OpinieŚwiatPrzewodnik do wojny na Ukrainie

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Świat jest nieskończenie złożony, i z konieczności musimy opierać się na różnych przekonaniach i teoriach o tym „jak ten świat funkcjonuje”, żeby wydobyć z tego wszystkiego jakiś sens.

Ponieważ wszystkie teorie są uproszczeniami, żadne jednostkowe podejście do polityki międzynarodowej nie może wyjaśnić wszystkiego co się w danym momencie dzieje, przewidzieć dokładnie co się wydarzy w nadchodzących tygodniach czy miesiącach ani zaproponować planu działań, które zagwarantują sukces. Mimo tego, zestaw teorii jakimi dysponujemy wciąż może być pomocny w zrozumieniu jak doszło do tragedii na Ukrainie, może wyjaśnić niektóre z obecnych wydarzeń, sprawić abyśmy byli czujni wobec rodzących się możliwości ale i potencjalnych pułapek, i zasugerować pewne ogólne kierunki działań w przyszłości. Ponieważ nawet najlepsze teorie nauk społecznych są wciąż surowe i nawet najlepiej osadzone w nich zasady wciąż posiadają wiele wyjątków, roztropni analitycy będą szukać więcej niż jednej takiej teorii celem zrozumienia i zachowania pewnego sceptycyzmu co do tego, co każda z nich może nam powiedzieć.

Mając na uwadze powyższe, co mogą nam powiedzieć o tragicznych wydarzeniach na Ukrainie niektóre dobrze znane teorie stosunków międzynarodowych? Które z nich bronią się (choćby w części), które okazały się niedostateczne, a które były w stanie podkreślić kluczowe zagadnienia w miarę rozwijającego się kryzysu? Oto wstępna analiza, daleka od kompleksowego ujęcia tematu, tego, co naukowcy musza powiedzieć na temat całego zamieszania.

Realizm i liberalizm

Trudno mi być w tym miejscu obiektywnym obserwatorem, ale jest dla mnie rzeczą oczywistą, że te dramatyczne wydarzenia potwierdziły niesłabnące znaczenie perspektywy realistycznej w stosunkach międzynarodowych. Na najbardziej ogólnej płaszczyźnie, wszystkie teorie realistyczne opisują świat, w którym nie ma urzędy czy instytucji, która chroniłaby państwa przed sobą nawzajem, i w którym państwa muszą obawiać się, czy niebezpieczny agresor nie zagrozi im w jakimś momencie w  przyszłości. Sytuacja ta zmusza państwa – zwłaszcza wielkie potęgi – do poważnych obaw o ich bezpieczeństwo i do rywalizacji o władzę. Niestety, lęki te niekiedy prowadzą państwa do dokonywania strasznych czynów.

Dla realistów, rosyjska inwazja na Ukrainę (żeby nie wspomnieć amerykańskiej inwazji na Irak w 2003), przypomina, że wielkie potęgi czasami zachowują się w straszny i głupi sposób, kiedy wierzą, że ich fundamentalne interesy bezpieczeństwa znalazły się na szali. Prawda ta nie usprawiedliwia takich zachowań, ale realiści zdaja sobie sprawę z tego, że samo tylko potępienie moralne im nie zapobiegnie. Bardziej przekonywująca demonstracja twardej siły – szczególnie siły militarnej – jest trudna do wyobrażenia. Wydaje się, że nawet postmodernistyczne Niemcy odebrały tę wiadomość.

Niestety, wojna ilustruje również inną klasyczną koncepcję realizmu: ideę „dylematu bezpieczeństwa”. Dylemat pojawia się, ponieważ kroki podejmowane przez jedno państwo dla zwiększenia swojego bezpieczeństwa często powodują, że inne państwa czują się mniej bezpiecznie. Państwo A nie czuje się bezpiecznie i szuka jakiegokolwiek sojusznika albo kupuje więcej broni; państwo B zaalarmowane przez ten krok reaguje w ten sam sposób, podejrzenia pogłębiają się i w końcu oba państwa stają się biedniejsze i mniej bezpieczne niż były przedtem. Było czymś zupełnie sensownym, że kraje Europy Wschodniej chciały dostać się do NATO (lub być jak najbliżej paktu), biorąc pod uwagę ich wieloletnie obawy przed Rosją. Ale powinno być równie łatwo zrozumiałym, że rosyjscy liderzy – a nie tylko Putin – uznawali ten proces za alarmujący. Jest dziś tragicznie jasnym, że hazard się nie opłacił – przynajmniej w odniesieniu do Ukrainy i prawdopodobnie Gruzji.

Postrzeganie obecnych wydarzeń przez pryzmat realizmu nie oznacza popierania brutalnych i nielegalnych działań Rosji; to po prostu zdawanie sobie sprawy z tego, że takie zachowania są ubolewania godnym, ale powtarzającym się aspektem stosunków międzyludzkich. Realiści od Tukidydesa, poprzez E. H. Carra, Hansa J. Morgenthau, Reinholda Niebuhra, Kennetha Waltza, Roberta Gilpina i Johna Mearsheimera, potępiali tragiczną naturę polityki światowej, ale w tym samym czasie ostrzegali, że nie możemy stracić z pola widzenia niebezpieczeństw, które realizm podkreśla, w tym ryzyka, które rośnie, kiedy zagrażasz temu, co inne państwo uznaje za swój żywotny interes. To nie przypadek, że realiści od dawna podkreślali niebezpieczeństwa płynące z arogancji i zagrożenia wynikające z przesadnie idealistycznej polityki zagranicznej, czy to w kontekście wojny w Wietnamie, czy inwazji na Irak w 2003, czy naiwne dążenie do rozszerzenia NATO w otwartej formule. Niestety, w każdym z tych przypadków ich ostrzeżenia zostały zignorowane, tylko po to, aby być potwierdzonymi przez następujące potem wydarzenia.

Stephen M. Walt

Niezwykle szybka reakcja na rosyjską inwazję jest również spójna z realistycznym rozumieniem polityki sojuszy. Dzielenie tych samych wartości może uczynić sojusze bardziej zwartymi trwałymi, ale poważne zobowiązania do obrony kolektywnej wynikają przede wszystkim ze świadomości wspólnego zagrożenia. Poziom tego zagrożenia jest z kolei funkcją siły, bliskości oraz wroga z jego zdolnościami ofensywnymi i agresywnymi intencjami. Elementy te w dużym stopniu wyjaśniają, dlaczego Związek Radziecki stanął w obliczu silnych równoważących jego potencjał koalicji w Europie i Azji podczas Zimnej Wojny: posiadał rozbudowaną ekonomię opartą na industrializacji, jego imperium graniczyło z wieloma krajami, jego siły zbrojne były bardzo silne i przeznaczone przede wszystkim do operacji ofensywnych, i wydawało się, że ma również wysoce rewizjonistyczne ambicje (związane z pragnieniem rozprzestrzenienia komunizmu). Dzisiaj, działania Rosji w sposób dramatyczny zwiększyły percepcję zagrożenia na Zachodzie, a ich rezultatem jest pokaz równoważących zachowań, których niewielu mogło się spodziewać jeszcze zaledwie kilka tygodni temu.

W przeciwieństwie do tego, główne teorie liberalne, które w ostatnich dziesięcioleciach kształtowały kluczowe aspekty zachodniej polityki zagranicznej, nie  poradziły sobie dobrze. Jako filozofia polityczna liberalizm jest godnym podziwu fundamentem, na którym można oprzeć organizację społeczeństw, i jestem głęboko wdzięczny, że żyję w społeczeństwie, w którym wartości te wciąż panują. Jest również pocieszającym widzieć, że zachodnie społeczeństwa ponownie odkrywają liberalne cnoty, po tym, jak  flirtowały ze swoimi własnymi skłonnościami autorytarnymi. Ale jako kierunek polityki światowej, jako idea przewodnia polityki zagranicznej, liberalizm po raz kolejny okazał swoje słabości.

I tak jak w przeszłości, prawo międzynarodowe i międzynarodowe instytucje okazały się być słabą barierą dla drapieżnych zachowań supermocarstwa.

Ekonomiczna współzależność Moskwy z Zachodem, nie powstrzymała jej od inwazji, niezależnie od istotnych kosztów jakie poniesie w jej rezultacie. Soft power nie mogła powstrzymać rosyjskich czołgów, a i wyraźny wynik głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ 141 do 5 (przy 35 nieobecnych) za potępieniem inwazji, także nie będzie miał zbyt wielkiego wpływu.

Jak wskazałem we wcześniejszym wystąpieniu, obecny konflikt zniszczył przekonanie, że wojna w Europie nie jest już więcej możliwa, jak również związane z nim twierdzenie, że powiększenie NATO w kierunku wschodnim zbuduje stale poszerzającą się „strefę pokoju”. Nie zrozumcie mnie źle: byłoby wspaniale, gdyby ten sen się ziścił, ale to nigdy nie było prawdopodobne rozwiązanie, tym bardziej biorąc pod uwagę arogancki sposób w jaki było realizowane. Bez zaskoczenia, ci, którzy wierzyli w liberalną opowiastkę i sprzedawali ją wszem i wobec, teraz chcą całą winę zrzucić na rosyjskiego prezydenta Władimira Putina i twierdzą, że jego nielegalna inwazja „dowodzi”, że rozszerzenie NATO nie miało absolutnie nic wspólnego z jego decyzją. Inni głupio atakują ekspertów, którzy prawidłowo przewidzieli dokąd polityka Zachodu może prowadzić. Te próby przepisywania historii są typowe dla elit polityki zagranicznej, którym brak chęci przyznania się do błędów i przyjęcia na siebie odpowiedzialności.

To, że Putin ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za inwazję nie podlega kwestii, a jego działania zasługują na wszelkie potępienia na jakie możemy się zdobyć. Ale liberalni ideolodzy, którzy lekceważyli powtarzające się protesty i ostrzeżenia Rosji i naciskali na kontynuowanie rewizjonistycznego programu w Europie ledwie licząc się z konsekwencjami, są dalecy od tego by być bez winy. Ich motywy mogły być całkowicie altruistyczne, ale jest oczywistym, że polityka, którą prowadzili przyniosła przeciwne efekty od tego, co zamierzali osiągnąć, czego się spodziewali i co obiecywali. I trudno, aby dzisiaj mówili, że nie byli wielokrotnie ostrzegani w przeszłości.

Teorie liberalne, które podkreślają rolę instytucji wypadają trochę lepiej pomagając nam zrozumieć gwałtowną i niezwykle skonsolidowaną odpowiedź Zachodu. Reakcja była tak szybka po części dlatego, że USA i ich natowscy sojusznicy podzielają pewien zestaw politycznych wartości, które są dzisiaj kwestionowane w tak szczególnie jaskrawy i okrutny sposób. Co istotniejsze, gdyby instytucja jak NATO nie istniała i reakcja miałaby być organizowana naprędce, trudno sobie wyobrazić, aby była choć w części tak gwałtowna i efektywna. Międzynarodowe instytucje nie są w stanie rozwiązać fundamentalnych konfliktów interesów wielkich mocarstw i powstrzymać je od działań, jakie zechcą podjąć, ale mogą łatwiej, bardziej efektywnie uzgodnić kolektywną odpowiedź, gdy interesy tworzących  je państw są w większości zbieżne. Realizm może być – w generalnym zarysie – najlepszym przewodnikiem w obecnej ponurej sytuacji, ale nie wyjaśnia nam wszystkiego.

Na przykład, realiści słusznie bagatelizują rolę norm jako silnie ograniczających zachowania wielkich mocarstw, ale normy odegrały rolę w wyjaśnieniu globalnej reakcji na rosyjską inwazję. Putin depcze większość, jeśli nie wszystkie, normy dotyczące użycia siły (takie jak te zawarte w Karcie Narodów Zjednoczonych) i to jest jeden z powodów, dla których kraje, korporacje i jednostki w dużej części świata osądziły działania Rosji tak surowo i tak energicznie na nie zareagowały. Nic nie jest w stanie powstrzymać państwa przed naruszaniem globalnych norm, ale wyraźne i jawne wykroczenia bez wątpienia wpłyną na to, jak inni będą oceniać jego intencje. Jeśli siły rosyjskie będą działać z jeszcze większą brutalnością w nadchodzących tygodniach i miesiącach, obecne wysiłki na rzecz izolacji i ostracyzmu Rosji z pewnością będą się nasilać.

Koniec części I

Stephen M. Walt

8 marca 2022

Za: „Forreign Policy”

Myśl Polska, nr 13-14 (27.03-3.04.2022)

Redakcja