FelietonyMaszerować osobno, uderzać razem

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

W ostatnim okresie emocje w mediach społecznościowych związanych z „Myślą Polska” i Klubem Myśli Polskiej sięgały zenitu.  Często były one przesadzone, zbyt radykalne i podsycane spoza naszego środowiska.

Takie reakcje wywołały komentarze dotyczące działań pana Wojciecha Olszańskiego po kaliskiej manifestacji jak i  tekst kol. Stanisława Lewickiego „To jest porażka Łukaszenki”.  W jednej i drugiej sprawie emocje brały górę nad rozsądkiem. Padło zbyt wiele niepotrzebnych słów, moim zdaniem wnikających bardziej z niezrozumienia wzajemnych intencji niż rzeczywistych istotnych różnic ideologicznych. Dalsze wałkowanie tematu w mediach społecznościowych nie ma sensu.

W obu wypadkach pojawiły się jednak zarzuty, którym warto poświecić czas:

1) Teksty w „Myśli Polskiej” zbyt odbiegają od linii programowej oczekiwanej przez danego czytelnika.

2) „Myśl Polska” nie działa na rzecz jedności ruchu.

Co do pierwszej sprawy moim zdaniem odpowiedz jest prosta. „Myśl Polska” mądrze prowadzona przez red. Jana Engelgarda nie jest biuletynem partyjnym. I trudno oczekiwać że będzie wyrazicielem i stronnikiem jednej grupy politycznej, jednego środowiska czy danego lidera. Celem „Myśli Polskiej” jest uświadamianie, to jest formułowanie poglądów i postaw w określonym środowisku odwołującym się do tradycji narodowej demokracji. Jest to sposób walki z siłami Przeciwnika, które demontują i wypaczają nasz naród, które psują świat propagując chore pomysły i cywilizację nienormalności. Ale nie chodzi o to by narzucać gotowe poglądy do powtarzania. To zostawmy „Gazecie Polskiej i „Gazecie Wyborczej”. Cieszmy się z tego że mamy różne opinie, że możemy dyskutować, że jesteśmy otwarci w wszechobecnej w Polsce plemiennej mentalności i coraz większej cenzury w mediach społecznościowych. „Myśl” zawsze dopuszczała głosy innych – ludowców, chadeków, socjalistów – również ta emigracyjna. Wystarczy sięgać do archiwalnych numerów.

Druga sprawa jest dla mnie ciekawsza. Nie wiedziałem do tej pory, że różne środowiska oczekują od „Myśli Polskiej” podejmowania działań na rzecz jedności i budowy ruchu politycznego. Ja jestem sceptyczny wobec takiego pomysłu. Byłem świadkiem a również uczestnikiem kilkudziesięciu próbach podejmowanych w tym kierunku z różnych miejsc i przez różne osoby. Prawie każda była gorsza od poprzedniej. Prawie wszystkie były obłudne, gdyż według mnie miały jeden cel – były inicjatywami osób mających ambicje bycia przywódcą i podporządkowania sobie konkurencyjnych środowisk. Wiele z tych osób bardziej nienawidziło rywali w swoim obozie niż realnego Przeciwnika. Prawie za każdym razem zaczyna się od podgryzania, ośmieszania i rzucania gromów na realnych lub domniemanych konkurentów. To nie ma większego sensu.

Niech Obóz Narodowy będzie ogrodem z wieloma kwiatami. Niech będzie ich tyle, ile chce – byle umiały ze sobą współpracować. Nieszczęściem naszych środowisk nie jest brak jednej organizacji politycznej, ale brak umiejętności współpracy – co słusznie zauważył to kol. Mariusz Świder. Przeciwnik ma setki organizacji we wszystkich miejscach i na wszystkie odcienie sytuacji. Po prawej i po lewej, na teraz i na przyszłość, kościelne i przeciwkościelne, intelektualne i masowe. Nie jest przez to słaby, wręcz odwrotnie to daje mu siłę i możliwości walki na różnych frontach. A my jako mamy problem by wyciągać z tego wnioski. Zjednoczenie organizacyjne, o ile będzie potrzebne przyjdzie kiedyś samo. Najpierw niech przywódcy poszczególnych grup i środowisk pokażą że potrafią wzajemnie się szanować, współpracować, dyskutować, wyciągać wnioski.

Myślę, że misją „Myśli Polskiej” nie jest również odrzucanie kogokolwiek z powodu drugorzędnych różnic w poglądach, lecz wyszukiwanie podobieństw w postawach. Przecież najpierw nasz obóz wymaga wykreowania postaw ideowych, a dopiero potem organizacji. Póki co w obrębie nawet naszego środowiska występują znaczne różnice w zupełnie zasadniczych poglądach – np. stosunku do Niemiec, Rosji, Izraela, UE, b. Kresów, socjalizmu, kapitalizmu, własności prywatnej, kwestii szczepień, reprywatyzacji, roli Kościoła czy oceny Polski Ludowej. Oznacza to że jedność w sensie programowym nie istnieje i można ją ewentualne dopiero budować.

Obóz Narodowy niestety jest w dalszym ciągu w dużej części pojęciem emocjonalnym (odpowiednik ruchu QAnon), często nostalgicznym (wspominane przez kol. Piastę mieczyki wielkości finek), a czasami środowiskami cynicznie wykorzystywanymi przez Przeciwnika jako żerowisko dla bogoojczyźnianej manipulacji dzięki niej na skróty można się załapać do koryta.

Praca „Myśli Polskiej” powinna polegać na tym, by w spokoju kształtować wiarygodną i umiejącą ze sobą współpracować wielonurtową kadrę przywódczą. Nie ma sensu na obecnym etapie zamykać się w bańki ideowe i stawać się strażnikami jedynej talmudycznej prawdy. Pilnować trzeba tego by różne nurty zachowały swoją tożsamość, bo to pozwala lepiej odróżnić trzeźwość od oszołomstwa, bezinteresowność od prywaty a uczciwość celów od agentury.

W czasach gdy byłem sekretarzem redakcji „Ojczyzny” kierowanej przez kol. Bogusława Jeznacha zmartwiła mnie moja różnica zdań z kol. seniorem Stanisławem Kozaneckim (1917-2014) Napisałem do niego że trapi mnie to, że się nie zgadzamy w poruszanych kwestiach. Otrzymałem długi i mądry jak zawsze list, którego fragment zacytuję:

„Każda istota ludzka – tak biologicznie jak intelektualnie i moralnie, jest inna. Każdej coś brakuje. Każda ma specyficzną tożsamość. Tym samym każda idzie do swojego celu różnymi drogami. Tak nas stworzono i dlatego buntowanie się przeciw różności jest pozbawione sensu. Ta różność, jeśli respektuje Drugiego – poprzez współzawodnictwo – pozwala każdemu wznosić się po lepsze i wyższe. Jeśli zaś Drugiego nie respektuje, nie szanuje, odrzuca bez zrozumienia – sama skazuje się na brak respektu (…) Kolega i ja w dziedzinie ideowo-politycznej – idziemy na szczęście do tego samego Celu, ale nie rzadko różnymi drogami. Powtarzam, to normalne. Oby tylko dobry Bóg dał nam dość siły i wiary byśmy, przed zakończeniem marszu, znaleźli się na tej samej drodze przed celem ostatecznym”.

I dokładnie o to idzie. Maszerujmy osobno, spierajmy się, dyskutujmy, zachowujmy odrębność organizacyjną, ale bądźmy zjednoczeni wtedy, gdy uderza w nas Przeciwnik, a również wtedy, gdy my będziemy uderzać w Przeciwnika.

Łukasz Marcin Jastrzębski

Na zdjęciu: Dariusz Wasilewski

Myśl Polska, nr 49-50 (5-12.12.2021)

 

Redakcja