FelietonyZinkiewicz: Wojna, pała i uchwała

Redakcja1 miesiąc temu
Wspomoz Fundacje

W okresie gdy tłumy Polaków skandowały w dniu 3 maja 1939 roku na ulicach Warszawy „Na Berlin! Na Berlin”, Władysław Studnicki przestrzegał przed wojną z Niemcami. Sanacyjny rząd próbował uciszyć Studnickiego. Rozważał wysłanie jego do Berezy Kartuskiej.

Studnicki w swojej książce Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej wydanej nakładem autora w 1939 roku, która jest rzetelną analizą ówczesnego stanu rzeczy, między innymi wykazał słabość Polski wobec Trzeciej Rzeszy. Książka ta była oczywiście przez rząd generała Składkowskiego w całości skonfiskowana. Natomiast Studnickiemu zagrożono wprost, że zostanie osadzony w szpitalu dla wariatów, jeżeli zacznie podważać hasło „Silni, zwarci, gotowi”.

Głupota i serwilizm

Obecnie wszelkiego rodzaju głosy rozsądku mówiące, że toczona wojna za naszą wschodnią granicą, nie jest naszą wojną są tłumione. Nikt w Polsce nie mówi o tym, że na wschodnim froncie długość życia rekruta to 4-6 dni. Zamiast tego prowadzone są działania, których celem jest wciągnięcie Polski do bezpośredniego uczestnictwa w tej toczącej się militarnej rozgrywce pomiędzy USA a Rosją. Dążenie do wysłania tam Wojska Polskiego. Przy czym całkowicie, tak jak w 1939 roku, lekceważona jest przewaga przeciwnika, supermocarstwa nuklearnego, jakim jest Rosja. Tromtadrackie, głupawe „nie strasz, nie strasz…”, będące odpowiedzią na sygnały z Moskwy użycia wszelkich posiadanych środków w nadchodzącej konfrontacji, nie mieszczą się w kategoriach realizmu politycznego. Są natomiast dowodem serwilizmu wobec protektora zza wielkiej wody, a jednocześnie pogardy wobec własnego narodu.

Perspektywa atomowej zagłady

9 marca 2024 roku w audycji zaprezentowanej na YouTube Plan Karaganowa. Rosyjska gra w jądrową eskalację polski ekspert, Marek Budzisz przedstawił realną ocenę użycia broni nuklearnej przez Federację Rosyjską, w nadchodzącym konflikcie zbrojnym. Warto uważnie wysłuchać, co on ma do powiedzenia na ten temat.

Wsłuchując się uważnie od kilkunastu miesięcy w wypowiedzi polityków, wojskowych itd. w rosyjskich mediach dotyczące ewentualnego użycia taktycznej broni jądrowej na polu boju, dochodzę do wniosku, że Rosjanie w ten sposób prowadzą psychologiczne przygotowania swojego społeczeństwa do użycia tej broni w nadchodzącej wojnie z państwami NATO. Zapewne z tego powodu w jednej z ostatnich wypowiedzi prezydent USA Joe Biden powiedział, że Ukraina czeka na pieniądze, broń itd. ale nie czeka na amerykańskich żołnierzy. Z wypowiedzi prezydenta USA wynika, że nie kwapi się do nuklearnej konfrontacji z Rosją. Od tego ma w Europie wasali. Warto zauważyć, że sens art. 5 NATO istnieje jedynie wówczas gdy USA wejdzie do wojny, ponieważ tylko to państwo dysponuje siłą, która może przeciwstawić się rosyjskiej potędze militarnej.

Organizujmy się, wspierajmy się

Polacy powinni się oddolnie organizować i wspierać, biorąc pod uwagę zapowiadaną na najbliższą przyszłość nieuchronną wojnę. Zważywszy też brutalnie spacyfikowane ostatnio protesty rolników w Warszawie, po kilku miesiącach czytelny jest styl rządzenia państwem nowej, koalicyjnej władzy. Zawarty w parafrazie – wojna, pała i uchwała. Zachodzi pytanie, gdzie i jak się wzajemnie organizować i wspierać? Dobrą alternatywą są Kluby Myśli Polskiej, jak też ostatnio zarejestrowana fundacja – Fundacja Swobód Obywatelskich im. Andrzeja Leppera, której jest to celem.

Bądźmy przygotowani

Wobec uporczywie zapowiadanej wojny przez najwyższe kierownictwo w Polsce należy bardzo poważne potraktować te prowojenne wypowiedzi wygłaszane przez premiera RP. W tym stanie rzeczy należy przynajmniej minimalnie przygotować się do czekającego nas dramatu. Proponuję wcześniejsze, spokojne zgromadzenie (w miarę indywidualnych możliwości) pewnej ilości wody w butelkach, trwałej żywności (przykładowo: konserwy, miód, cukier, czekolada, makaron, mąka, fasola itp.) dla siebie i swojej rodziny umożliwiające przeżycie kilku dni. Zgromadzone przez nas zapasy warto co pewien czas odświeżać – wymieniać na świeższe produkty.

Oczywistym jest, że w pierwszych dniach wojny nastąpi przerwanie łańcuchów dostaw, których odbudowa może potrwać kilka dni. W konsekwencji z półek sklepowych znikną wszelkie produkty spożywcze. Zgromadzone przez nas nawet najskromniejsze zapasy dadzą nam i naszej rodzinie, w trudnych chwilach minimum poczucia bezpieczeństwa.

Eugeniusz Zinkiewicz

Redakcja