OpinieGdy naród do boju…

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Parafrazując, zanim narodowi z orężem, na granicę, wystąpić polecili, „panowie” – o tym kto z kim, przeciw komu, za ile, kto co z tego będzie miał, radzili. W zaciszu bezpiecznych gabinetów, w bezpiecznych, strzeżonych jak warownie rezydencjach, w otoczeniu setek ochroniarzy, zbierali dane, opracowywali strategie, nadsłuchiwali, podsłuchiwali, spotykali się, wymyślali.

Przemieszczający się pancernymi limuzynami, panowie i panie w stolicach bawili, radzili, i knuli. Paniska, żądni jedynowładztwa nad światem i sławy, hołdów lennych, handlarze ludzkimi losami przygotowywali, z marionetkami, z wasalami, z pożytecznymi idiotami, kolejny misterny plan osłabienia, upokorzenia, zniszczenia znaczenia na arenie międzynarodowej Rosji.

Udało się kupić obietnicami gruszek na wierzbie i wciągnąć w grę wojenną Ukrainę dlaczego nie miałoby się udać pozyskać do swoich niecnych planów prezydenta Białorusi?! Otóż nie udało się. Bo, raz; nieprzekupny, dwa; dobry gospodarz, trzy; bo chytrzejszy od farbowanych lisów, cztery; bo w real politykę umie, a w scince fiction pt. „w sojuszu z nami będzie Białoruś mlekiem i miodem opływać” po prostu nie wierzy (i dobrze).

Nie udało się mimo iż Paniska i panisiątka osobiście się na Białoruś fatygowały, by mamić, kusić, obiecywać, poklepywać, nazywać „ciepłym człowiekiem” (to panisiątka). Jak to w polityce bywa, w roszczeniowej tym bardziej, nie działa marchewka , użyjemy kija. Wsadzimy kij i tak nim zamieszamy, że się Baćka – uparciuchu – nie pozbierasz. No i wsadzili. No i już namieszali, a przecież nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Wiem, wiem, nie znam się na polityce, nie rozumiem jakim zagrożeniem Rosja, jakim draniem Aleksandr Łukaszenka (ten, który nie uległ, gdyby uległ mógłby jak Recep Erdoğan – do woli i na jaki chce sposób ), jestem pożyteczną idiotką, jeśli nie Rosji, to na pewno Mińska. Nie może być zresztą inaczej, poprawność polityczna załatwia takich jak ja krótko, szpion, idiotka (dobrze jeśli pożyteczna). Tyle, że mam to głęboko gdzieś.

Z kolei na polityce to ja się wolę nie znać. Nie, nie na jej skutkach, bo na tych znać się nie trzeba, one po prostu same dotykają ludzkość, chce się czy nie chce. A wytłumaczone jakąkolwiek „racją” nijak się mają do pustosłowia gadających głów. Na robieniu zaś polityki to ja się zwyczajnie nie chcę znać , bo musiałabym zniżyć się do poziomu bezwzględnych, cynicznych graczy, cwaniaków, handlarzy ludzkimi losami, do poziomu pazernych na władzę, na sławę (nawet w niesławie) bufonów, narcyzów i fircyków i zaakceptować, przyjąć za swój, taki sposób bycia i życia.

Nie znaczy jednak, że skutków nie potrafię analizować, wg klucza są skutki, musiały być przyczyny. I tak: zanim narodowi z orężem, Paniska i panisiątka na granicę wystąpić polecili… wydarzyło się wiele. Była marchewka, był kij. Było co było, bez tego nie byłoby tego, co jest.

A co jest? Ano jest granica. Jest zimna już, paskudna, jesień. Na granicy dziesiątki już tysięcy mundurowych różnych formacji. Ano są i panowie i panie, Paniska i panisiątka, siedzą w zaciszach swoich gabinetów, strzeżeni, w swoich dobrze ochranianych rezydencjach, w ciepełku, bezpieczni, syci, wieczorkiem z rodzinami (kto je ma), silni , władni, możni, zamożni, „zatroskani”, „cywilizowani”, „altruiści”, „demokraci” , „miłujący” pokój, „sprawiedliwi”, „prawi”, „obywatelscy”.

Dzwonią do siebie, depeszują, klikają, uzyskując wielotysięczne zasięgi, w klawiatury, naradzają się, knują, wygrażają i dalej podżegają. Siedzą i klakierzy, adwersarze, trolle, hejterzy, szpiony, pożyteczni idioci, patrioci i „patrioci”, szury, sensaci i zwyczajni „gapie”, w ciepełku, w domowych pieleszach, siedzą i klikają, siedzą i podżegają, i wygrażają. Siedzą i zagrzewają, do boju, do strzelania, do użycia siły, do … ? Strach powiedzieć do czego.

Gadające zaś, władne wydawać rozkazy, u sterów władzy głowy, murem za polskim są mundurem, brońcie Polski, jesteśmy z was dumni. „Okażmy solidarność z funkcjonariuszami Straży Granicznej i żołnierzami” , „najważniejsze jest to, żeby pokazać solidarność z funkcjonariuszami Straży Granicznej i żołnierzami Wojska Polskiego, którzy służą dziś na granicy”, „żołnierzom Wojska Polskiego i Straży Granicznej należą się słowa uznania i szacunku”. I setki, jeśli nie tysiące pusto brzmiących, choć patetycznych wezwań.

Jakże podli jesteście panie i panowie w swoich na okazję kłamstwach. Gdybyście szanowali polskiego żołnierza, gdybyście szanowali polskiego pogranicznika, gdybyście szanowali polskiego policjanta, którzy od miesięcy 24h na 24h brodzą w błocie, na wietrze, w strugach deszczu, z dala od rodzin, od bliskich, narażeni na obelgi lewacko-liberalno-sorosowej szurii, narażeni na prowokacje, na nieobliczalne zachowania zdesperowanych wedrzeć się za wszelką cenę ludzi, gdybyście ich szanowali, dawno poczynilibyście kroki dyplomatyczne w celu zażegnania konfliktu.

Gdybyście mieli na uwadze dobro Polski, gdyby racja stanu Polski była Wam droższa nad rację stanu Waszyngtonu, dawno poczynilibyście kroki dyplomatyczne i rozpoczęli rozmowy z kim trzeba. Nie ma skutków bez przyczyn. Nie ma możliwości lepszej na rozwiązywanie konfliktów nad bezpośrednie rozmowy stron . Nie trzeba się znać na robieniu polityki, wystarczy się znać na skutkach nieodpowiedzialnego działania. Czy w tym przypadku skutkiem ma być wojna? Tego chce od Polski Ameryka?

Jesteście panie i panowie rządzący i ci z opozycji gotowi zrealizować ciąg dalszy niecnych planów zaoceanicznego kuratora? Szacunek i uznanie? Co Wy o tym wiecie? Wystawiacie dziesiątki tysięcy polskiego wojska na to, co przypadek zrządzi, prowokacja wywoła, a potem niech się dzieje, co się Ameryce od dawna marzy?

„Pogranicznicy, Żołnierze, Terytorialsi! Nie słuchajcie szumowin! Cała Polska jest z Wami!!!” czytam kolejny emocjonalny wpis. Otóż, drodzy pogranicznicy, żołnierze, terytorialsi, policjanci, nie słuchajcie pustosłowia. Cała Polska, oprócz Was, wystawionych na żer niewiadomego, być może strasznego, jest teraz bezpieczna w swoich ciepłych domach. Jedni śpią spokojnie, drudzy tłuką się w gry wojenne i zyskują piąte życie, jeszcze inni czekają, że coś się zacznie dziać, będzie zadyma, a może poleje się krew.

I nie, absolutnie nie mam intencji umniejszania Waszego poświęcenia. Przeciwnie, serdecznie Wam współczuję i martwię się o Was i bardzo się boję, że nieodpowiedzialni ludzie u sterów władzy, na opozycyjnych flankach zwyczajnie igrają Waszym bezpieczeństwem, zdrowiem, życiem. Było i niczego nas nie nauczyło … panowie, paniska, knują, radzą, spiskują układają się, handlują ludzkimi losami, bawią w stolicach, a cierpią narody.

Jeśli mogę czegoś życzyć, to jednego życzę, aby jak najszybciej władni zmienić sytuację zreflektowali się, a z szacunku dla Was uczynili właściwe kroki i na drodze dyplomatycznej , z władzami Białorusi rozwiązali problem, którego są prekursorami.

Że nic o atakujących migrantach, o wojnie hybrydowej Łukaszenki? Ależ owszem. I o tym słów kilka. Migrantów z domów wygnali Paniska i „panowie” co to knuli i radzili, narody mając za mięso armatnie. Hańba tym, którzy odebrali ludziom możliwość spokojnego życia. Co do „wojny”; nie Łukaszenka ją wywołał, jest w gronie natomiast radzących i knujących „panów” i w tym samym poważaniu ma losy pojedynczego człowieka, co wyżej wymienieni. Niczym się od nich nie różni, stąd taką samą miarą należy mierzyć to co wymyślił, a może uknuł z innym „panem”. Tak, tych ludzi po drugiej stronie granicy też żal. Bardzo żal i tych oszukanych, którzy wierzą, że Europa to raj i tych, którzy w mundurach wykonują obowiązki wobec swojego państwa, narażeni na to samo dokładnie, co polskie służby. Hańba wam „Panowie” i „Paniska”.

Bożena Gaworska-Aleksandrowicz

Redakcja