia Stanów Zjednoczonych. Wojna, w związku z tym, toczona jest na sposób oligarchiczny, to znaczy, że życie szeregowych żołnierzy nie jest specjalnie w cenie, a ludność cywilna często pełni rolę zakładnika i żywej tarczy. Rosja toczyła bardzo ciężkie działania ofensywne w rejonie Kijowa, Charkowa i Chersonia, po czym wojska rosyjskie zostały zmuszone do wycofania się, ale nie w wyniku klęsk militarnych, tylko dlatego, że zawarto jakieś porozumienie i wycofanie się miało być potwierdzeniem przez Rosję „dobrej woli”. A teraz trzeba będzie zdobywać je ponownie. Rosja nie niszczyła mostów, torów kolejowych, lotnisk, stacji telewizyjnych, nie utrudniała wypływu towarów z Ukrainy, licząc na podobne ulgi. W Rosji wyznawano pogląd, że dostarczany sprzęt bojowy zniszczy się na „polu walki”, a nie w miejscach dostarczania go z zagranicy. Mogło to mieć swoje uzasadnienie, ale rodziło podejrzenie, że nie liczono się z życiem swoich żołnierzy. Zachód z kolei stopniowo dostarczał coraz więcej broni i nowszej generacji, jakby nie chciał pokonania Rosji, a tylko jej osłabienia, ale na tyle, aby doszło do wewnętrznego politycznego konfliktu w Rosji i odsunięcia od władzy Władymira Putina.
Przebieg działań bojowych po nieudanej kontrofensywie Ukrainy w 2023 roku wskazuje, że teraz Rosja określi warunki podpisania pokoju, czyli po tym, jak osiągnie swoje cele polityczne, to znaczy doprowadzi do denazyfikacji i demilitaryzacji Ukrainy. Z ekipą Zeleńskiego władze rosyjskie prawdopodobnie nie będą zawierały porozumień, bo upłynął termin jej legitymizacji, a ponadto nie wykorzystała ona swojej szansy na utrzymanie stosunków pokojowych z Rosją i ponosi odpowiedzialność za pogrążenie narodu ukraińskiego w otchłani wojny. Ponadto ekipa Zełeńskiego postawiła ustawowe bariery przez rozmowami pokojowymi z Rosją. Doprowadziła do setek tysięcy zabitych, utraty najcenniejszych ziem uprawnych, zadłużenia kraju na dziesiątki lat. Utraciła całkowicie suwerenność i władze rosyjskie nie traktują poważnie jej propozycji powrotu do granic z 1991 roku.
Po tym, jak ekipa Bidena dostarczyła dla Ukrainy rakiety ATACAMS i PATRIOT, a Brytyjczycy STORM SHADOW, i wyciekły materiały, jak niemieccy generałowie otwarcie planowali atak na Most Krymski, Scott Ritter zaproponował, aby Rosja zagroziła dla państw popierających Ukrainę zamknięciem nieba nad Ukrainą, zniszczenie każdego samolotu lądującego z zachodnią bronią dla Ukrainy, i że nie pozwoli żadnej delegacji zagranicznej wylądować na lotnisku w Kijowie. Rosja powinna zażądać wycofania z Ukrainy wszelkich zachodnich oddziałów najemniczych i specjalistów obsługujących sprzęt wojskowy. Zachód – zdaniem Rittera – rozumie tylko taki język…
W wyniku wieloletnich sankcji Rosja znalazła się w takim położeniu, że walczy nie tylko o swoje interesy. Rosja walczy teraz o zmianę stosunków międzynarodowych, o likwidację świata jednobiegunowego z hegemonią USA, o nowy system rozliczeń międzynarodowych. Nie powinno być tak, że kraj który ma niezbędne surowce produkcyjne i niewyczerpane zasoby energetyczne, nie może się rozwijać i należeć do grupy krajów bogatych. Tymczasem system rozliczeń międzynarodowych ma neokolonialny charakter i realizowana „ekologiczna rewolucja” służy utrwaleniu tej tendencji.
Kiedy w drugiej połowie 2023 roku Rosja zaczęła zdobywać przewagę na froncie, z podpisaniem pokojowych porozumień nie należy się śpieszyć. Środowiska liberalne w Rosji i USA skłonne byłyby wrócić do porozumień stambulskich i rozpocząć nową rundę rokowań. Jest to przewrotna propozycja i mająca na celu zdobycie „oddechu” dla armii ukraińskiej i Zachodu. Taką rolę pełni też propozycja, aby uznać zdobycze Rosji za cenę przyjęcia Ukrainy do NATO. Znamienne są doświadczenia z propozycją „linii Curzona” w czasie wojny polsko-bolszewickiej, zgłoszoną przez rząd Wielkiej Brytanii w momencie ofensywy Armii Czerwonej na zachód i klęki wojsk polskich. Chodziło bowiem o powstrzymanie Armii Czerwonej na linii Bugu. Ale kiedy doszło do „cudu nad Wisłą” natychmiast o tej propozycji zapomniano. Jeśli ktoś teraz przywołuje porozumienia stambulskie jako podstawę do negocjacji, to nie rozumie, że treść ich stała się nieprzystająca do międzynarodowej sytuacji politycznej powstałej w wyniku poniesionych ofiar i kosztów.
Historia przekazała wiele przykładów wielkich zwycięstw militarnych i przegranych porozumień pokojowych. Nie wystarczy wygrać militarnie, trzeba jeszcze przypieczętować zwycięstwo korzystnymi międzynarodowymi warunkami politycznymi i gospodarczymi. Pokój musi być powszechnie pożądany przez obie strony. Dlatego z zawarciem pokoju nie wolno się śpieszyć. Nie można dopuścić do tego, aby poprzez niekorzystny pokój przejść do porządku dziennego nad poniesionymi ofiarami. Toteż czas porozumień stambulskich i ekipy Zeleńskiego już nie powróci. Po podpisaniu pokoju trzeba zapewnić bezpieczeństwo walczącym stronom i państwom zaangażowanym w tym konflikcie.
Powstaje pytanie o to, co jest podstawą obecnego bezpieczeństwa każdego kraju w Europie Środkowej? Ażeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw odpowiedzieć na inne: czy zagrożenie (jego źródła) tkwią w Europie Środkowej, czy może poza Europą? Otóż głównym zagrożeniem dla krajów w Europie, i szczególnie w Europie Środkowej, jest brak suwerenności w podejmowaniu swoich decyzji w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Doszło do demilitaryzacji praktycznej, deindustrializacji i uzależnienia od dostaw z zagranicy. Aby więc przywrócić suwerenność państwom Europy, która jest podstawą ich bezpieczeństwa, należy przede wszystkim przywrócić ich suwerenność, wyrwać się spod dominacji Stanów Zjednoczonych, których ambasadorowie występują wobec rządów w Europie Środkowej w roli gubernatorów. Chodzi o przywrócenie bezpieczeństwa militarnego, politycznego i socjalnego. Podstawą bezpieczeństwa powinna stać się reindustrializacja zwłaszcza krajów Europy Środkowej, gdzie zlikwidowano dziesiątki tysięcy zakładów produkcyjnych, obliczonych na miejscowe surowce i rynki oraz na kraje sąsiednie. Nie jest to łatwe, będzie to proces długi i kosztowny, ale konieczny…
Można spotkać się z określeniem, że wojna rosyjsko-ukraińska, to proxy wojna Rosji z Zachodem… Otóż nie jest to żadna wojna „proxy”, to jest wojna na taką skalę, jaka dla międzynarodowych korporacji jest potrzebna. Nie jest to wojna, która zaczęła się w 2014 roku. Jest to wojna o przyszły kształt kapitalizmu i losy samego kapitalizmu. Nie jest też to wojna o utworzenie „strefy buforowej” między Wschodem i Zachodem. Jest to bowiem wojna o kształt przyszłej międzynarodowej współpracy i roli w niej państw Europy Środkowej, które mogą zyskać wiele tylko będąc suwerennymi i niezależnymi od interesów międzynarodowych korporacji. Już Lew Trocki kiedy negocjował brzeski traktat pokojowy z Niemcami, wbrew dyrektywie Lenina, poinformował władze niemieckie o tym, że rząd Rosji Radzieckiej nie podpisze z Niemcami traktatu pokojowego na stawianych przez nich warunkach, a jednocześnie jednak zakończy działania zbrojne i zdemobilizuje wojsko. Lew Trocki uważał, że decyzja taka, „ani wojny, ani pokoju” doprowadzi do radykalizacji klasy robotniczej Europy Zachodniej. Za błąd Trockiego przyszło zapłacić krwią.
Niestety rząd polski prowadzi samobójczą i zgubną dla narodu polskiego politykę. Cieszy się ona poparciem kompradorskich elit politycznych. Sytuacja jest jeszcze bardziej kompromitująca dla renegatów lewicy polskiej, która nie potrafiła sformułować własnego stanowiska wobec toczącej się wojny, tylko przyjęła narrację narzuconą Unii Europejskiej przez Stany Zjednoczone i wielkie korporacje zbrojeniowe.
dr Edward Karolczuk
fot. izviestia.ru
Myśl Polska, nr 21-22 (19-26.05.2024)