OpiniePitoń: Prawybory niedemokratyczne

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

W styczniu tego roku w partii Nowa Nadzieja odbyły się prawybory. Nie wiem co było ich celem. Nie wiem zatem czy się udały. Są jednak niezłym pretekstem do zastanowienia się nad tym, czy takie prawybory mają sens i jaki powinien przyświecać im cel. Oraz jak powinny być zorganizowane, żeby ten cel osiągnąć.

Jaki cel mają prawybory?

Podstawowym celem prawyborów, jest przejrzenie aktywów osobowych pod kątem wyselekcjonowania ludzi, którzy najlepiej będą nadawać się do pełnienia roli posłów.

Celem uzupełniającym, jest stworzenie  medialnego wydarzenia, które byłoby atrakcyjną formą rozpoczynającą kampanię wyborczą.

Jakoś się tak utarło, że w procedurach związanych z polityką często używa się procedur demokratycznych. Robimy to instynktownie. Nawet partia NN, której założyciel Janusz Korwin-Mikke cały czas obnosi się ze swoją pogardą dla demokracji, na własnym podwórku, we własnych prawyborach postanowiła urządzić małe „święto demokracji”. Moje obserwacje rzeczywistości odnośnie powodów, dla jakich organizuje się wszelkiego typu głosowania, doprowadzają mnie do wniosku, iż procedura demokratyczna, to tylko listek figowy przykrywający fakt, iż decyzje zapadają gdzie indziej. Sam sposób wartościowania kandydatów poprzez liczbę oddanych na nich głosów, też jest dosyć wątpliwy. Traktując poważnie wyniki prawyborów NN musielibyśmy przyjąć do wiadomości, ze Sławomir Mentzen jest kandydatem trzynaście razy gorszym od Grzegorza Płaczka

Jeśli nie demokracja, to co?

Drodzy Państwo, czy gdybyście mieli przyjąć do firmy ludzi na kierownicze stanowiska, to organizowalibyście prawybory? Ustawialibyście urnę i organizowali głosowanie zwolenników przyjęcia do pracy poszczególnych kandydatów? Zastanówcie się przez chwilę. Czy w ogóle bralibyście pod uwagę taki wariant ? Jeśli nie jesteście wariatami, to odpowiedź musi brzmieć nie. A zatem co byście zrobili?

Pewnie zaczęlibyście od przeczytania CV. Potem przeprowadzilibyście rozmowę kwalifikacyjną, popytalibyście w branży, jaką opinię mają poszczególni kandydaci. Zrobilibyście jakieś testy kompetencyjne. Słowem, za pomocą różnych metod zebralibyście wiedzę, która pomogłaby podjąć dobrą decyzję.

Jak taką prostą obserwację przełożyć na prawybory partii politycznej?

Selekcja w partii

Po pierwsze elektorów należałoby zamienić na wąską grupę specjalistów. 5-20 osób. Jaki powinien być skład takiego jury? To jest kluczowa kwestia, bo to ono będzie odpowiedzialne za jakość podjętych decyzji. To jego członkowie zdecydują kto się nadaje mniej, a kto bardziej. Muszą to być ludzie doskonale znający politykę i jej rozliczne uwarunkowania i jednocześnie nie mogą to być politycy. Po całkiem długich rozważaniach olśniło mnie. Dziennikarze!

Skład takiego jury to ważna sprawa . Ale równie ważny powinien być sposób oceniania. Moim zdaniem, każdy  juror powinien w każdej konkurencji oceniać kandydatów osobno, a oceny poszczególnych jurorów powinny się dodawać, dając sumę, która stanowiłaby końcową ocenę w poszczególnych konkurencjach. Taki sposób oceniania eliminuje wewnętrzne głosowania i kompromisy, a – co ważniejsze – sumaryczne zastawienie ocen, pozwala stwierdzić jak oceniali  poszczególni jurorzy. Dałoby to możliwość obserwacji, oceny których jurorów mieszczą się bliżej średniej ,a których są skrajne. W ten sposób można spróbować ocenić pracę samych jurorów. I w rażących przypadkach wyłączyć  z prac jurora, którego oceny za bardzo odbiegają od średniej.

Osobno czy centralnie?

Czy prawybory powinny odbywać się w 41 okręgach osobno, czy powinny odbyć się centralnie ?

Nie jest tajemnicą, że wielu kandydatów startuje z okręgów, z którymi nie mają nic wspólnego. Praca posła nie sprowadza się do bycia reprezentantem regionu. W systemie partyjnym, jaki mamy w Polsce, poszczególne partie reprezentują raczej pewną filozofię polityczną, która jest ponadregionalna. Tak zwane spadochroniarstwo nie jest niczym karygodnym .Oczywiście lepiej by było, gdyby poseł startował z okręgu, w którym mieszka i z którym jest związany.  Jednak przeprowadzanie prawyborów w poszczególnych okręgach niesie niebezpieczeństwo, iż w jednym okręgu stanie w szranki kilku znakomitych kandydatów, a w innym nie będzie nikogo na odpowiednim poziomie. I w ten sposób dojdzie do nieekonomicznego wykorzystania zasobów, że tak to bezdusznie ujmę. Centralne prawybory pozwolą wyselekcjonować sporą grupę kandydatów na posłów, którzy w kolejnym etapie prawyborów, rozdysponują między sobą jedynki i kolejne miejsca w poszczególnych okręgach. Stworzony w pierwszej części prawyborów ranking kandydatów na posłów, określi pierwszeństwo przy wyborze okręgów. Oprócz tej zalety zorganizowanie na dobrym poziomie jednych centralnych prawyborów, będzie z pewnością o wiele prostsze, niż organizacja 41 prawyborów lokalnych . Musimy pamiętać, że oprócz samej roli wyłonienia jak najlepszych kandydatów na posłów, musi to być polityczny show. Rodzaj politycznego teleturnieju w odcinkach.

Wstępna selekcja

Czy dokonywać wstępnej selekcji czy nie? To trudne pytanie. Nie mam na nie zdecydowanej odpowiedzi. Z jednej strony otwarta formuła ma swój urok, ale z drugiej strony powinno istnieć prawo weta, które odsuwa ludzi ewidentnie nieakceptowalnych. Pytanie, kto miałby o tym decydować? I czy ten jeden punkt nie będzie narzędziem przekreślającym sensowność wszystkiego co następuje potem? Pozwólcie, że nie odpowiem na to pytanie.

Jedną z pierwszych „konkurencji” powinno być przedstawienie kandydata.

Pochodzenie, jakieś drzewo genealogiczne, przodkowie. Czy kandydat założył rodzinę, i czy jedną czy więcej. Jak wychował dzieci, o ile je ma, itp. Ważnym elementem tego etapu byłoby opowiedzenie o tym, czym kandydaci zajmowali się w swoim życiu. Jakie już zdobyli życiowe doświadczenia, jakie sukcesy mają na swoim koncie. Oczywiście wszystko w krzyżowym ogniu pytań dziennikarzy, tak, by widz mógł poznać głębiej kandydata, jego reakcje, jego charakter.

Myślę, że takie dziennikarskie przepytanie z dotychczasowego życia przez dziennikarzy, mogłoby być bardzo interesujące .Taki polityczny „pudelek”.

Motywacje

Kolejnym etapem powinny być  testy na motywacje kandydatów.

Zawsze miałem poczucie, że do tego typu działań rekrutacyjnych należałoby użyć narzędzi cybernetycznych. Mam wrażenie, że problemem dzisiejszej klasy politycznej są między innymi  jej nieodpowiednie motywacje. Politycy najczęściej nie są zainteresowani działaniem na rzecz dobra wspólnego, a jedynie na rzecz dobra własnego. Narzędzia cybernetyczne dają szanse uporania się z tym problemem.

Obok testów motywacyjnych można by poddać kandydatów testom na ich poglądy polityczne. Dobrze zaprojektowane testy pozwoliłyby wydobyć różnice światopoglądowe pomiędzy kandydatami, co byłoby użyteczne na kolejnym etapie.

Wiedza

Myślę, że jednym z ciekawszych etapów byłoby przepytywanie kandydatów z ich wiedzy o wszystkim, co jest polityką. Krzyżowy ogień pytań, mający na celu sprawdzenie, czy poziom wiedzy na tematy polityczne jest u kandydata odpowiedni. Jednocześnie dziennikarze mieliby możliwość pospierania się o jakieś niuanse poglądów kandydatów, mając wyniki ich testów. Myślę, że takie rozmowy byłyby ciekawe. Sądzę, że w części finałowej, każdy kandydat, powinien się zmierzyć z jakimś  ostrym dziennikarzem. Z  kimś formatu Roberta Mazurka. Ten etap byłby chyba najbardziej medialny. Można by zrobić z niego rodzaj teleturnieju, gdzie walczono by na słowa. Każda runda byłaby osobno punktowana. I podawałoby się ranking kandydatów, by uatrakcyjnić cały ten prawyborczy rytuał. Forma oczywiście jest do dopracowania, ale trzeba mieć na uwadze, że jest to pierwszy etap kampanii wyborczej. Że można w ten sposób poznać kandydatów i mieć swoich faworytów, można się z nimi związać emocjonalnie. Polubić  i zasilić grono wspierające, co będzie miał spore znaczenie w kolejnych etapach kampanii wyborczej.

Jeśli byłaby taka potrzeba, najlepsi kandydaci  mogliby się spierać w debatach. Pokazywałoby to klasę czołówki wyłonionej w takiej procedurze i stanowiłoby oczywiście dobry początek kampanii wyborczej . Skonstruowane na użytek prawyborów studio, mogłoby już służyć do końca kampanii.

Mandat przechodni

Jednym z ostatnich etapów, byłoby rozdysponowanie miejsc w poszczególnych okręgach. Ale warto tutaj zauważyć, że przecież może się okazać, że dobrych kandydatów będzie więcej niż jedynek. I w tym momencie przychodzi nam z pomocą koncepcja mandatu przechodniego.

Jeśli bowiem w jakimś okręgu chciałoby wystartować kilku silnych kandydatów, to mogą się oni umówić, że będą oddawać sobie mandat  na zasadzie mandatu przechodniego. Taka taktyka, pozwala zachować , czy zgromadzić w jednym okręgu kilka „lokomotyw” wyborczych i jednocześnie pozwolić im grać o realną możliwość wejścia do polityki, a nie jedynie na wspieranie jedynki. Można go stosować nieobligatoryjnie, dostosowując rozwiązanie do konkretnego problemu.  Czasem może to być sytuacja, w której osoba, która uzyskała najwyższy wynik, oddaje swój głos po dwóch latach kolejnej, w innym przypadku można się umówić, że posłowie będą oddawali swój mandat po roku, by do polityki weszły cztery osoby itp. Wszelkie warianty są możliwe. Problemem może być jedynie uczciwość, czy raczej jej brak, która spowoduje, ze ktoś nie postąpi zgodnie z umową. No ale przy transparentności procedury takie osoby powinny automatycznie zostawać objęte anatemą.

Przewagi merytokracji

Jakie zalety mogłyby przynieść tak zorganizowane prawybory ?

Po pierwsze utrudnimy wpychanie na listy wyborcze miernych, ale wiernych. Osoby będące twarzami opozycyjnej, reformatorskiej, propolskiej partii powinny być silnymi indywidualnościami z równie silnym etosem służenia dobru wspólnemu. Powinny to być osoby błyskotliwe i wykształcone. Słowem, elity, które udźwigną trudne dzieło naprawy Polski.

Po drugie zastąpimy znienawidzoną przez nas demokrację procedurami merytokratycznymi, pokazując wyraźną przewagę tych drugich. I po trzecie stworzymy interesujący serial polityczny świetnie wprowadzający w kampanię wyborczą.

Sebastian Pitoń

Redakcja