GospodarkaEuropa zwija sektor bankowy

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Po tym jak w Stanach Zjednoczonych doszło do upadku kilku istotnych banków, co zaczęło przypominać początki kryzysu finansowego z 2008 roku, zaczynają pojawiać się pierwsze syndromy krachu systemu bankowego również w Europie.

Notowania akcji szwajcarskiego banku Credit Suisse na giełdzie zanotowały rekordowy, wynoszący 30% spadek.

Szejkowie i wpływowe fundusze

Credit Suisse zajmował się nie tylko klasyczną działalnością kredytową, lecz również inwestycjami w ryzykowne instrumenty finansowe. Wartość obracanych przez niego aktywów wynosi obecnie 824,6 mld franków szwajcarskich, zaś wartość zobowiązań 752,4 mld franków.

Głównymi akcjonariuszami szwajcarskiego banku są obecnie saudyjski Saudi National Bank (9,88% udziałów), katarska Qatar Investment Authority (5%), norweski Norges Bank Investment Management oraz znane, wpływowe amerykańskie fundusze inwestycyjne – BlackRock, Vanguard i Harris Associates.

Ryzykowne gry

Pierwsze problemy Credit Suisse pojawiły się już w 2021 roku, gdy okazało się, że współpraca z funduszem hedgingowym Archegos, będącym w istocie piramidą finansową, skończyła się dla niego stratami w wysokości 4,4 mld franków.

Straty banku w ostatnim kwartale 2022 roku wyniosły już 3,3 mld franków, co stanowiło wynik najgorszy od czasów kryzysowego 2008 roku. Rynek ocenia obecnie prawdopodobieństwo utraty zdolności spłaty zobowiązań przez Credit Suisse w wymaganych terminach na 38%.

Problemy z nadzorem

Jednocześnie u Credit Suisse pojawiły się poważne problemy ze szwajcarską Administracją Nadzoru Rynków Finansowych (FINMA). Dotyczyły one podejrzeń niektórych struktur banku o udział w praniu brudnych pieniędzy i operacjach tzw. optymalizacji podatkowej.

Władze banku, broniąc się, podjęły szeroko zakrojoną współpracę z Amerykanami, w tym prokuraturą, Departamentem Sprawiedliwości oraz agencjami zajmującymi się ściganiem przestępczości finansowej.

Rosyjskie wkłady?

Amerykanie stwierdzili, że Credit Suisse współpracował z osobami fizycznymi i prawnymi z Rosji, znajdującymi się pod sankcjami Stanów Zjednoczonych. Władze banku oczywiście temu zaprzeczyły.

Credit Suisse należy od lat do banków oferujących swoje usługi tzw. trudnym klientom. Tego typu działalność, choć niesie za sobą liczne ryzyka, wiąże się także z szeregiem korzyści. Polegają one choćby na tym, że z reguły tego rodzaju klienci są stosunkowo lojalni, obawiając się zbyt częstego transferowania swoich aktywów. Są tym samym bardziej skłonni do tolerowania ryzykownych operacji inwestycyjnych prowadzonych przez bank, któremu już raz zaufali. Na dodatek, w przypadku zamrożenia ich środków, bank zyskuje możliwość długoterminowego obracania nimi na rynku inwestycyjnym.

Arabskie pieniądze na ratunek?

Część ekspertów uznaje, że cała sytuacja Credit Suisse wiąże się także z próbą sprawdzenia na ile udziałowcy banku z krajów Zatoki Perskiej (aktywa monarchii z Półwyspu Arabskiego) zdecydują się na ratowanie go za wszelką cenę i tym samym wpompują miliardy franków w europejski system bankowy.

Na razie wygląda na to, że Saudi National Bank, największy z inwestorów z tego regionu, w każdym przypadku poniesie straty, zarówno ratując Credit Suisse, jak i nie reagując na spadek jego giełdowej wartości.

Zwijanie europejskiej bankowości

Niektórzy twierdzą, że problemy Credit Suisse to początek procesu prowadzącego do powolnego zwijania się europejskiego sektora bankowego. Prowincjonalizacja i peryferyzacja Starego Kontynentu doprowadzić mają w perspektywie do przeniesienia produkcji przemysłowej za ocean, co zresztą dzieje się już teraz.

Odpływ kapitału do Stanów Zjednoczonych doprowadzi z kolei do braku projektów inwestycyjnych na rynku europejskim. Europejskie banki stracą zajęcie i przetrwać będą w stanie tylko niektóre z nich.

MP

Redakcja