KulturaOpinieKultura na wojnie

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wielu artystów jeździ dziś na Donbas i na Ukrainę, okazując w ten sposób wsparcie żołnierzom biorącym udział w operacji specjalnej.

Szantaż i presja

Według pierwszego zastępcy szefa administracji prezydenta Rosji, Siergieja Kirjenki, do resortu obrony i resortu kultury trafia „ogromna liczba próśb od wybitnych ludzi rosyjskiej kultury, którzy chcą koniecznie występować” dla rosyjskich wojskowych na Ukrainie.

Jednocześnie Kirjenko zauważa, że obecnie wielu muzyków, artystów i działaczy kulturalnych doświadcza prób wywierania na nich presji a nawet szantażu w związku ze swoim stanowiskiem ze strony swoich zachodnich kolegów po fachu. „Próby nacisku na rosyjskich ludzi kultury, szantażowania ich, że muszą wystąpić przeciwko swojemu krajowi, bo w innym wypadku stracą kontrakty, koncerty i pieniądze, próby wywierania presji na tych, którzy się na to nie zgadzają – to, niestety, rzeczywistość, z którą się dziś musimy mierzyć” – dodaje.

Pierwszy wiceszef prezydenckiej administracji podkreślił przy tym, że w Rosji jest „bardzo wielu działaczy kulturalnych, którzy gotowi są zrezygnować z kontraktów i wszelkich pieniędzy w imię wierności własnemu krajowi”, bo dla nich „państwo i naród są znacznie ważniejsze od wszelkich kontraktów”.

Artyści z charakterem

Niedawno do ludzi kultury, pracujących w Rosji „dyrektorów artystycznych i reżyserów, aktorów i aktorek, przedstawicieli show-biznesu” zwrócił się w swoim kanale na Telegramie przewodniczący niższej izby parlamentu, Wiaczesław Wołodin.

Szef Dumy Państwowej wezwał ich wszystkich, by „wyraźnie określili swoje stanowisko” w sprawie sytuacji na Ukrainie. „Nadeszła chwila prawdy i każdy powinien zrozumieć: albo zjednoczymy się wokół kraju, albo zagubimy samych siebie” – stwierdził.

Według Władimira Putina, kultura cementuje wieloetniczny naród. Tymczasem na świecie narasta dyskryminacja wszystkiego, co związane z Rosją. Zachód odcina się od klasyki kultury światowej. Warto zauważyć, że niektórych rosyjskich artystów czekały w związku z ich niezależnym myśleniem problemy na Zachodzie. Dowiedzieliśmy się niedawno, że słynna nowojorska sala koncertowa Carnegie Hall odwołała występy dyrygenta Walerija Giergijewa i pianisty Denisa Macujewa. Burmistrz Mediolanu Giuseppe Sala wezwał Giergijewa do potępienia działań Rosji na Ukrainie. Widocznie na Zachodzie słabo znają dyrygenta, człowieka obdarzonego silną wolą i charakterem. To właśnie on występował na koncertach poświęconych pamięci poległych w Osetii Południowej i na cześć tych, którzy odbudowywali Cchinwali; wystąpił też pod gołym niebem w syryjskiej Palmirze. Gdy zadawano mu wówczas pytanie po co to robi, odpowiadał: „aby żyć i pamiętać kim jesteśmy i skąd pochodzimy. I żeby pozostać ludźmi”. Było więc jasne, że Walerij Giergijew nie mógłby zdradzić własnego kraju oraz młodych ludzi walczących dziś z banderowcami.

La Scala odwołała występy śpiewaczki operowej, Anny Netrebko, w związku z jej „stanowiskiem prorosyjskim”, choć wstrzymywała się ona od wszelkich komentarzy w sprawach bieżących. Tymczasem amerykański reżyser Oliver Stone poparł działania Rosji.

Dlaczego media tak intensywnie pytają tzw. ludzi sztuki, artystów, śpiewaków, pisarzy, a nawet komików o ich stanowisko w sprawie Specjalnej Operacji Wojskowej? Czyżby byli oni głosem całego narodu? Może jego większości? Czy mogą być im znane wszystkie informacje na temat konfliktu, dane wywiadów i służb specjalnych? Wątpliwe. Poza tym, jak mogą wypowiadać się na ten temat ci, których nigdy on nie interesował, a wszystko postrzegali w barwach czarno-białych? Ludzie, którzy mają badać i pokazywać wielowymiarowość życia społecznego, paradoksalnie zupełnie jej nie rozumieją, próbują ją uprościć, a czasem wydaje się, że wręcz zlikwidować, stłamsić wszelkie życie, stwierdzić, że ono nie istnieje, bo im prywatnie coś się nie spodobało, może ktoś nie dał im roli, albo nie przyznał orderu.

Niemcy też podzielone

Zastanawiać zaczęto się nad tym także w Niemczech. Sytuacja tam jest w pewnym sensie podobna do tej w Rosji. Według sondaży, im młodsza grupa wiekowa, tym bardziej skłania się do popierania przekazywania niemieckiej broni Ukrainie. Poparcie to szczególnie gorliwie wypowiadają tzw. ludzie sztuki i intelektualiści. Niedawno tamtejsza partia Zielonych zbierała podpisy pod petycją, w której stwierdza się, że zwycięstwo Rosji byłoby sprzeczne z interesami Niemiec, uznając zapewne, że prawo do stosowania siły przysługuje wyłącznie „demokracjom”. Pod petycją podpisało się 58 ludzi kultury, w tym laureatka literackiej Nagrody Nobla Herta Müller, znani pianiści i inni artyści. Ci sami ludzie opowiadają się za cancel culture, czyli zakazem kultury rosyjskiej. Pianiści i artyści żądają zatem przekazania Ukrainie broni ciężkiej. Wprawdzie jednocześnie przyznają, że zaczęli o tym mówić dopiero wtedy, gdy uznali, że Ukraina ma szanse na zwycięstwo.

Socjologowie niemieccy odnotowali wyraźny rozłam w społeczeństwie. Zabrał w tej sprawie głos nawet Jürgen Habermas, który zwrócił uwagę, że Niemcy podzielili się w sprawie konfliktu na Ukrainie, a cała kwestia ma jeszcze bardziej fundamentalny charakter: czy Niemcy mogą odejść od myślenia pokojowego i przejść do agresywnej propagandy wojennej? Czy samo społeczeństwo niemieckie udzieliło sobie na to zgody? A może wojenna histeria jest efektem tego, że ktoś świadomie budzi niemiecki rewanżyzm i militaryzm? Najwyraźniej uznano, że można na nie pozwolić. Pozostaje dziś jedynie jeden czynnik hamujący – samoświadomość Niemców, która przetrwała tylko wśród starszego pokolenia, pamiętającego jeszcze czym była wojna na froncie wschodnim i gotowego zrobić wszystko, by trzymać się z dala od konfliktu. Jednak, jak twierdzi Habermas, wojenna retoryka „wrzaskliwych” staje się coraz głośniejsza.

Władimir Putin tak mówił o popularnej ostatnio na Zachodzie cancel culture: „złowroga kultura wykasowania przekształciła się w wykasowywanie kultury. Z afiszów koncertowych znikają nazwiska Czajkowskiego, Szostakowicza, Rachmaninowa. Zakazuje się rosyjskich pisarzy, ich książek. Ostatni raz taką masową kampanię niszczenia niepoprawnej literatury prowadzili prawie 90 lat temu naziści w Niemczech. Pamiętamy dobrze z kadrów kronik filmowych, jak palono książki na placach miejskich. Coś takiego jest w naszym kraju niewyobrażalne”.

Wielu rosyjskich aktorów, muzyków i sportowców poparło działania Rosji na rzecz demilitaryzacji Ukrainy. Przeczy to twierdzeniom zachodnich i liberalnych rosyjskich mediów o tym, że rzekomo niemal wszystkie gwiazdy wystąpiły przeciwko niej.

Cenzura Internetu

Niektórzy artyści rosyjscy koncertują w Izraelu, inni na Donbasie. Ci ostatni przyjeżdżali tam przy różnych okazjach: Dnia Zwycięstwa i republikańskich świąt. Na początku maja Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa świętowały swoją niepodległość i uznanie ich za suwerenne państwa przez Rosję. Świętować z mieszkańcami Donbasu przyjechało ponad dziesięciu artystów. Wśród nich zarówno uznane gwiazdy estrady, jak i wykonawcy, z którymi widzowie dopiero się zapoznawali. Występowali w przeróżnych miejscach; w salach koncertowych, szpitalach i na ulicach.

„Kierownictwo YouTube przyjęło nowe zasady, według których wszystko, co nie odpowiada zachodniej interpretacji wydarzeń na Ukrainie, automatycznie traktowane jest jako ‘naruszenie zasad społeczności’” zauważył członek rosyjskiej Izby Społecznej, Aleksandr Małkiewicz, komentując usunięcie przez serwis nagrania zespołu Agata Kristi występującego na koncercie „Za Zwycięstwo”.

Małkiewicz podkreślił, że ma obecnie miejsce prawdziwa czystka przestrzeni informacyjnej, z której usuwana jest Rosja. „Początkowo YouTube informował, że ograniczać będzie dostęp do rosyjskich mediów finansowanych przez państwo, jednak w rzeczywistości dotyczy to także treści rozrywkowych, a jednocześnie patriotycznych” – zauważył. I dodał, że „ta platforma wideo, podejmując takie nieuczciwe działania, próbuje ukryć przed światem jedność narodu rosyjskiego, który popiera działania i decyzje swego państwa; ukrywa wsparcie operacji specjalnej przez artystów, których słuchają miliony ludzi”.

Filharmonicy na froncie

Znakomity artykuł o rusofobii napisał szwajcarski dziennikarz Christian Müller. Oto jego niewielki fragment: „Muzyka jest jedynym ‘językiem’ rozumianym na całym świecie. Muzyka rosyjskich kompozytorów i wykonawców jest dziś blokowana na całym świecie, a inna muzyka wykorzystywana jest do propagandy politycznej. Na konkursie Eurowizji we włoskim Turynie, do którego nie dopuszczono Rosji, jak zresztą przewidywali już wcześniej analitycy, zwyciężyli nie najlepsi muzycy, lecz ukraińska Kalush Orchestra, na znak solidarności publiczności telewizyjnej z Ukrainą. Miał rację publicysta muzyczny Stefan Künzli, który jeszcze 30 kwietnia pisał: ‘Konkurs piosenki Eurowizja powstał jeszcze w czasach zimnej wojny, by wspierać budowanie jedności Europy… Niegdyś niosący pokojowe przesłanie festiwal przekształcił się w farsę. Zimna wojna trwała od 1945 do 1991 roku. To z czym mamy obecnie do czynienia, to nie jakaś zimna wojna 2.0, lecz wojna oparta na nienawiści wobec Rosji”.

Pokój to, rzecz jasna, najlepsze rozwiązanie. Ale wyobraźmy sobie, że radzieckie stacje radiowe emitowałyby w 1942 roku wyłącznie „pokojowe” utwory. O tym, jak straszna jest wojna. O tym, że walka jest zła. Czy doczekalibyśmy wówczas Zwycięstwa? Jak wyglądałby dla nas 9 maja 1945 roku? Czy bylibyśmy zdobywcami Berlina? A może bylibyśmy po prostu niewolnikami, zajmującymi się „ogródkami” „Europejczyków”?

Ostatnio pojawia się ogromna liczba utworów muzycznych, filmów dokumentalnych poświęconych problematyce wojennej, kondycji człowieka na wojnie, refleksji nad postępowaniem w czasie wojny. Przykład: raper Haski (Dmitrij Kuzniecow, jeden z najpopularniejszych przedstawicieli tego gatunku w Rosji) był zawsze buntownikiem, krytykował rosyjski system polityczny. Nagle, nieoczekiwanie dla wielu, nakręcił film o muzykach filharmonii na froncie. Chodzi o dokument CzWKFilarmonia. Muzycy na froncie opowiadają jak mobilizacja w republikach donbaskich objęła dziesiątki tysięcy mężczyzn. Wśród nich znaleźli się również muzycy miejscowej filharmonii. Wokaliści, choreografowie, trębacze i inni artyści, którzy po raz pierwszy w życiu trzymali w rękach broń, znaleźli się w środku ciężkiej bitwy o Mariupol. Gry na swoich nowych „instrumentach” uczyli się na polu walki.

Prilepin o kulturze na Donbasie

Warto na koniec oddać głos pisarzowi, Zacharowi Prilepinowi:

Aleksandr Zacharczenko (pierwszy przywódca Donieckiej Republiki Ludowej – przyp. red.) rozumiał jak mało kto, jak ważna jest kultura w czasie wojny, a nie dopiero kiedyś, po niej. Dlatego muzycy, poeci, artyści zapraszani byli przez niego do domu, siadali za jego stołem. Wszyscy – podkreślam: wszyscy – odwiedzający Donieck ludzie kultury (jeśli tylko o nich wiedział), byli jego prywatnymi gośćmi, dla każdego z nich znajdował czas.

Dziś nadrobimy wszystko to, czego nie zdążyliśmy wtedy zrobić. Rozpowszechnimy na cały kraj tą wielką muzykę i tą wiarę. Obecna specjalna operacja wojskowa wraz z towarzyszącymi jej zmianami geopolitycznymi oraz krokami podejmowanymi przez Rosję i społeczeństwo rosyjskie spowodują, będą katalizatorem przemyślenia kultury na nowo. Kultura rosyjska będzie wzrastać, zacznie być właściwie rozumiana, będzie w stanie ukazać podstawowe wartości, a następnie stanie się podstawą zupełnie nowej ideologii rosyjskiej, ideologii rosyjskiego świata”.

Lidia Kowaliewa

(Rosja)

Redakcja