PublicystykaSzyszkowska: Karykatura idei globalizacji

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Epoka globalizacji, czyli ta w której żyjemy, bo tak się ją określa, odbiega od ideałów, które miały ją wyznaczać. Idea globalizacji  zrodzona przez stoików i rozwinięta przez Kanta, ujmuje człowieka jako wartość najwyższą.

W starożytności stoicy głosili powszechne braterstwo i zespolony z nim zakaz prowadzenia wojen. Wyjaśniali, że człowiek jest cząstką Ludzkości oraz cząstką Kosmosu. Tę ideę globalizmu inaczej wyraził w XVIII wieku Kant, także nie używając tego terminu. Zawarta jest ona w formule imperatywu praktycznego: „Postępuj tak byś człowieczeństwa tak w swej osobie, jako też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka”. Filozof ten nadaje globalizmowi sens moralny. Uznając człowieka za wartość fundamentalną stwierdza, że to wyklucza prowadzenie jakiejkolwiek wojny. Otóż wojna  redukuje człowieka do roli środka, do celu jakim jest zwycięstwo.

Neoliberalizm ekonomiczny, który w Polsce został wprowadzony 30 lat temu, pozostaje w sprzeczności z ideą globalizacji. Takie rozwiązanie ekonomiczne sprowadza bowiem człowieka do „kapitału ludzkiego” lub „zasobu ludzkiego”. Ponadto neoliberalizm ekonomiczny nakłania do rywalizacji i konkurencji, co  jest trudne do pogodzenia z  poczuciem powszechnego braterstwa. Człowiek przestaje być traktowany jako cząstka ludzkości i co więcej, zostaje uprawniony do niszczenia przyrody w imię zaspokajania indywidualnych interesów, głównie żądzy zysku.

Wskazywanie w naszej epoce na wartości materialne jako rzekomo nadrzędne sprawia, że  jako szybki sposób wzbogacania się są aprobowane wojny. Zakłamanie  powoduje, że określa się je często mianem „misji pokojowych”, bądź na przykład „niesieniem demokracji”, czy „zwalczaniem terroryzmu”, bądź „troską o ochronę praw człowieka”. Zakłamanie świadczy, moim zdaniem, o tym, że wywołując wojny, trzeba spychać ze świadomości okrucieństwo zabijania.

Deklaracje o częściowym rozbrojeniu nie doprowadzą do zahamowania wojen, a więc nie przybliżają urzeczywistnienia idei globalizacji. Tej roli również nie pełnią deklaracje praw człowieka. Wojny w XXI wieku służą przekształcaniu kolejnych państw w rynki zbytu dla międzynarodowych koncernów. Globalizacja urzeczywistniana nie ma nic wspólnego z szerzeniem wartości pokoju, a więc nie ma nic wspólnego z ideą globalizacji.

Należy zdać sobie wyraźnie sprawę z tego, że przeszkodą w urzeczywistnieniu idei globalizacji jest neoliberalizm ekonomiczny. Wprowadzanie określonej teorii ekonomicznej zależy od świadomości tych, którzy mają władzę. Manipuluje się świadomością społeczeństw pisząc o rzekomo obiektywnych prawach rynku, którym mają podlegać rozwiązania ekonomiczne i całe życie społeczeństw z edukacją włącznie. To nie rynek  lecz ci, którzy mają władzę decydują o określonym sposobie gospodarowania.

Sytuacja człowieka byłaby korzystniejsza jeśli zatrzymałoby się dzisiejszą karykaturalną formę globalizacji. Mówi się o globalizacji i kultywuje ją, ale tym słowom towarzyszy militaryzacja, niszczenie przyrody, drastyczne rozwarstwienie materialne, wzbudzanie nadmiernych potrzeb materialnych, aprobata dla wojen, szerzenie nienawiści i dyskryminacja tych, którzy myślą niepoprawnie, to znaczy wbrew poglądom funkcjonującym w mediach. Karykaturalna – w porównaniu z ideą – globalizacja wyraża się w działaniach międzynarodowych koncernów, które  jednoczą świat na poziomie produkowania dla wszystkich coca coli, pizzy, dżinsów, jednakowych lekarstw dla milionów, etc. Podporządkowane koncernom media  nie nasycają świadomości milionów  wyższymi wartościami, dążenie do których nadaje sens naszemu istnieniu. Media zaśmiecają uwagę   meczami, kabaretami na niskim poziomie, filmami usypiającymi świadomość, nachalnymi reklamami, etc.

W XXI wieku funkcjonuje siła pieniędzy, która przewyższyła siłę ideałów, a w tym właściwie rozumianą globalizację. Aprobowanie jedynie własności prywatnej doprowadziło do rozkwitu chciwości, do wyzwolenia namiętnej chęci posiadania nawet kosztem bliskich osób. Tę sytuację wzmaga i usprawiedliwia etyka pragmatyzmu, nurtu zrodzonego w Stanach Zjednoczonych. Otóż etyka pragmatyzmu aprobuje dążenia jednostek do zaspokojenia własnych interesów uznając, że tak należy pojmować dobro.  Globalne społeczeństwo na Ziemi wymaga wspólnych ideałów a nie aprobaty sposobu życia ukierunkowanego przez indywidualne interesy.

Wspólne ideały dla ludzkości wskazywali na przykład stoicy, a potem wyraźnie o tym pisał Kant. Ideałem ważnym dla każdego pokolenia ma być jego zdaniem dążenie do poznania rzeczy samych w sobie oraz dążenie do utworzenia państwa celów, jednego tylko państwa na Ziemi, którego obywatele będą wzajemnie odnosić się do siebie jako do celów samych w sobie, a  nie środków do jakiegoś celu.

Jedność kulturowa wyrażająca się w zespoleniu ludzkości analogicznymi ideałami powinna wyprzedzać budowanie jedności  gospodarczej świata. Owa jedność gospodarcza, którą wymuszają koncerny, ma znaczenie głównie dla wielkiego biznesu oraz  dla przewagi Stanów Zjednoczonych. Pytanie retoryczne czy faktyczne dziś deprecjonowanie znaczenia artystów, pisarzy i uczonych sprzyja globalizacji takiej, jaką ona być powinna.

Aktualnie zachodzące jednoczenie gospodarcze ludzkości nie prowadzi do zmniejszenia rasizmu, nienawiści między narodami, niechęci kulturowych, w tym religijnych. W procesie przez nas obecnie obserwowanym i doświadczanym nie   wytwarza się taki stan świadomości jednostek, który doprowadzi do rzeczywistej globalizacji. Również  urzeczywistnieniu idei globalizacji nie pomaga dzisiejsza edukacja, bowiem nie jest ona  nasycona wartością pokoju.

Przykładem nie jednoczenia się ludzkości lecz niepokojącego dzielenia, może być relacja między Polską a Rosją. Nigdy, nawet w czasach zaborów, nie nasycano polskiego społeczeństwa tak wielką nienawiścią do sąsiadów. Nigdy też, porównawczo, prezydentów Stanów Zjednoczonych nie obrzucano takimi obraźliwymi epitetami jak czyni się to w stosunku do prezydenta Rosji. A prowadzili wszak wojny, by wymienić  Wietnam, Afganistan, Irak, etc.

Zmierzanie ku globalizacji na miarę jej ideału wymaga zmiany świadomości ludzkości. Otóż wbrew potocznie powtarzanemu porzekadłu, świadomość kształtuje byt. Sam fakt istnienia dwóch jedynie – a nie wielu – ośrodków władzy światowej, to znaczy Chin i USA, rozbija ludzkość zamiast ją łączyć. Poszczególne państwa są zmuszane do opowiedzenia się po jednej ze stron. Utrudnia scalanie się ludzkości także to, że na przykład   media, chociaż pozostają  w rękach odmiennych partii politycznych,  szerzą  zgodnie nienawiść do określonych państw. Dwucentrowy  świat nie pozwala więc na nadzieję, że ludzkość się zespoli.

Trzeba podkreślić, że idea globalizacji nie wiąże się z likwidowaniem  granic i odrębności narodowych oraz kulturowych. Twórcy tej idei pragnęli jedynie, by ludzkość harmonijnie istniała na naszej planecie; bez wojen, by kształtowało się poczucie braterstwa, a jednoczenie opierało się na  dążeniu ku głębszemu poznawaniu świata oraz doskonaleniu natury człowieka.

Prof. Maria Szyszkowska

fot. public domain

Myśl Polska, nr 21-22 (21-28.05.2023)

Redakcja