HistoriaPublicystykaKomory gazowe Auschwitz nie spadły z nieba

Redakcja22 minuty temu
Wspomoz Fundacje

Kwestionowanie istnienia komór gazowych w KL Auschwitz-Birkenau należy uznać za naganne i obecnie podlega ono ściganiu z mocy prawa.

Nie można również negować faktu, że w komorach gazowych ginęli także więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, położonych w głębi III Rzeszy na terenie Niemiec i Austrii.  Renesansowy Zamek Hartheim (na zdjęciu), położony w miejscowości Alkoven koło Linzu w Górnej Austrii  służył w latach 1940-1944 jako ośrodek zagłady osób niepełnosprawnych i chorych umysłowo z terenu Trzeciej Rzeszy oraz wycieńczonych więźniów z obozów koncentracyjnych, przywożonych m.in. z KL Dachau i KL Mauthausen, wśród których było wielu Polaków.

Podobną rolę pełnił również Zamek Sonnenstein znajdujący się w Pirnie niedaleko Drezna. Między innymi w dniu 28 lipca 1941 r. zamordowano tam 575 więźniów KL Auschwitz, w większości Polaków, gazując ich w łaźni, do której wpuszczano przez otwory pryszniców tlenek węgla.

Szkoła morderców III Rzeszy

Część lekarzy i esesmanów, mających doświadczenie w prowadzonym przez nich ludobójstwie w zamku śmierci Hartheim, będącego „szkołą morderców” w Trzeciej Rzeszy, kontynuowało swój zbrodniczy proceder w Bełżcu, Sobiborze i Treblince. Do nich należał Franz Stangl (1908-1971), późniejszy komendant Treblinki i Sobiboru.

W Hartheim od maja 1940 do grudnia 1944 r. poniosło śmierć co najmniej trzydzieści tysięcy ludzi, których zamordowano tlenkiem węgla, a ich ciała spalano w specjalnie zbudowanym do tego celu na terenie zamku krematorium, utylizując złote zęby wyrywane ofiarom  i w ten sposób wprawiając się do późniejszego eksploatowania ofiar żydowskich w obozach zagłady Trzeciej Rzeszy.

Polscy księża zabijani gazem w zamku Hartheim

Historykom polskim od dawna znany jest dokładny wykaz nazwiskowy tysiąc stu dwudziestu pięciu Polaków wraz z ich miejscami urodzenia i zamieszkania oraz datami urodzenia i śmierci, którzy wywiezieni zostali z Dachau w 1942 r. w transportach inwalidów i zabici gazem w zamku Hartheim.  Spory procent uwięzionych w Dachau stanowili księża polscy, spośród których wielu uśmiercono  w tym zamku. Nazwisko chociaż jednego z nich warto przypomnieć.

Ks. dr Antoni Ludwiczak, ur. 16 maja 1878 r. w Kostrzynie Wielkopolskim, w okresie międzywojennym był posłem na Sejm Ustawodawczy, dyrektorem Towarzystwa Czytelni Ludowych i twórcą Uniwersytetu Ludowego w Dalkach koło Gniezna. Więziono go m.in. w Stutthofie, Sachsenhausen i Dachau. W dniu 18 maja 1942 r. zginął w komorze gazowej w zamku Hartheim.  Żegnając się ze współwięźniami w Dachau przed swoją ostatnią podróżą powiedział: „Z Bogiem, chłopaki! A nie zapominajcie, że Polska musi być do Odry. No, nie beczcie, nie beczcie. Czas na mnie starego. Wy trwajcie. Nie załamujcie się”.

Przed kilkunastu laty niemiecki teolog rzymskokatolicki Manfred Wendel-Gilliar zaprezentował wyniki swych badań naukowych, z których wynika, że niemieccy naziści    w komorze gazowej zamku Hartheim zamordowali ponad pięciuset dwudziestu księży, w większości Polaków.

Nazistowska akcja eutanazji

„Pacjentów” przyjmowano inscenizując badania, podczas których nawet obsługa krematorium występowała w kitlach lekarskich. Prowadzona tutaj eksterminacja przebiegała w podobny sposób jak  w KL Auschwitz-Birkenau i innych obozach zagłady. Różnica polegała jedynie na tym, że prowadzono ją w zabytkowych wnętrzach renesansowego zamku, będącego jednym z sześciu „zakładów śmierci”, w których funkcjonowały pierwsze komory gazowe Trzeciej Rzeszy. Zabijano w nich ludzi w ramach nazistowskiej akcji eutanazji.

W Hartheim zabijano ludzi z Niemiec i całej Europy: z zakładów leczniczych w Austrii, południowych Niemczech i Słowenii,  z obozów koncentracyjnych Mauthausen i Dachau, z podbitych terenów na Bałkanach, z Polski, Czech, Rosji, Francji i Belgii, więźniów politycznych i robotników przymusowych. Najnowsze odkrycia potwierdzają, że mordowano tu nawet sowieckich jeńców wojennych. Do Hartheim przywożono na śmierć także okaleczonych żołnierzy Wehrmachtu. Byli to nie tylko kalecy, ale również ludzie, którzy na froncie odnieśli trwałe urazy psychiczne.

Środki do „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”

W wyniku zdobytych doświadczeń komendant Hartheim, Rudolf Lonauer  uważał, że środkami najbardziej przydatnymi do realizacji  „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” będą zastrzyki z trucizną i gaz. Akcja zabijania w ten sposób, w której uczestniczył, stała się wzorcem dla Holocaustu. Było to bowiem zabijanie przy użyciu gazu, po raz pierwszy na skalę przemysłową.

W połowie grudnia 1944 r., kiedy wstrzymano akcję zabijania w zamku Hartheim,  jego komendant Rudolf Lonauer, rozpoczął skrupulatne niszczenie dokumentów, stanowiących dowody popełnionej zbrodni.  Z tego powodu prawie żaden z nich nie zachował się. W krótkim czasie doprowadzono również do stanu pierwotnego, przebudowane poprzednio wnętrza zabytkowego zamku Hartheim. Kierowano do tej pracy więźniów z Mauthausen, którzy ukończyli ją 23 stycznia 1945 r.

Po jej wykonaniu komendant Rudolf Lonauer wyjechał do Linzu, aby później wraz z rodziną przenieść się z końcem kwietnia 1945 r. do pobliskiego Gaschwendt, gdzie zaczął się zastanawiać nad skutkami swojego postępowania. Efektem tych rozmyślań było podjęcie decyzji o samobójstwie, które wkrótce popełnił wstrzykując sobie śmiertelną dawkę trucizny. Nim to uczynił, wcześniej zabójczy zastrzyk zdążył zaaplikować swojej żonie i dwom córkom: sześcioletniej Rosemarie i dwuletniej Petrze.

Zbrodnia nieukarana

Zastępcą Lonauera był Alzatczyk, dr Georg Renno, lekarz specjalista od zabijania gazem, który zasłynął z tego, że podczas uśmiercania ofiar w komorach gazowych i palenia ich ciał w krematorium na terenie zamku Hartheim, ćwiczył na flecie klasyczne utwory Bacha, Beethowena, Mozarta i Telemanna. Po wojnie osiadł koło Ludwigshafen na terenie Niemiec. Nigdy nie został ukarany. Zmarł w 1997 r.

W dniu 5 maja 1945 r. żołnierze amerykańscy zajęli Linz. Zebrane przez nich materiały dowodowe jeszcze bardziej uświadomiły organom ścigania i opinii publicznej, że masowe mordy popełniane w zamku Hartheim były wstępem do ludobójstwa Żydów również w komorach gazowych KL Auschwitz-Birkenau.

Trzy części KL Auschwitz

Obóz oświęcimski składał się z trzech części: Auschwitz I (obóz macierzysty), KL Auschwitz II-Birkenau i KL Auschwitz III-Monowitz wraz z jego kilkudziesięcioma podobozami. W komorach gazowych Auschwitz-Birkenau zginęło ponad 900 tysięcy Żydów, przywożonych od wiosny 1942 r. przez niemieckich nazistów z różnych okupowanych przez III Rzeszę krajów europejskich aż do jesieni 1944 r. Mord ten odbywał się na skalę przemysłową.

W dniu 3 września 1941 r. w podziemiach bloku nr 11, w celach aresztu obozowego umieszczono około 250 więźniów Polaków, wyselekcjonowanych spośród chorych w szpitalu obozowym. Następnie wpędzono do podziemi około 600 jeńców sowieckich. Esesmani wsypali następnie kryształki cyklonu B, z których wydzielał się gaz. Zwłoki zagazowanych jeńców sowieckich były w mundurach, w kieszeniach znajdowały się m.in. dokumenty, i fotografie rodzinne, świadczące o tym, jak wynika z relacji byłych więźniów, którzy rozbierali ich z mundurów, że wśród nich byli również Polacy z Kresów II RP, wcieleni do Armii Czerwonej.

Tymczasowa komora gazowa

W końcu września 1941 r. przebudowano kostnicę w Auschwitz I przy krematorium nr 1 na komorę gazową. W tym celu wybito w stropie pomieszczenia cztery wrzutnie, przez które esesmani wsypywali do środka granulki cyklonu B. W tej prowizorycznej komorze zamordowano kilka kolejnych grup sowieckich jeńców wojennych, jak również po raz pierwszy w niewielkich ilościach  chorych i wycieńczonych Żydów przywiezionych na zagładę z obozów pracy przymusowej na Górnym Śląsku. Komorę gazową przy krematorium nr I w obozie macierzystym w Auschwitz I użyto po raz ostatni w grudniu 1942 r., natomiast same piece krematoryjne funkcjonowały do lipca 1943 r. Później krematorium nr I przerobiono na schron przeciwlotniczy dla esesmanów, burząc jego komin i piece krematoryjne, które częściowo po wojnie zostały zrekonstruowane wraz z kominem.

„Czerwony domek”

Wiosną 1942 r. rozpoczęto  przebudowę na komorę gazową domu znajdującego się poza obozem w Brzezince, w którym mieszkała wysiedlona uprzednio polska rodzina. W marcu 1942 r. Niemcy uruchomili tu pierwszą zakamuflowaną komorę gazową, którą nazwano bunkrem nr 1. W latach 1942-1943 zamordowali w niej dziesiątki tysięcy Żydów – przy pomocy cyklonu B. Ciała zagazowanych zakopywano w pobliżu miejsca zbrodni. Później odkopano je i spalono, w  specjalnie przygotowanych dołach. Jako miejsce do zabijania bunkier nr 1, zwany też „Czerwonym domkiem” od koloru jego ścian, funkcjonował do kwietnia 1943 r. Później ów „domek” rozebrano. Dla ukrycia śladów zbrodni, położone obok doły spaleniskowe zasypano i teren zniwelowano.

„Biały domek”

W połowie 1942 r. w Birkenau, również poza obrębem ogrodzenia obozu, zaadaptowano na komorę gazową drugi dom jednego z wypędzonych stamtąd Polaków. Wybrany obiekt znajdował się w odległości kilkuset metrów od bunkra 1 i zwany był bunkrem nr 2 lub od kolorów jego ścian „Białym domkiem”. Uruchomiono go w lipcu 1942 r.,  a unieruchomiono również wiosną 1943 r. Z ciałami tutaj zagazowanych postępowano podobnie jak z ofiarami bunkra 1. „Biały domek” oddano ponownie do użytku wiosną 1944 r. w okresie masowej zagłady Żydów węgierskich.  W dniu 9 sierpnia 1942 r. zginęła w nim Edyta Stein  (imię zakonne Teresa Benedykta od Krzyża) wraz ze swoją siostrą Rosą.

Cztery wielkie komory gazowe i krematoria

W 1942 r. rozpoczęto w Birkenau budowę czterech wielkich komór gazowych i krematoriów, które oddano do użytku w okresie od marca do czerwca 1943 r. Początkowo selekcję transportów żydowskich odbywały się na rampie towarowej w Oświęcimiu, tzw. Judenrampe. Później oddano do użytku w maju 1944 r. rampę kolejową wewnątrz obozu w Birkenau. Komory gazowe przy krematoriach nr II i III, podobnie jak rozbieralnie, były zlokalizowane pod ziemią, natomiast w krematoriach nr IV i V na powierzchni.

W piśmie Centralnego Zarządu Budowlanego w KL Auschwitz z 28 czerwca 1943 r. możemy przeczytać, że we wszystkich pięciu krematoriach w Auschwitz-Birkenau  można było spalić w ciągu 24 godzin 4756 zwłok, natomiast same krematoria w Birkenau  mogły spalić w ciągu doby 4416 zwłok – po 1440 w krematoriach nr II i III, oraz po 768 w krematoriach nr IV i V.

Według więźniów żydowskich zatrudnionych w Sonderkommando przy spalaniu  ciał, przepustowość dobowa czterech krematoriów w Birkenau w rzeczywistości miała być wyższa i wynosiła około osiem tysięcy ciał.

Zabijanie w komorach gazowych innych narodowości

Natychmiastowej zagładzie w komorach gazowych bezpośrednio po przywiezieniu do Birkenau, bez oznaczenia numerem ewidencyjnym, podlegali w zasadzie tylko Żydzi uznani podczas selekcji ze względu na stan fizyczny za niezdolnych i nieprzydatnych do pracy. Oprócz Żydów zabito w komorach gazem, o czym było już wspomniane, pewną liczbę sowieckich jeńców wojennych, szacowaną w granicach kilku tysięcy ludzi. W komorach gazowych zabito również co najmniej kilka tysięcy Polaków. Znane są przykłady zabijania ich w komorach gazowych po wyselekcjonowaniu jako chorych na terenie szpitala obozowego, jak również zabitych w liczbie 320 osób po buncie karnej kompanii w Birkenau 10 czerwca 1942 r., czy skazanych też jako więźniowie policyjni na śmierć przez sąd doraźny w bloku nr 11. W komorach gazowych Birkenau zginęło również kilka tysięcy Romów i Sinti.

Zacierania śladów zbrodni

Pierwszą prowizoryczną komorę gazową, tzw. bunkier nr 1, zburzono jeszcze w 1943 r. natomiast drugą, zwaną bunkrem nr 2, uruchomioną ponownie wiosną 1944 r., rozebrana dopiero jesienią 1944 r. W tym samym czasie zdemontowano również w Birkenau krematoria nr II i III wraz z komorami gazowymi, po czym wysadzono je w powietrze w styczniu 1945 r. Krematorium nr IV częściowo zostało spalone 7 października 1944 r. podczas buntu Żydów z Sonderkommando  i później także rozebrane. Z kolei ostatnie krematorium nr V funkcjonowało do samego końca i zostało wysadzone w powietrze w przeddzień wyzwolenia obozu – 26 stycznia 1945 r. Do dzisiaj zachowane są w Miejscu Pamięci Auschwitz-Birkenau ich ruiny.

Na temat komór gazowych w KL Auschwitz-Birkenau powstało po wojnie wiele opracowań naukowych, w tym zagadnienie to obszernie zostało omówione w pięciotomowej monografii, zatytułowanej „Auschwitz 1940-1945. Węzłowe zagadnienia z dziejów obozu” (pod red. Wacława Długoborskiego i Franciszka Pipera). Temat ten przedstawiany został także w licznych wspomnieniach byłych więźniów, np. Seweryny Szmaglewskiej „Dymy nad Birkenau” czy Zofii Kossak Szczuckiej „Z otchłani”, wydanych wkrótce po wojnie, ponadto w licznych relacjach świadków, które są dostępne w Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau. Świadectwem w tej sprawie są też napisane po wojnie wspomnienia byłych esesmanów, zamieszczone w publikacji „Auschwitz w oczach SS”, jak również zachowane w tym Archiwum obozowe dokumenty, fotografie i plany krematoriów oraz zdjęcia lotnicze wykonane przez lotników alianckich w 1944 r.

Raporty uciekinierów z Auschwitz

W czasie istnienia KL Auschwitz pierwszym źródłem o obozie koncentracyjnym i funkcjonujących w nim komorach gazowych były sprawozdania polskich uciekinierów i więźniów zwalnianych z obozu, składane ustnie lub pisane przez nich po opuszczeniu obozu i następnie przekazywane kierownictwu polskiego Państwa Podziemnego. Przykładowo w maju 1942 r. Stefan Bielecki dostarczył Komendzie Głównej AK informacje na ten temat przekazane przez Witolda Pileckiego, przywódcę obozowej konspiracyjnej Organizacji Wojskowej. Miesiąc później następną podobną informację przekazał kolejny uciekinier Stanisław Jaster.

W kwietniu 1943 r. zbiegli z KL Auschwitz Witold Pilecki, Jan Redzej  i Edward Ciesielski. Wszyscy trzej sporządzili niezależnie od siebie raporty, które zostały przekazane Komendzie Głównej AK. Ciesielski  w swoich powojennych wspomnieniach na ten temat napisał: „Mimo tych zajęć, wynikających ze służby w miejscowej organizacji AK, cała nasza trójka pilnie pracowała nad szczegółowymi raportami o obozie oświęcimskim. Raporty te zostały przesłane do Warszawy. Tu przetłumaczono je na język: niemiecki, angielski i francuski. Miały być potem przekazane za granicę, aby powiadomić i zaalarmować opinię publiczną świata o zbrodniach hitlerowskich dokonywanych w Oświęcimiu.

W listopadzie 1943 r. podobnie zrobił uciekinier z obozu Polak Jerzy Tabeau, który opisał wydarzenia w obozie z okresu od wiosny 1942 do jesieni 1943 r. Jego sprawozdanie, znane jako „raport polskiego majora”, przekazane zostało kierownictwu polskiego Podziemia i wysłane do Szwajcarii.  W kwietniu 1944 r. zbiegli z KL Auschwitz dwaj Żydzi ze Słowacji – Rudolf Vrba (w obozie Walter Rosenberg) i Alfred Wetzler. Na podstawie ich relacji powstało obszerne sprawozdanie w języku słowackim i niemieckim, zawierające głównie opis wydarzeń w KL Auschwitz od kwietnia 1942 do kwietnia 1944 r., które następnie różnymi drogami zostało przesłane do rządów państw alianckich, Światowego Kongresu Żydów, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i Watykanu.

W końcu maja 1944 r. uciekli z obozu kolejni dwaj Żydzi, pochodzący z Polski Czesław Mordowicz i ze Słowacji Arnošt Rosin, którzy złożyli relację na temat zagłady Żydów z Węgier w komorach gazowych Birkenau, przekazaną później na Zachód. W listopadzie 1944 r. w Waszyngtonie została wydana broszura German Extermination Camps – Auschwitz and Birkenau. Składała się ona z dwóch części. Pierwsza z nich zawierała tekst Vrby i Wetzlera oraz raport Mordowicza i Rosina, w drugiej natomiast opublikowany został  raport Jerzego Tabeau.

Zabiegano także o zbombardowanie komór gazowych i krematoriów w Birkenau oraz prowadzących do tego obozu linii kolejowych. Apele te okazały się jednak bezskuteczne. Amerykański Departament Wojny i brytyjskie Ministerstwo Lotnictwa były bowiem zdania, że jedynie jak najszybsze zwycięstwo aliantów nad Trzecią Rzeszą może położyć kres zagładzie Żydów w komorach gazowych i dla jego uzyskania należy oddać wszystkie będące do dyspozycji środki, nie rozpraszając się na innych działaniach o charakterze niemilitarnym.

dr Adam Cyra

Autor jest emerytowanym pracownikiem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, autorem wielu prac, w tym najlepszej biografii Witolda Pileckiego. Jest stałym publicystą „Myśli Polskiej”,

Fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 33-34 (17-24.08.2025)

Redakcja