W ostatnich dniach, zatem pod koniec szczęśliwie minionego roku szkolnego, w naszych mediach społecznościowych pojawił się interesujący trend. Mianowicie Madki Polki i Ojce Polacy wszczęli umiarkowanie świętą krucjatę przeciwko rzekomo toksycznym rodzicom i ich równie rzekomo nieszczęsnym pociechom, które do domów przynoszą świadectwa z czerwonym paskiem. Tak jakby dobre wyniki w nauce były powodem do wstydu.
Tymczasem sam jestem rodzicem dwóch „czerwonopaskowych” dzieci i bynajmniej wstydu nie czuję. Rzecz jasna zdaję sobie sprawę, że szóstka z historii u siódmoklasistki czy szóstka z matematyki u czwartoklasisty nie zdeterminują w sensie pozytywnym ich karier zawodowych. Ale zapewne też im nie zaszkodzą. Natomiast poważnie zaszkodziło by im, gdybym tolerował u nich lenistwo i bylejakość w drobnych sprawach. Bowiem te nieodmiennie przekładają się na lenistwo i bylejakość w sprawach poważnych.
Zaszkodziłoby naszym pociechom, gdybyśmy w tym, dość istotnym dla ich momencie rozwoju, przymykali oko na brak ambicji. Na „odpuszczanie sobie”. Bo to wyrobiłoby u nich nawyk odpuszczania sobie w dowolnym momencie.
Najgorszym zaś, co moglibyśmy zrobić dla naszych dzieci to niedocenianie ich zwycięstw. Nie ważne, jaka jest skala zwycięstwa. Dla jednego to klasowy prymus, dla innego lider szkoły w danym przedmiocie a dla jeszcze innego pełna trója z fizyki. Niezależnie od zobiektywizowanych rezultatów, naszą rolą jest docenić ich wysiłek. Nawet na przekór szkole , która wbrew rozumowi promuje dziś średniaków. A nawet słabeuszy.
Wiecie Państwo, że obecnie nauczyciel odpytując ucznia przy tablicy nie może podać na głos jaką ocenę otrzymał odpytywany? Nie powie: siadaj, jeden. Nie powie, jak zdarzało się w moich szkolnych czasach: „Iksiński, ile świń twój ojciec dał byś się dostał do tej szkoły?”. Nie może tego uczynić, by nie daj Boże nie urazić nieuka, publicznie nazywając go nieukiem.
Ale to działa w dwie strony. Nie pochwali też zdolnego dziecka. Nie powie: doskonale. Nie przyzna przed klasą, że uczeń posiada wiedzę przekraczającą zakres programu. Jest więc zmuszony by chronić głupich i leniwych. A tym samym karać zdolnych i pracowitych.
To zresztą tylko jeden z licznych symptomów patologii obecnego systemu edukacji. Patologii, której winni jesteśmy w znacznej mierze my – rodzice. Dlatego, że przez lata bezczynnie przyglądaliśmy się temu co eufemistycznie określa się obniżeniem poziomu kształcenia. Ale także dlatego, że zamykamy nasze dzieci pod kloszem. Wpajamy fałszywe przekonanie, że wszyscy są zwycięzcami. Chronimy je przed konsekwencjami własnych wyborów.
Tymczasem życie jest walką. Składa się z nieustannej, bezwzględnej konkurencji. Jeśli chcemy by nasze pociechy wygrały w tym starciu, by osiągnęły zamierzone cele, nie możemy chronić ich przed samymi sobą. Także w szkole, która ma ich do życia przygotować. Może zwłaszcza tam.
Dlatego wpajajmy naszym pociechom ambicję. Nawet do osiągnięcia symbolicznego czerwonego paska. To kwestia odpowiedzialności, za naszą i ich przyszłość.
Przemysław Piasta
Przemysław Piasta
Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.