Mniej więcej dwa tygodnie temu widziałem w mediach zestawienie dotyczące tego co warto było inwestować w perspektywie długoterminowej. Z podsumowania wyszło, że najwięcej zarobili ci, którzy zainwestowali w złoto, kryptowaluty czy nieruchomości.
Jedyne co mnie zaskoczyło to wysoka pozycja kryptowaluty, bo jakoś kiepsko jestem rozeznany w tej materii i nie wiedziałem, że na tym tak dobrze się zarabia. Natomiast kilka dni później w jednym z programów Polsatu pewien polityk z wierchuszki PO (w przeszłości członek Unii Demokratycznej oraz laureat nagrody Bursztynowe Oko), o imieniu Adam i nazwisku Szejnfeld wywrócił zupełnie moje opinie na temat tego na czym da się w Polsce zarobić najwięcej. Otóż senator Szejnfeld stwierdził, że każda złotówka wydana przez Polskę na rzecz Ukraińców zwraca się nam siedmiokrotnie. Sami przyznacie, że w tej sytuacji złoto i mieszkanie w Sopocie chowają się w kąt.
W tej sytuacji apeluję, aby każdego Ukraińca, który przyjedzie do Polski absolutnie już z Polski nie wypuszczać, bo jest on prostą i łatwo drogą do wielokrotnego pomnożenia bogactwa naszego państwa. Myślę, że gdybyśmy mieli na naszym terytorium 10 milionów Ukraińców zamiast trzech, to nasza sytuacja byłaby kapitalna. Dzięki rządom Tuska staliśmy się przecież 20 gospodarką światową, a dzięki Ukraińcom szybko stalibyśmy się drugą Szwajcarią. Z tą drobną różnicą, że Szwajcarzy mają Berno, a my możemy mieć najwyżej Banderę.
Dziś natomiast w Śniadaniu Rymanowskiego rozgorzała dyskusja w temacie słuszności przekazania naszych MiGów Ukrainie. Padały wyświechtane argumenty „ruskich onuc” nawołujących raz za razem o potrzebie rewanżu strony ukraińskiej za wszystko co od nas dotychczas dostała i wtedy zdarzył się cud, bowiem PSL-owski mąż stanu w osobie posła Zgorzelskiego zdecydowanym twardym tonem rzucił – Wobec tego co Ukraina robi dla Polski nie mamy prawa oczekiwać niczego w zamian. Jak widzicie mamy mądrych i rozsądnych polityków w naszym parlamencie!
I tu zaraz przyszedł mi do głowy fragment książki Zbigniewa Parafianowicza „Polska na wojnie”, wydanej w 2023 roku. Parafianowicz, którego trudno posądzić o sprzyjanie Putinowi przywołał sytuację, w której strona polska zwróciła się o wydanie wraku rosyjskiego śmigłowca zestrzelonego za pośrednictwem przekazanej przez Polskę polskiej wyrzutni PPZR Piorun. Cena jednego zestawu (pocisk plus wyrzutnia), to od 600 tys. zł. do miliona złotych. Tymczasem strona ukraińska wyraziła zgodę na odstąpienie Polsce wraku, oczywiście już przebadanego przez swoich speców, ale za opłatą, Polska zapłaciła.
My Polacy nie mamy w naszej naturze handlowego drygu i dlatego widać świadomy naszych słabości „zielony” mąż stanu ma rację, my nie mamy podstaw, żeby czegokolwiek od innych oczekiwać. To niezgodne z naszym narodowym charakterem, a przede wszystkim interesem państwa, który tak godnie reprezentują nasi parlamentarzyści, bez względu czy w sercu mają Bursztynowe Oko czy prostą ludową koniczynkę.
Arkadiusz Miksa



