OpinieCo jedzą Polacy?

Red.2 lata temu
Wspomoz Fundacje
Co jemy? A raczej — co my do cholery jemy!?
Do tego wpisu zainspirowała mnie lektura raportu Najwyższej Izby Kontroli z grudnia ubiegłego roku, pt. „SYSTEM KONTROLI BEZPIECZEŃSTWA ŻYWNOŚCI W POLSCE – STAN OBECNY I POŻĄDANE KIERUNKI ZMIAN” Raport został przez media praktycznie przemilczany, a jego treść nie pozostawia suchej nitki, na całym systemie związanym z produkcją żywności w Polsce. Jednym słowem, czytając raport, raz po raz chwytałem się za głowę, nie dowierzając, że produkcja żywności stoi na tak niskim poziomie, a przecież podlega ona wewnętrznemu i zewnętrznemu systemowi kontroli. Każdy producent ma obowiązek dostarczania konsumentom żywności wysokiej jakości a przede wszystkim bezpiecznej. Dlaczego więc na nasze stoły trafia żywność, która w ogóle nie powinna znaleźć się w sklepach?
Polska jest aktualnie jednym z liderów w eksporcie żywności. „W strukturze towarowej polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych znaczącą pozycję zajmuje żywiec, mięso i jego przetwory, a także produkty mleczne, ryby i przetwory, wyroby cukiernicze, warzywa łącznie z przetworami, produkty paszowe oraz owoce i ich przetwory. Produkty rolno-spożywcze są eksportowane z Polski przede wszystkim na rynek unijny”. Tak więc wydawałoby się, że wszystko jest pod kontrolą. Raport mówi jednak o czymś zupełnie innym.
Ponad stu stronicowe opracowanie, to sześcioletnia praca inspektorów NIK, którzy przeprowadzili w tym czasie dziewięć audytów. Twórcy raportu skupili się na analizie zagrożeń dla zdrowia konsumentów w tym na czynnikach związanych z wytwarzaniem, przetwórstwem, dystrybucją i konsumpcją żywności. Audytorzy NIK-u wzięli także pod lupę poziom sprawności zarządzania obiegiem informacji na rynku, ustawodawstwo żywnościowe (krajowe, unijne) oraz system kontroli i certyfikacji, czyli odpowiedzialność organów sprawujących nadzór, nad całym łańcuchem wytwarzania żywności.
„W Polsce obowiązują normy dla kontroli higieny żywności i produktów żywnościowych, zdrowia i dobrobytu zwierząt oraz zapobiegania zagrożeniu zanieczyszczenia substancjami zewnętrznymi”. Okazuje się jednak, że jakość żywności oraz proces jej wytwarzania, z roku na rok odbiega od wszelakich norm. Jest pod tym kątem coraz gorzej. Raport wykazał rażące uchybienia w:
1. Brak koordynacji i współpracy pomiędzy organami kontrolującymi.
2. Niedostateczny nadzór nad ubojem zwierząt.
3. Brak skutecznych mechanizmów służących ujawnianiu nielegalnej działalności prowadzonej przez podmioty zajmujące się produkcją żywności.
4. Problemy kadrowe i niewłaściwa organizacja pracy w organach urzędowej kontroli żywności.
5. Braki w wyposażeniu organów kontroli i ograniczona zdolność do sprawnego przeprowadzenia badań żywności.
6. Niesprawny system kontroli sprzedaży internetowej.
7. Niewystarczające działania edukacyjne i informacyjne dotyczące bezpieczeństwa żywności.
8. Niebezpieczna żywność z Polski w systemie RASFF
9. Niedostatek regulacji prawnych dotyczących wprowadzenia na rynek nowych produktów oraz nadzoru nad stosowaniem dodatków do żywności.
10. Brak obowiązku stosowania systemu „inteligentnego” etykietowania żywności.
Musicie przyznać, że nie wygląda to dobrze. Uchybień jest bardzo dużo. Każdy punkt z powyższej listy wymaga głębszego omówienia, jednakże opisanie tego tutaj zajęłoby mi mnóstwo czasu. Skupię się więc na dwóch kwestiach. Moim zdaniem ważnych, bo pokazują one, w jakim miejscu jesteśmy jako producenci i konsumenci żywności. Na punkcie ósmym z listy, który dotyczy systemu RASFF oraz na planach utworzenia Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności (PIBŻ).
RASFF to System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (Rapid Alert System for Food and Feed) to narzędzie, które służy do wymiany informacji pomiędzy państwami UE. Do systemu wprowadzane są informacje o żywności, paszach i materiałach do kontaktu z żywnością, potencjalnie niebezpiecznych dla zdrowia ludzi, zwierząt lub środowiska. W praktyce działa to tak, że jeśli urząd kontroli żywności danego państwa, stwierdzi na podstawie badań problem z jakością trafiającego do sklepów jedzenia, to urząd ten zgłasza w bazie danych RASFF, w czym jest problem i skąd pochodzi żywność, czyli kto jest jej eksporterem.
Zwróćcie uwagę na dołączony wykres. Na samej jego szczycie znajduje się Polska z 273 przypadkami zgłoszenia produktów niebezpiecznych w poszczególnych krajach w okresie 01.01-30.09.2020 r. Oznacza to nic innego jak to, że eksportowana żywność z Polski, która trafia na europejskie rynki, to mówiąc bardzo dosadnie – „syf”. Polska ma najgorszą jakościowo żywność w Europie! Ten niechlubny ranking dowodzi też tego, że skoro eksportujemy „syf”, to prawdopodobnie ten sam „syf” konsumujemy, kupując go w sklepach w Polsce. Za „syf” płacimy i co najgorsze trujemy się nim. Trujemy siebie i swoje dzieci, czego następstwem oczywiście są choroby. Chorujemy na potęgę i umieramy na potęgę. O tym można już napisać całkiem osobny post. Liczby mówią same za siebie.
„W połowie 2017 r. Rada Ministrów przyjęła i przedstawiła Sejmowi projekt ustawy o Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności (PIBŻ). Podstawowym celem tej ustawy było utworzenie nowego, zintegrowanego systemu kontroli bezpieczeństwa i jakości żywności”. Projekt ustawy zakładał skonsolidowanie procesów kontrolnych i monitorujących, które obejmowały cały łańcuch żywnościowy oraz utworzenie Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności. Byłoby to moim zdaniem, bardzo dobre rozwiązanie. Jedna instytucja państwowa nadzorująca cały proces. Projekt jednakże NIE ZOSTAŁ jak do tej pory skierowany na drogę legislacyjną (!) i nie wiadomo, kiedy to się stanie.
Po analizie raportu NIK można śmiało stwierdzić, że kontrola jakości żywności jest iluzoryczna i nikt nie bierze sobie na serio tematu zdrowej żywności. Propagandowe słowa rządzących o „wysokiej jakości polskiej żywności” można sobie włożyć między bajki. Jakości jedzenia, które codziennie ląduje na naszych stołach, pozostaje sporo do życzenia. O tym wiadomo już od dawna, ale tak naprawdę i to obnażył raport NIK, dopiero ostatnie lata pokazują, w jakiej zapaści jest cały proces kontroli produkcji żywności.
Rodzi się pytanie, kto odpowiada za ten stan i dlaczego występuje tyle uchybień? Do naszych żołądków wszakże, powinna trafiać żywność zdrowa, wartościowa kalorycznie i w pełni bezpieczna. Niestety tak nie jest.
Mam nadzieję, że po lekturze mojego postu i lekturze całego raportu NIK, do czego gorąco zachęcam, otworzą się Wam oczy. Pozostawiam temat do głębszych przemyśleń.
Przykro to mówić, ale sformułowanie – „Polska, zdrowa żywność”, które było naszym znakiem rozpoznawczym na unijnych rynkach zbytu, odchodzi powoli do lamusa.
Jak długo jeszcze będziemy truci?

Tekst za: Dariusz Piechaczek – Blogg

Red.