AktualnościŚwiatEbrahim Raisi nowym prezydentem Iranu

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wybory prezydenckie w Iranie wygrał konserwatywny kandydat Ebrahim Raisi, popierany przez Najwyższego Przywódcę Alego Chamenei. E. Raisi zdobył 62% głosów, jednak przy bardzo niskiej frekwencji wynoszącej jedynie 48,8%, co jest najniższą frekwencją w dotychczasowej historii Islamskiej Republiki Iranu.

Spośród 59 mln uprawnionych do głosowania, udział wzięło w nim 28,9 mln, 17,9 mln głosujących poparło E. Raisiego, przy czym oddano też 3,7 mln głosów nieważnych, co z kolei jest najwyższym dotychczas takim wskaźnikiem i najprawdopodobniej nie jest jedynie efektem przypadkowych błędów wyborców, lecz demonstracją odrzucenia każdego spośród czterech kandydatów (w poprzednich wyborach prezydenckich 2012 r. i 2017 r. liczba oddanych głosów nieważnych wahała się w okolicach 1,2 mln). E. Raisi zaprzysiężony ma zostać w sierpniu tego roku.

O konsolidacji irańskich sił konserwatywnych świadczy też to, że drugie miejsce z 3,4 mln głosów zdobył konserwatysta i dawny dowódca Gwardii Rewolucyjnej Mohsen Razaei. Uważany za kontynuatora linii Hassana Rouhaniego liberalny kandydat i dawny dyrektor Banku Centralnego Abdolnasser Hemmati zdobył 2,4 mln głosów. Amirhossein Ghazizadeh Hashemi zdobył poniżej 1 mln głosów. Zwycięzcy pogratulował będący jego politycznym przeciwnikiem obecny prezydent H. Rouhani. Do bojkotu wyborów wezwał natomiast skonfliktowany z irańską teokracją były prezydent Mahmud Ahmadineżad.

Konsolidacja konserwatystów znaczenia nabiera szczególnie wobec możliwej śmierci A. Chameneia (ur. 1939) w czasie trwania dwóch następnych kadencji prezydenckich. Jako możliwi pretendenci do następstwa po A. Chameneiu wskazywani są jego syn Mojtaba oraz właśnie E. Raisi, występujący w czarnym turbanie oznaczającym w tradycji szyickiej bycie sajidem, czyli sukcesję po proroku Muhammadzie. Kontekstem dla utwardzenia stanowiska irańskich sił konserwatywnych było zaś zamordowanie przez Amerykanów gen. Kasema Soleimaniego w styczniu 2020 r. oraz terrorystyczne ataki służb izraelskich i amerykańskich na irańskie instalacje nuklearne i mordy na zaangażowanych w irański program nuklearny uczonych.

Na spadek popularności obozu reformistycznego wpłynęło też wycofanie się w 2018 r. przez USA z wynegocjowanego staraniem H. Rouhaniego w 2015 r. JCPOA (ang. Joint Comprehensive Plan of Action) oraz będący tego następstwem kryzys gospodarczy przejawiający się dwucyfrową inflacją, deficytem budżetowym i bezrobociem sięgającym 11%, wpływający także na dotkliwość skutków epidemii SARS CoV-2. E. Raisi jako minister sprawiedliwości dał się poznać jako przeciwnik JCPOA oraz ze swojego zaangażowania w walkę z korupcją i w obronę irańskiego przemysłu i drobnej przedsiębiorczości. Jest krytykiem złego zarządzania i zwraca uwagę na niedostatki infrastruktury, wskazywane też przez komentatorów jako strukturalna przyczyna obecnej niewydolności irańskiej gospodarki.

Raisi zapowiada obniżenie inflacji, zmniejszenie korupcji, zaprowadzenie przejrzystości w zarządzaniu finansami, tworzenie miliona nowych miejsc pracy rocznie, budownictwo mieszkaniowe i pożyczki dla małżeństw kupujących domy. W polityce zagranicznej E. Raisi zapowiedział honorowanie JCPOA jak każdego porozumienia międzynarodowego, zarazem jednak „stworzenie silnego ośrodka władzy”, zdolnego negocjować korzystne dla Iranu warunki powrotu USA do porozumienia. Komentatorzy zwracają też uwagę, że po opanowaniu ośrodka ustawodawczego, wykonawczego i sądowniczego, irańscy konserwatyści prowadzić będą kraj do gospodarczego zbliżenia z Chinami, rozpoczynająca się zaś 6. tura wiedeńskich rokowań nad powrotem do JCPOA „nie będzie na pewno ostatnią” i może być utrudniona ze względu na ideologiczne uprzedzenia nowych władz Iranu i USA wobec siebie nawzajem.

Wyboru na stanowisko prezydenta pogratulowali E. Raisiemu m.in. przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah, przewodniczący biura politycznego Hutich Mahdi al Mashat, prezydent Palestyny Mahmud Abbas, prezydent Syrii Baszar al-Asad, prezydent Iraku Bahram Salih i premier tego kraju Mustafa al-Kadhimi, emir Kataru szejk Tamim bin Hamad Al Thani, emir Kuwejtu Nawaf Al Ahmad Al Sabah, sułtan Omanu Haitham bin Tariq Al Said, emir Dubaju i zarazem premier Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejk Mohammad bin Raszid Al Maktum, następca tronu emiratu Abu Zabi szejk Mohammed bin Zajed Al Nahyan, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan, premier Pakistanu Imram Khan, przewodniczący afgańskiej Najwyższej Rady Pojednania Narodowego Abdullah Abdullah, prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Wenezueli Nicolas Maduro i minister spraw zagranicznych tego państwa Jorge Arreaza, prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, prezydent Nikaragui Daniel Ortega i wiceprezydent tego państwa Rosario Murillo

Negatywnie do wyborów i ich zwycięzcy odniosły się USA, Izrael i amerykańska organizacja „Human Rights Watch” i brytyjska „Amnesty International”.

Spadająca frekwencja wyborcza w Iranie i zarazem wzrost znaczenia sił konserwatywnych, podważają legitymację demokratycznego ustroju tego państwa. Zarówno w obecnych wyborach prezydenckich jak i w wyborach parlamentarnych z 21 lutego 2020 r. kluczowa okazała się rola ajatollaha Alego Chameneia, który zablokował możliwość kandydowania politykom liberalnym i reformistycznym. O obsadzie najważniejszych instytucji państwowych nie decyduje więc w Iranie lud, tylko Najwyższy Przywódca.

Obserwujemy więc wzrost w irańskim systemie politycznym znaczenia czynnika teokratycznego wobec czynnika demokratycznego – spadek znaczenia ludu na rzecz Najwyższego Przywódcy. Każe to ponownie postawić pytanie o sens utrzymywania w Iranie mechanizmów i procedur demokratycznych. Zwłaszcza, jeśli następcą Alego Chameneia na stanowisku Najwyższego Przywódcy miałby zostać obecny prezydent-elekt.

Ronald Lasecki

Redakcja