OpinieCzas nienawiści

Red.2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wojna wyzwala najgorsze instynkty ludzkie, uruchamia pokłady zła, które w nas drzemią. Nagle wszystko staje się czarno-białe, nie ma miejsca na refleksję i zdrowy rozsądek. Liczy się wyłącznie to kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem…

Choć wojna nie dotarła jeszcze do naszego kraju, to czujemy jej oddech na naszych plecach. Nie sposób od tego uciec – słyszymy o niej w radio, w telewizji, w sklepie, u fryzjera. Codziennie widzimy relacje z bombardowanych miast i oglądamy tragedie ich mieszkańców. Widzimy zabitych, rannych oraz bezradne kobiety i dzieci. Tragiczne wydarzenia zza naszej wschodniej granicy nie skłaniają jednak naszych polityków do refleksji – co więcej, można odnieść wrażenie, że robią oni wiele aby uwikłać Polskę w konflikt wojenny. Towarzyszy temu kampania nienawiści i agresji wobec tych, którzy sprzeciwiają się tej bezrozumnej i nieodpowiedzialnej polityce.

W ostatnich tygodniach rozpoczęło się swoiste „polowanie na czarownice”. Każdy kto w najmniejszym nawet zakresie kwestionuje politykę prowokowania i drażnienia Rosji, tudzież poddaje w wątpliwość zakres i charakter pomocy Ukrainie – jest oskarżany i stygmatyzowany jako rosyjski agent, względnie „pożyteczny idiota” działający na rzecz wroga. Nie trzeba być zwolennikiem Władimira Putina, aby zostać okrzykniętym zdrajcą – wystarczy neutralność wobec stron konfliktu, a nawet niezbyt ostentacyjnie okazywana proukraińskość. Nie trzeba sprzeciwiać się pomocy ukraińskim uchodźcom – wystarczy zakwestionować jej rozmiary i charakter, aby zostać współczesnym „WROGIEM LUDU”. Doświadczył tego chociażby redaktor Łukasz Warzecha, którego jako żywo trudno posądzać o prorosyjskie sympatie.

Rozpoczął się czas podejrzeń, donosów, oskarżeń i powszechnej nienawiści. Usłużni dziennikarze i publicyści z zapałem zapałem godnym lepszej sprawy tropią tych, którzy nie poddają się oficjalnej propagandzie. Jak mówi popularne powiedzenie – nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Niestety faszyzm rodzi się na naszych oczach. Mieliśmy już przypadki pobić osób oskarżanych o prorosyjskie sympatie. Osoby wzywające do neutralności naszego kraju wobec stron konfliktu, bądź też sprzeciwiające się udziałowi Polski w wojnie – są tropione niczym dzika zwierzyna i poddawane różnego rodzaju szykanom. Cenzurowane są treści w mediach społecznościowych, a funkcjonowanie niewygodnych i „nieprawomyślnych” stron internetowych jest utrudniane. Czy tak powinna wyglądać wolność słowa w państwie bądź co bądź demokratycznym? Czy obywatele nie mają prawa wyrażać swoich poglądów w tak istotnych kwestiach jak udział w wojnie, czy też koszty utrzymania uchodźców? W każdym cywilizowanym kraju winno być to przedmiotem debaty publicznej.

Gdzie są ci, którzy jeszcze niedawni krzyczeli: „KONSTYTUCJA, KONSTYTUCJA” – walcząc o „wolne sądy”, czy też „prawa kobiet”? Czy zapomnieli o art. 54 Konstytucji stanowiącym, że – „każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, a cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane”? A może uznali, że na czas wojny w kraju ościennym, Konstytucja winna zostać zawieszona?

Michał Radzikowski

Red.