„Ludzie poza Poznaniem zachowują się mniej parszywie.” – napisał na facebookowym profilu wyraźnie rozżalony Sławomir Mentzen. Z pewnością nie zyskał tym wpisem nowych sympatyków w grodzie Przemysła. Cała afera wynikła zaś stąd, że impreza „Piwo z Mentzenem”, która miała się odbyć w najbliższą sobotę w Poznaniu prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Podobno w właściciel obiektu, w którym wydarzanie miało się odbyć, odmówił udostępnienia miejsca ze względu na poglądy Mentzena. Zdaniem samego zainteresowanego to już drugi taki przypadek w Poznaniu w ostatnich dwóch miesiącach. I tutaj, ze skądinąd sympatycznym panem Sławkiem nie mogę się zgodzić.
Poprzednio sali na spotkania z Mentzenem odmówił poznański Uniwersytet Ekonomiczny, na którym zainteresowany miał wygłosić prelekcję na zaproszenie studentów. Mieliśmy więc do czynienia z nagminną niestety sytuacją, gdy władze publicznej uczelni traktują jej teren jako prywatny folwark. To oczywiście sytuacja skandaliczna. Bowiem albo należy pozwolić na swobodę debaty, skądinąd w obszarze merytorycznym a nie politycznym, albo nie zapraszać żadnych upolitycznionych gości. Także z z PO czy z Lewicy.
Obecnie natomiast udostępnienia przestrzeni odmówił podmiot prywatny. Miał do tego prawo, niezależnie z jakiego powodu. Właścicielowi mogły nie podobać się poglądy Mentzena, jego garnitur albo fryzura. Ale równie dobrze archanioł mógłby przemówić do niego we śnie i przekonać go do podjęcia takich a nie innych kroków. Zarówno z punktu widzenia prawa jak i pryncypiów nie ma to znaczenia. Albowiem primo mamy przynajmniej nominalnie swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, oraz secundo wciąż obowiązuje u nas prawo własności. Jedno i drugie prowadzi do tego, że swoje towary i usługi możemy sprzedawać komu chcemy a nie musimy sprzedawać każdemu kto zechce je nabyć. To bardzo dobre rozwiązanie, ma jednak ono i swoje konsekwencje. Mianowicie także nam ktoś może odmówić sprzedaży towarów lub usług. Bo tak.
Mentzen w swoim wpisie sugeruje, że właściciel odmówił wykonania umowy. Jeśli tak było w istocie i umowa była zawarta, stwarza to przed stroną wynajmującą możliwość dochodzenia swoich roszczeń. Moje doświadczenie podpowiada jednak, że tego typu imprezy dogaduje się ma ogół ustnie. To oczywiście zły obyczaj, wynikły jedynie z ogólnej niechlujności krajowej polityki. Jeżeli tak stało się i w tym przypadku, wtedy lokalni korwiniści (a może już mentzeniści) i sam Mentzen pretensje mogą mieć tylko do siebie.
Zresztą paradoksalnie może być to dla nich cenna lekcja politycznego profesjonalizmu. Tym bardziej, że „Piwo z Mentzenem” to nie popijawa kilkunastu ideowych młodzieńców, ale poważny event, gromadzący regularnie po kilkaset osób. Jako, że poza słuchaniem prelegenta jego istotą jest konsumpcja piwa, można z łatwością oszacować potencjał komercyjny tej imprezy. Jeśli oczekiwaną ilość widzów pomnożymy przez średnie spożycie piwa per capita na poprzednich edycjach i marżę sprzedającego może wyjść nam z tego dość interesujący wynik. Reasumując: wynajem przestrzeni na ta imprezę nie jest żadną łaską. Przeciwnie, można na tym nieźle zarobić. Kto jak kto, ale wolnorynkowi fani Mentzena powinni pojąć ten mechanizm w lot.
Przemysław Piasta
Przemysław Piasta
Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.