PolskaSzlęzak: Polska czeka na ciosy

Redakcja11 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

W poprzednim tekście napisałem, że w ostatnich wydarzeniach dostrzegłem jeden punkt przełomowy i dwa znaki czasu. O jednym ze znaków napisałem. O drugim nie wiem czy napiszę, ponieważ obawiam się, że mogę nie mieć nic ciekawego i oryginalnego do napisania, a chodzi o koronację króla w Wielkiej Brytanii. Zatem zabieram się za realizację groźby i opisuję wspomniany punkt przełomowy.

Po tym, gdy pomyliłem się uważając, że wojna na Ukrainie nie wybuchnie, o samej wojnie już starałem się nie wypowiadać. Z różnych aspektów wojen militarny interesuje mnie najmniej. Uważam, że poza tym nie jest tak istotny, jak aspekty polityczny oraz gospodarczy. Dodatkowo nie mam dostępu do wiarygodnych, dających się zweryfikować źródeł, a biorąc pod uwagę, że wszystkie wojujące strony na potęgę kłamią, więc śledzenie kto, co zdobył, jakiej broni użył albo ilu żołnierzy przeciwnika zabił jest stratą czasu. Przynajmniej w moim przypadku. I tak z tego co się dzieje widać, że od strony militarnej Ukraina wojny nie wygrywa i chyba ma na to coraz mniejsze szanse. W tym się nie pomyliłem. Uważałem ponadto, że to w gruncie rzeczy wojna rosyjsko – amerykańska. W tym też się nie pomyliłem. Jednak teraz właśnie ten pogląd muszę zweryfikować. Otóż wspomniany punkt przełomowy polega na tym, że ta wojna przestaje albo już przestała być wojną rosyjsko – amerykańską, a przekształca się politycznie i gospodarczo w wojnę chińsko – amerykańską.

Póki co strzelają i zabijają się Rosjanie z Ukraińcami. Jednak polityczne i gospodarcze kierowanie tą wojną z ukraińskiej strony przejęli już dawno Amerykanie, a teraz po drugiej stronie politycznie i również gospodarczo – choć trudno mi stwierdzić w jakim stopniu – Chiny usuwają w cień Rosję. W działaniach Chińczyków dopatruję się realizacji jednej z nauk wielkiego ich stratega Sun Zi, według której największym zwycięstwem jest pokonanie wroga bez starcia militarnego. Póki co, w globalnej rywalizacji z USA Chińczycy wygrywają bez bezpośredniego konfliktu militarnego. Pytanie jak długo jeszcze? Amerykanie również pilnie studiują nauki Sun Zi i wyciągają wnioski. Nie mogą sobie zbyt długo pozwalać na ogrywanie przez Chińczyków. Uważam, że nie będą mieli wyjścia i wcześniej niż później będą musieli militarnie powstrzymać ekspansję Chin. Pytanie, w którym momencie i gdzie dojdzie do otwartego starcia? Czy będzie to jakaś eskalacja wojny na Ukrainie? A może będzie to Tajwan? Albo czy też w innej części świata pojawi się nowy punkt zapalny, gdzie konflikt chińsko – amerykański eksploduje? Nie wiem tego, choć przypuszczam, że nie będzie to Ukraina. Wojna na Ukrainie pozostanie wojną zastępczą.

Cel Amerykanów w wojnie na Ukrainie wydaje się być cały czas taki sam, czyli jak największe militarne, gospodarcze i polityczne osłabienie Rosji, prawdopodobnie do stanu, w którym będą mogli narzucić jej swoją wolę. Z tych samych powodów Chińczycy nie mogą pozwolić na zbytnie osłabienie Rosji przez Amerykanów. Prawdopodobnie z tego powodu – wbrew Amerykanom – mogą dążyć do powstrzymania tej wojny. Czy ich ostanie propozycje czegoś w rodzaju planu Marshalla dla Ukrainy są przejawem tej strategii? Być może. Nade wszystko uważam jednak, że wejście Chińczyków do gry w wojnie na Ukrainie zmienia ten konflikt z regionalnego w globalny i przyspiesza wybuch militarnego starcia chińsko – amerykańskiego, choć nadal wojna na Ukrainie jest wojną zastępczą.

Jakie skutki ten punkt przełomowy będzie miał dla Polski? Nie spodziewam się niczego dobrego. Ze względu na fatalną politykę rządu PiS-u w stosunku do tej wojny, przekształcenie jej w wymiarze politycznym i gospodarczym w konflikt chińsko – amerykański pogorszy położenie Polski. Polityka rządu PiS-u świadomie zmierza do pogorszenia relacji z Chinami. Pojawiają się również całkowicie idiotyczne głosy nawołujące do zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją. Tę politykę, zmierzającą do jakiejś katastrofy, dopełniają zamiary tworzenia związku państwowego z Ukrainą. Weźmy teraz pod uwagę najbardziej prawdopodobny rozwój wydarzeń, sprowadzający się do tego, że Ukraina wojnę przegrywa, a w innej części świata wybucha militarny konflikt chińsko – amerykański. Czy Amerykanie nadal będą wspierać już nie Ukrainę, ale Polskę?

Uważam, że nie. Cały swój potencjał będą musieli skoncentrować przeciwko Chinom i pewnie będą jeszcze żądali pomocy od sojuszników z NATO. Polska zerwawszy stosunki dyplomatyczne z Rosją i również przez to będąca z nią faktycznie w stanie wojny, a w dodatku rozbrojona, to na co i na kogo może liczyć? Rząd PiS-u już zadbał o jak najgorsze relacje z Niemcami, które poza tym nie są potęgą militarną i nie są w stanie zmienić tego w krótkim czasie. Mogę sobie wyobrazić, że Niemcy porozumieją się z Rosjanami i zabezpieczą swoje firmy w Polsce. Nie mogę jednak sobie wyobrazić, że w obecnych realiach politycznych Niemcy wystąpią militarnie, by bronić Polski. Można jeszcze podywagować czy Francja albo Wielka Brytania udzielą nam gwarancji bezpieczeństwa, ale w kontekście historycznym to raczej bardzo smutny żart.

Nieuchronnie zbliża się wielki konflikt chińsko – amerykański. Polska zdewastowana wewnętrznie jako państwo, rozbrojona, realnie pozbawiona sprzymierzeńców, którzy w razie również nieuchronnego starcia z Rosją będą mogli ją skutecznie wesprzeć, niczym podpity podskakiewicz na wiejskiej zabawie, opuszczony przez kolegów – osiłków, czeka bezradnie na ciosy i kopniaki od wściekłych osiłków z obcej wsi, których obrażał i poszturchiwał. Zastanawiam się czy możliwym jest już nie odwrócenie, ale choćby powstrzymanie tego staczania się ku katastrofie?

Andrzej Szlęzak

Redakcja