Przedwczoraj pisałem o konferencji w Cieszanowie poświęconej osiemdziesiątej rocznicy ukraińskiego ludobójstwa na Polakach [tekst będzie opublikowany w najnowszym numerze MP – red.]. W konferencji brał udział Marian Buczek (na zdjęciu), emerytowany biskup ordynariusz diecezji charkowsko – zaporoskiej.
Wystąpienie biskupa Buczka było interesujące, ponieważ przekazał wiedzę o aktualnej postawie ukraińskiego duchowieństwa greko-katolickiego wobec ludobójstwa nas Wołyniu. To duchowieństwo pełni w tej sprawie szczególnie haniebną rolę. W 1943 roku wielu duchownych greko-katolickich było podżegaczami i kierownikami w bestialskim mordowaniu przez ukraińskich chłopów polskich sąsiadów. To greko-katolicka Cerkiew dawała moralne uzasadnienie ludobójstwa i rozgrzeszała za nie. W tym wymiarze ten Kościół, jego duchowni i hierarchia są w pełni odpowiedzialni za udział w ludobójstwie. Współcześnie Cerkiew greko-katolicka jest bodaj największą instytucją na Ukrainie podtrzymującą i krzewiącą kult ludobójczej OUN-UPA, a w szczególności personalnie przywódców tych organizacji. Podobne nastawienie reprezentuje zdecydowana większość kleru tej cerkwi w Polsce.
Zasadniczą sprawą jest, że wśród najwyższych hierarchów tej cerkwi nie ma żadnej woli do przyznania się i rozliczenia swojej kluczowej roli w ludobójstwie. I co na to hierarchia Kościoła katolickiego w Polsce? Nadmienić wypada, że na skutek postawy ukraińskiego kleru, mordowano również rzymsko-katolickich księży Polaków.
Nazwać zachowanie w tej sprawie hierarchii kościelnej w Polsce haniebnym, to określić je dość łagodnie. Od przełomu lat 80. i 90. kiedy w Polsce można było o tym w miarę swobodnie mówić, nigdy żaden biskup wprost nie powiedział o tym publicznie. Nie zrobił tego nawet papież Jan Paweł II, będąc we Lwowie. Może okoliczności w danej chwili na to nie pozwalały, ale jego pobyt na Ukrainie powinien skłonić go przynajmniej do przypomnienia Ukraińcom, że na ich narodowej Cerkwi ciąży zbrodnia ludobójstwa.
Nie zrobił tego. Za to od kilku lat pojawia się dążność do zacierania ostrości tego problemu poprzez organizowanie imprez z cyklu „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Jak podał na wspomnianej konferencji biskup Buczek, takich „pojednań” było już dwanaście. Kolejne miało miejsce przed paru dniami w Warszawie i w Łucku. W Łucku towarzyszyły im wręcz żenujące występy Andrzeja Dudy i Włodzimierza Zełeńskiego w rolach prezydentów Polski i Ukrainy. Podobnie kolejny list podpisany w ostatnich dniach przez zwierzchników Kościoła w Polsce i Cerkwi na Ukrainie, to takie niby zmierzanie do wyjaśnienia ludobójstwa i stanięcia w prawdzie, ale w gruncie rzeczy, to kolejne żałosne ślizganie się po problemie bez chęci dotarcia do jego istoty.
Istotą problemu jest to, że ukraińska Cerkiew greko-katolicka zaakceptowała i przyjęła za swoje posłannictwo ludobójczą ideologię OUN-UPA. Ta ideologia jest pokrewna ideologii niemieckiego nazizmu, a gdy studiuje się jej kanoniczny tekst, którym jest „Nacjonalizm” Dymitra Doncowa, to nabiera się przekonania, że „Mein Kampf” Adolfa Hitlera, to jednak łagodniejsza wersja. Jeśli uznać, że ukraińska cerkiew greko-katolicka opiera się na nauczaniu, tradycji, doktrynie, misji czy jak to jeszcze określić, ukształtowanej przez chrześcijaństwo – mówiąc symbolicznie – powstałe w Rzymie i w Bizancjum, to akceptowanie ideologii OUN-UPA jest totalnym zaprzeczeniem tego, czym ta cerkiew powinna być. Nie może być mowy o pojednaniu, wybaczeniu ani jakimkolwiek dialogu dopóty ukraińska Cerkiew greko-katolicka nie uzna swojej winy, nie odetnie się i nie potępi tej z gruntu antychrześcijańskiej i ludobójczej ideologii. Bez tego wszelkie „przepraszamy i prosimy o przebaczenie” będzie pustym gestem nie tworzącym żadnej nowej jakości zarówno w wymiarze teologicznym, moralnym jak i politycznym, bo i taki wymiar mają kościelne akcje „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Ta sprawa ma szerszy kontekst. Wiele wskazuje na to, że ideologia OUN-UPA staje się ideowym fundamentem państwa ukraińskiego. Wojna z Rosją ten proces przyspiesza. Być może jest już za późno, żeby ten proces powstrzymać. Jednak ciągle nie jest za późno, by oficjalni przedstawiciele kościoła katolickiego w Polsce oraz oficjalni przedstawiciele władz obecnej formy polskiej państwowości, postawili jasno tę sprawę ukraińskim władzom państwowym i cerkiewnym. Bez wyrzeczenia się i potępienia ideologii OUN-UPA nie będzie normalnych stosunków polsko- ukraińskich ani na płaszczyźnie relacji między państwami, ani Kościołami.
Obawiam się jednak, że najważniejsze stanowiska w państwie i Kościele w Polsce, obsiadły miernoty tych rozmiarów, że nigdy się na to nie zdobędą. Bo niby czego oczekiwać od Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego albo współczesnej czołówki Episkopatu? Takie postawienie sprawy wymaga mądrości i odwagi męża stanu. Próżno takiego szukać w szeregach największych partii w Polsce, jak i episkopatu.
Andrzej Szlęzak