PublicystykaŚwiatChińskie „odmłodzenie” 

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Nieco ponad tydzień temu chiński regulator infosfery wydał decyzję zakazującą pokazywania w telewizji, kinie i reklamie niemęsko wyglądających i zachowujących się mężczyzn.

W ślad za tym rozporządzeniem z chińskiej przestrzeni informacyjnej zniknęło tysiące blogów i stron plotkarskich. Usunięto również odniesienia do niemoralnie się prowadzących lub agitujących za liberalizacją gwiazd popkultury i wyeliminowano najbardziej patologiczne formy przyciągania uwagi widzów w programach typu „reality show” i „mam talent”. Do trzech godzin tygodniowo – z zastrzeżeniem by nie było to w dni robocze – ograniczono czas który mogą przeznaczać osoby poniżej osiemnastego roku życia na gry wideo.

Ograniczono też wysokość gaży wypłacanych gwiazdom popkultury i obciążono grzywnami celebrytów unikających opodatkowania. Zastosowane mają być również praktyki antymonopolistyczne wobec chińskich potentatów mediów społecznościowych i technologii informatycznych. Producentów programów rozrywkowych, filmów, reklam i gier komputerowych zobowiązano do szerzenia w nich męskiego wzorca mężczyzny, patriotyzmu i do celebrowania „wspaniałej chińskiej kultury tradycyjnej, kultury rewolucyjnej i rozwiniętej kultury socjalistycznej” oraz do zaprzestania promocji „wulgarnych internetowych celebrytów i influencerów”.

Za decyzją stoi program „odmłodzenia narodowego” realizowany przez prezydenta Xi Jinpinga oraz program tworzenia chińskiej klasy średniej. Bardziej maskulinistyczne a mniej konsumpcyjne ideały jakie władza podsuwa chińskim mężczyznom i chłopcom mają korespondować z wyrastaniem Chin na globalne mocarstwo. Prężna i zdrowa moralnie klasa średnia ma zwiększyć chłonność chińskiego rynku wewnętrznego i tym samym zmniejszyć zależność Państwa Środka od zagranicy. Program Jednego Pasa i Jednej Drogi ma przekierować gospodarkę chińską z kooperacji z dotychczas będącymi najważniejszym partnerem Pekinu USA ku krajom Eurazji, gdzie Chiny nie byłyby już zależne od dobrej woli Waszyngtonu.

W polityce Pekinu kwestie ekonomiczne i społeczne pojmowane są w ich związkach z kwestiami kultury i polityki – w tym również polityki zewnętrznej. Na Zachodzie, a szczególnie na jego wschodnioeuropejskich peryferiach, króluje natomiast co i rusz powtarzane zdanie Billa Clintona „Przede wszystkim gospodarka, głupcze!”.Przykłady państw demoliberalnych od USA przez zachodnią Europę po Azję Wschodnią pokazują jednak, że monotematyczna koncentracja na ekonomii, przy lekceważeniu czynników kulturowych i społecznych, prowadzić może do wzrostu zamożności, obniża jednak rozumianą pozamaterialnie jakość życia, pozbawia je sensu, następnie zaś pogrąża społeczeństwo w dekadencji i degraduje pozycję polityczną państwa. Z kolei przykłady latynoamerykańskich peryferii Zachodu pokazują, że w krajach ekonomicznie zależnych, podejście neoliberalne prowadzi wręcz do rozpadu wspólnoty politycznej i do chaosu wewnętrznego.

Duchowe, moralne i fizyczne zdrowie populacji to tymczasem bynajmniej nie trzeciorzędna „obyczajówka” lub „wojny kulturowe”, tylko kwestia racji stanu na równi z dobrą kondycją ekonomiczną danej wspólnoty politycznej. Znaczenie zdrowia duchowego, moralnego i politycznego nie wynika jedynie z arbitralnego światopoglądu ani identyfikacji religijnej, niezależnie od nich będąc po prostu wymogiem egzystencjalnym. Zdemoralizowana populacja nie stworzy bowiem prężnej gospodarki ani dynamicznie działającego państwa. Na zależność gospodarowania od moralności i religii wskazał w swojej pracy „Etyka protestancka i duch kapitalizmu” już w 1905 r. niemiecki socjolog Max Weber (1864-1920).

Współzależności tych był świadom również szwedzki konserwatysta i jeden z prekursorów geopolityki Rudolf Kjellén (1864-1922). Swoje koncepcje wyłożył w opublikowanej w 1916 r. w Sztokholmie pracy „Staten som lifsform”. Zgodnie z jej tytułem, państwo jest tam interpretowane w kluczu Darwinowskim i Ratzelowskim, jako polityczna forma życia; rywalizuje ono o przestrzeń i o zasoby naturalne z innymi państwami, ośrodki bardziej prężne wypierają zaś w tej rywalizacji mniej prężne.

Różne parametry państwa opisują w teorii R. Kjelléna odpowiednio: geopolityka – wymiar przestrzenny, demopolityka – zasoby ludzkie, ekopolityka – gospodarkę; socjopolityka – struktury społeczne, kratopolityka – system rządzenia. Demopolityka dzieli się z kolei na etnopolitykę – zajmującą się badaniem struktur etnicznych, pletopolitykę – zajmującą się badaniem istoty ludności, oraz psychopolitykę – zajmującą się badaniem charakteru narodowego, narodowego morale na wypadek wojny, systemu wartości populacji.

Sam R. Kjellén był zwolennikiem konserwatywnej ekonomii paternalistycznej i korporacyjnej, prowadzonej w duchu polityki kanclerza Ottona von Bismarcka (1815-1898) i niemieckiego Verein für Socialpolitik. Koncepcje  R. Kjelléna zakładały solidaryzm społeczny i współpracę różnych grup społeczeństwa dla dobra całej wspólnoty politycznej. Ciągłość konserwatywnej kultury miała zostać połączona z rozszerzeniem jej społecznego zaplecza poprzez państwowy system opieki medycznej oraz prawo pracy i opiekę nad niezdolnymi zabezpieczyć sobie środków do życia. Wspólnota polityczna miała być w tej koncepcji wielką rodziną, na czele której miał stać król-patriarcha, każdy członek rodziny-wspólnoty politycznej miał zaś spełniać właściwe sobie powinności, ale też każdy mógł liczyć na lojalność i solidarność pozostałych. Jako czynny polityk – początkowo senator, następnie poseł do Riksdagu – R. Kjellén był jednym z autorów szwedzkiego modelu „Folkhemmet” (państwa-domu rodzinnego), początkowo wzorowanego na modelu Bismarckowskim.

Niemiecka „geopolitik” studiowana jest wnikliwie w Chinach co najmniej od czasu objęcia przywództwa w tym kraju przez Xi Jinpinga w 2012 r. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się myśl prawnika i geopolityka Carla Schmitta (1888-1985), będącego autorem między innymi pracy „Der Nomos der Erde im Völkerrecht des Jus Publicum Europaeum” (1950), inspirującego się zaś klasycznymi teoriami geopolityki – w tym teorią R. Kjelléna. Wśród wiodących współczesnych chińskich schmittologów wymienić można teologa Liu Xiaofenga (ur. 1956), filozofa politycznego i krytyka demokracji Wanga Shaoguanga (ur. 1954) oraz antyliberalnego doradcę politycznego Xi Jinpinga Jianga Shigonga (ur. 1967). Zainteresowaniu Huntingtonowską koncepcją „dyktatury rozwojowej”, w świetle której odczytuje się w Chinach koncepcje C. Schmitta, towarzyszy recepcja solidarystycznej i holistycznej niemieckiej „historycznej szkoły ekonomii”, na przedstawicieli których – Wernera Sombarta i Josepha Schumpetera – powołuje się m.in. W. Shaoguang.

Również kontynuator myśli polityczno-prawnej chińskiej szkoły legistów J. Shigong związki gospodarki, kultury i polityki pojmuje holistycznie i procesualnie. Według niego Zachód skonstruował globalny system imperialistyczny, podporządkowując swoim celom w ramach zachodniej ideologii liberalnej inne ośrodki siły, w tym również chiński. System ten jednak ulega rozkładowi z powodu wykreowanych przez siebie nierówności ekonomicznych, nieefektywnych demoliberalnych systemów rządzenia oraz szerzenia się dekadencji i nihilizmu spowodowanego przez kulturowy demoliberalizm. Zadaniem innych krajów, w tym szczególnie Chin, jest stworzenie globalnej alternatywy dla zachodniego systemu imperialistycznego.

Xi Jinping jest według tego autora charyzmatycznym przywódcą, który ma powstrzymać subwersywne tendencje, nakierowane na zbudowanie w Chinach demoliberalizmu wzorowanego na zachodnim. Ma również dokonać rekonfiguracji marksizmu, oczyszczając go z utopijnych treści judeochrześcijańskich, pozostawiając zaś jego analizę socjologiczną. Xi ma być ideowym i politycznym centrum chińskiej wspólnoty politycznej – tym, który wprawia w ruch, samemu pozostając nieruchomym. Władza Xi Jinpinga wykraczać ma poza ramy nakreślone przez jego funkcję instytucjonalną, mając umocowanie nie w konstytucji pisanej, lecz w realnej materialnej i historycznej konstytucji Chin.

Komunistyczna Partia Chin wciela historyczną konstytucję tego kraju a chiński system rządów ma być systemem wertykalnej hierarchii, zbudowanej na zasadzie centralizmu demokratycznego. Rządy lokalne i prowincjonalne mogą być konsultowane w kwestiach technicznych i szczegółowych, najwyższa władza Komunistycznej Partii Chin musi być jednak niepodzielna i bezwzględna. W. Shaoguang, powołując się na pracę J. Schumpetera „Capitalism, Socialism and Democracy” (1942), krytykuje zachodnią „elektokrację”, stwierdzając że zachodnia demokracja przedstawicielska i konkurencyjne wielopartyjne wybory doprowadziły do rozdzielenia reprezentatywności od odpowiedzialności i reagowania na nastroje społeczne. Zachodnie demokracje liberalne zachowują formalną zasadę reprezentatywności, ale ich klasa polityczna wyrodziła się w nieodpowiedzialną i oderwaną od ludu oligarchię. System chiński zakłada zaś upodmiotowienie ludu i włączenie go w proces polityczny na każdym jego etapie.

  1. Shigong odrzuca zachodnią ideę podporządkowania państwa społeczeństwu obywatelskiemu i liberalny sceptycyzm wobec państwa, na które należałoby według liberałów patrzeć zawsze z nieufnością. Za G. W. F. Heglem J. Shigong postrzega państwo jako podmiot etyczny, który ma stać się dla obywateli ścieżką osobowego doskonalenia, powołując się też na Friedricha Nietzschego i jego ideę „nadczłowieka” jako zwieńczenie tej ścieżki. Państwo jest dla J. Shigonga wytworem konkretnej cywilizacji i da się wyrazić jedynie jej językiem. Koncepcja „woalu ignorancji” (budowania porządku społecznego tak, jakbyśmy zbudowali go nie znając w punkcie wyjścia swojej finalnej pozycji w społeczeństwie) ideologa zachodniego demoliberalizmu Johna Rawlsa jest według J. Shigonga abstrakcyjnym i uniwersalistycznym racjonalistycznym nonsensem. Za M. Weberem chiński autor stwierdza, że państwo to wytwór walki „wielu bogów”, wielu cywilizacji, nie dające sprowadzić się do jednego racjonalistycznego fundamentu, gdyż polityka w ramach jednej cywilizacji nie może być oceniana w świetle norm innej.

Chiński system władzy ma, według „nadwornego filozofa politycznego” Xi Jinpinga, mieć charakter inicjacyjny, uzależniając pozycję polityczną obywatela od etapu osiągniętego przez niego na drabinie kompleksowego chińskiego systemu edukacji politycznej. J. Shigong powołuje się na francuskiego postmodernistę Michela Foucaulta, argumentując że władza jest nierozłączna od wiedzy, liberalny zachodni konstytucjonalizm zaś to fikcyjna fasada skrywająca rzeczywistą „mikrofizykę”władzy. Sieci władzy tworzące chiński kompleks państwa-partii mają być instytucjonalnymi krystalizacjami relacji władza-wiedza opisywanych przez Gillesa Deleuze’a jako „dispositifs”. Polityczna rzeczywistość to, zdaniem J. Shigonga, rzeczywistość przemocy i podporządkowania, podziału na wroga i przyjaciela. Polityczność, której nie są w stanie stawić czoła liberałowie, to rzeczywistość w której nie jest ważne czy ktoś ma rację czy jej nie ma, lecz jedynie to czy ktoś ma władzę czy jej nie ma. Ten kto ma władzę, określa zaś kto „ma rację”.

Przedstawiliśmy tu szerzej myśl wiodących filozofów politycznych współczesnych Chin, by wesprzeć naszą wyjściową tezę, że moralna i duchowa kondycja społeczeństwa, niezależnie od swojego umocowania w rozmaitych systemach etycznych, filozoficznych i religijnych, jest kwestią racji stanu. Aspirujący do podmiotowości ośrodek polityczny nie może mieć ospałej i trawionej dekadencją populacji. Prawdy tej świadomi byli również myśliciele polityczni Europy, zanim jeszcze została ona w XX wieku zdruzgotana i zatruta demoliberalizmem.

Po 1871 r. skrystalizował się niemiecki ośrodek siły, stając się szybko osią tworzenia kontynentalnej alternatywy dla talassokratycznego systemu angielskiego. W aspirujących do mocarstwowej pozycji Niemczech pojawiły się wtedy formułowane w duchu politycznego realizmu głosy ekonomistów, socjologów, geopolityków i prawników (nienazywanych wówczas jeszcze politologami), mówiące o potrzebie wszechstronnego „odmłodzenia” narodu niemieckiego i całej kontynentalnej Europy. Analogiczne głosy słyszymy dziś na drugim końcu Eurazji – w Chinach.

Rzeczywistością jest dla nas dziś obumieranie opisanego przez Immanuela Wallersteina atlantyckiego systemu-świata, w którym zajmujemy pozycję półperyferii. Myśląc o „własnym miejscu pod Słońcem” w nowym, formującym się eurazjatyckim ładzie kontynentalnym, w ramach którego, jak w Średniowieczu, bylibyśmy położeni już w centrum nie jak dziś na peryferiach, nie możemy lekceważyć ani bagatelizować tych czynników, znaczenie których oczywiste było i jest dla każdego poruszającego się w metodologicznych ramach realizmu politycznego obserwatora i analityka dawniej i dziś.

Hedonizm, nawet jeśli występuje w wyrafinowanej i estetyzującej formie epikureizmu, wyczerpuje siły żywotne organizmu społecznego. Zniewieścienie mężczyzn, relatywizacja i zacieranie tożsamości płciowych, promocja zboczeń i patologii obyczajowych, dekonstrukcja patriarchatu i feminizm, to wszystko miary cywilizacyjnej degeneracji. Zrywanie więzi społecznych, rozpad rodów, dekonstrukcja rodziny, odrzucenie dzietności i odpowiedzialności rodzicielskiej, są widocznymi wyrazami zaniku życiowej dynamiki społeczeństwa. Przeniesienie aktywności z rzeczywistości materialnej do pseudorzeczywistości wirtualnej nie może pozostać bez efektu na potencjał społeczeństwa do twórczości i do walki. Solipsyzm postmodernistycznych „osieciowionych” zachodnich społeczeństw indywidualistycznych wyjaławia z poczucia sensu lub realizuje go na poziomie ersatzów bez znaczenia. To właśnie mieliśmy na myśli pisząc na początku o obniżonej w zachodnich społeczeństwach konsumpcyjnych „jakości życia pojmowanej pozamaterialnie”.

Te wszystkie tendencje nie biorą się znikąd: nie są wynikiem żadnego historycznego determinizmu ani mechaniki cywilizacyjnej. Nasilają się w wyniku konkretnych decyzji politycznych i afiliacji kulturowych, aksjologicznych i geopolitycznych. Do Chin zachodni nihilizm wlewa się z poddanych dominacji USA Tajwanu, Korei Południowej i Japonii. Walka z zachodnią zgnilizną oznacza tam eliminowanie wpływów popkultury z USA oraz tych trzech krajów. Chiny oficjalnie nie penalizują homoseksualizmu ani pornografii, ale w dopuszczanych na chiński rynek zachodnich filmach i serialach „sceny rozbierane” i wszelkie odniesienia do patologii są wycinane przez cenzurę. Wszelkie takie odniesienia i sceny usunięto między innymi z jankeskiego serialu „Gra o tron”. W chińskich produkcjach takie wątki są nieobecne. Jakakolwiek zaś manifestacja „LGBT” jest w Państwie Środka nie do pomyślenia.

To, co sprawdza się w przypadku Chin, prawdą jest też w odniesieniu do Polski. Zachodnia popkulturowa i ideologiczna zgnilizna tak samo niszczy społeczeństwo polskie, jak zagraża społeczeństwu chińskiemu. Permisywizm seksualny i konsumpcjonizm demoralizują każde społeczeństwo, skutkując dezintegracją i wreszcie zanikiem męskości, w następstwie tego zaś upadkiem także kobiet i całego społeczeństwa, gdyż pozbawione osi porządkującej, nie jest w stanie replikować swojej kultury i aksjologii. Lekarstwo również jest analogiczne: ochrona własnej ideosfery i infosfery przed zachodnią ideotoksykacją i demoliberalnymi iniekcjami ideologicznymi. Powrót do Tradycji i archetypów. Zdrowa kultura i wychowanie społeczeństwa. Odbudowa instytucji i pielęgnowanie upostaciawianych przesz nie cnót.

Do tego wszystkiego konieczne jest odcięcie się od Zachodu. Bo, jak powiedział jeden z bardziej znaczących przywódców Polski, „Zachód jest parszywieńki”. Docelowo od Zachodu trzeba się odciąć na poziomie całej wspólnoty politycznej. Doraźnie na poziomie osobistym może zrobić to każdy z nas.

Ronald Lasecki

Myśl Polska, nr 39-40 (25.09-3.10.2021)

Redakcja