OpinieMisja „wagnerowców”

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Wysiłek na rzecz zdobycia atakowanego przez Rosjan od dziewięciu miesięcy Bachmutu doprowadził do zbliżenia rywalizujących ze sobą frakcji w rosyjskiej elicie kierującej wojną na Ukrainie i relatywnego wzmocnienia sił patriotycznych kosztem putinowskiej biurokracji. Tradycyjnie konflikt występuje w niej między sponsorem Prywatnej Kompanii Wojskowej Wagner Jewgienijem Prigożinem a ministrem obrony Federacji Rosyjskiej Siergiejem Szojgu i wspierającym go szefem rosyjskiego Sztabu Generalnego generałem Walerijem Gierasimowem.

W niedzielę 16 kwietnia jednym z odpowiedzialnych za operacje na Ukrainie miał zostać dowódca rosyjskich Wojsk Powietrzno-Desantowych gen. Michaił Tepliński, uważany za sojusznika J. Prigożina, który poparł go, gdy ten został odsunięty w styczniu, po konflikcie z gen. W. Gierasimowem.

Komponenty rosyjskich WDW obecnie osłaniać mają flanki północną i południową nacierającej w Bachmucie PKW Wagner. W pobliżu Bachmutu działa najprawdopodobniej 106. dywizja WDW. Narzekający wcześniej na obstrukcję rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej w zakresie dostaw amunicji „wagnerowcy” mają zaś obecnie używać w Bachmucie nowoczesnych czołgów T-90.

W rosyjskiej blogosferze trwa też intensywna kampania krytyki wobec skonfliktowanego z J. Prigożinem, kojarzonego z prezydentem Wladimirem Putinem, liberalnego gubernatora Sankt-Petersburga Aleksandra Biegłowa, co świadczy, że założyciel PKW Wagner zyskuje poparcie w rosyjskich kręgach patriotycznych.

Rosyjska pozycja na froncie pozostaje jednak słaba i przypieczętowuje generalną klęskę inwazji na Ukrainę. Walki toczone na linii Swatowe-Kreminna, w Bachmucie i na linii Donieck-Awdijiwka nie przyniosły dotychczas przełomu korzystnego dla Rosji – linia frontu pozostaje od miesięcy niemal niezmieniona, zimowe działania ofensywne Rosji zakończyły się więc niepowodzeniem. Według Siemiona Piegowa (blog na telegramie WarGonzo), Ukraińcy koncentrują natomiast siły na zachodnim brzegu Dniepru przed spodziewaną ofensywą wiosenną.

Rosyjskie WDW, których znaczenie odbudować ma gen. M. Tepliński, stracić miały na Ukrainie 40-50% stanu (wg innych źródeł 1 669 żołnierzy do kwietnia br.) a uzupełnianie strat niedoświadczonymi rekrutami nie daje szans na odzyskanie siły tego używanego niezgodnie ze swoim przeznaczeniem do szturmów liniowych rodzaju wojsk. Grupa Wagnera dokonała 16 kwietnia, niezależnie od rosyjskiego MON, wymiany jeńców z Ukraińcami, co najpewniej świadczy z kolei o problemach kadrowych formacji (oraz relatywnym osłabieniu pozycji rosyjskiego MON).

Rozpoczynając przed ponad rokiem „specjalną operację wojskową” na Ukrainie W. Putin liczył najpewniej na scenariusz przypominający wydarzenia w Czechosłowacji w 1968. W rzeczywistości powtórzył scenariusz z I wojny światowej. Wiadomo, jak skończyła się wówczas dla Rosji „wojna na wyczerpanie” z górującym nad nią organizacyjnie i technologicznie przeciwnikiem. Wiadomo też, że po upadku nieudolnego caratu w Moskwie doszła do władzy formacja dużo bardziej pasjonarna, dużo sprawniej realizująca eurazjatyckie posłannictwo Rosji.

O ile jednak wówczas rewolucja miała oblicze modernizacyjno-lewicowe, to dzisiejsza miałaby eurazjatycko-patriotyczne. Testament Eduarda Limonowa spełnią być może już nie zrzeszeni w Partii Narodowo-Bolszewickiej młodociani lumpenproletariusze z przedmieść rosyjskich miast, lecz kryminaliści i odrzuceni przez burżuazyjne rosyjskie społeczeństwo weterani.

Nie ma bardziej znienawidzonej przez drżącego o swoją kiesę burżuja grupy niż zwolnieni więźniowie kryminalni. Nie ma bardziej nienawidzącej burżuja i wspieranego przez niego Systemu grupy niż wzgardzeni weterani, wracający z wojny z poczuciem że „politycy ich zdradzili”. Nie ma grupy o większym potencjale rewolucyjnym niż ci, którzy nie mają do stracenia nic oprócz swoich (więziennych) kajdan.

W roku 1917 rosyjski burżuj najbardziej bał się brudnego i zdegenerowanego robotnika. W latach 1990. najbardziej bał się brudnego i zdegenerowanego młodocianego menela z zapadłych blokowisk. Obecnie najbardziej boi się kryminalisty i weterana „agresji na Ukrainę”. To właśnie w tych „barbarzyńcach”, których najbardziej boi się Zachód i będący miejscową imitacją Zachodu rosyjski burżuj, zawarty jest potencjał odkupienia zbrukanej liberalizmem Świętej Rusi. Jak zawsze, Rosję przed westernizacją i liberalizmem ocalić mogą jedynie antyzachodni „barbarzyńcy”.

Ronald Lasecki

Redakcja