OpinieŚwiatZmierzać w kierunku pokoju!

Redakcja12 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

Od redakcji: na łamach „The American Conservative” ukazał się artykuł Bradleya Devlina analizujący wystąpienie 19 republikańskich kongresmenów przeciwko kontynuacji wojny na Ukrainie i nieograniczonej pomocy dla niej ze strony USA. Niektóre argumenty i propozycje wysuwane przez sygnatariuszy listów do Joe Bidena mogą wydawać się kontrowersyjne, ale najważniejszy jest ich główny przekaz – tę wojnę trzeba zakończyć! Oto tekst:

Prezydent Biden i jego podwładni konsekwentnie obiecywali stać po stronie Ukrainy „tak długo, jak to będzie konieczne”, pozornie bez żadnych zobowiązań. Ale w miarę jak konflikt na Ukrainie przedłuża się, przybliżając perspektywę jego eskalacji niektórzy członkowie Kongresu naciskają na administrację Bidena, aby dążyła do pokoju.

J.D. Vance z Ohio, Mike Lee z Utah i Rand Paul z Kentucky dołączyli do szesnastu innych członków Kongresu, pisząc w czwartek list do administracji Bidena. „W ciągu ostatniego roku USA były głównym finansującym ukraińskie działania obronne. Wojna wkracza w drugi rok, nie widać jej końca oraz jasnej strategii, aby ją zakończyć” – czytamy w liście. „Wojna zastępcza z Rosją na Ukrainie nie leży w strategicznym interesie Stanów Zjednoczonych i grozi eskalacją, która może wymknąć się spod kontroli”.

Z pewnością Stany Zjednoczone już przyczyniły się do eskalacji wojny poprzez nieograniczone poparcie dla ukraińskiego wysiłku wojennego i rządu. Do tej pory USA przeznaczyły ponad 113 miliardów dolarów na pomoc wojskową, gospodarczą i humanitarną dla Ukrainy, stając się ich największym darczyńcą. „Wkład naszych sojuszników z NATO blednie w porównaniu z nami” – czytamy w liście. „Poza skalą pomocy istnieje również wyraźna różnica w motywacji. Podczas gdy Stany Zjednoczone coraz bardziej zadłużają się w dostarczając Ukrainie czołgi, systemy obrony powietrznej, pociski i rakiety dalekiego zasięgu na pole bitwy za oceanem, ci, którzy mają konflikt przy swoich granicach, zadowolili się wysyłaniem mundurów i środków ochrony osobistej. Nasi sojusznicy uzależniają swój wkład w postaci ciężkiego sprzętu wojskowego od odpowiedniego zobowiązania USA – a jednocześnie wzywają USA do tego, by zrobiły w kwestii pomocy Ukrainie  jeszcze więcej.

Z każdym nowym pakietem pomocowym i każdą nową bronią dostarczaną Ukrainie rośnie ryzyko bezpośredniego konfliktu z Rosją” – twierdzą republikańscy sygnatariusze.

Władze  wydają się jednak nie przejmować i nie zrażać takimi perspektywami. W czwartek Pentagon ujawnił kolejną transzę pomocy dla Ukrainy. Pakiet, który obejmuje pociski artyleryjskie 155 mm, 105 mm i High Mobility Artillery Rocket Systems (HIMARS), pociski przeciwpancerne i inne nienazwane „precyzyjne pociski powietrzne” i wiele innych, jest wyceniany na 325 milionów dolarów.

Tymczasem „bezterminowa pomoc USA dla Ukrainy jest zasadniczo niezgodna z naszymi strategicznymi interesami”, piszą Vance, Lee, Paul i spółka. I dalej: „Istnieje wiele sposobów wsparcia narodu ukraińskiego, ale nieograniczone dostawy broni do nich nie należą. Naszym interesom narodowym i interesom narodu ukraińskiego najlepiej służy zachęcanie do negocjacji, które są pilnie potrzebne do rozwiązania tego konfliktu. Gorąco wzywamy do opowiedzenia się za wynegocjowanym pokojem między obiema stronami, kończąc ten straszny konflikt”.

Eli Crane, sygnatariusz listu, powiedział The American Conservative, że „establishment gotowy jest zapłacić wiele, aby wepchnąć nasz kraj do pociągu zmierzającego w kierunku wojny światowej„. Republikanin z Arizony kontynuował: „Rząd USA absolutnie nie może sobie pozwolić na dalsze finansowanie kolejnej wiecznej wojny na plecach narodu amerykańskiego”.

Po wysłaniu listu biuro Lee wydało komunikat prasowy, który zawierał komentarz wiceprezesa Center for Renewing America, Dana Caldwella. „W dużej mierze otwarte wsparcie administracji Bidena dla Ukrainy zwiększyło ryzyko bezpośredniego konfliktu z uzbrojoną w broń jądrową Rosją i odwróciło uwagę od pilniejszych priorytetów bezpieczeństwa narodowego” – zapewnił Caldwell. „Agresywna wojna Rosji przeciwko Ukrainie jest niemoralna, ale w rzeczywistości stanowi wyzwanie dla bezpieczeństwa europejskiego. Ciężar wspierania Ukrainy muszą ponosić przede wszystkim bogate europejskie państwa opiekuńcze, które mają więcej do stracenia w tym konflikcie i które przez dziesięciolecia korzystały z amerykańskiego parasola bezpieczeństwa” – dodał.

Trzeba przyznać, że list nie zawierał szczegółów dotyczących tego, jak będzie wyglądał wynegocjowany pokój między Rosją a Ukrainą. W najnowszym numerze TAC William Lind sugeruje kilka wstępnych warunków pokoju na Ukrainie:

„Rosja dostaje Krym, Donbas i korytarz lądowy łączący te dwa kraje, ale musi zapłacić Ukrainie za nie, powiedzmy, 1,5 bln dolarów, pieniądze, które zostaną przeznaczone na odbudowę ukraińskich miast. Dopóki pieniądze nie zostaną wypłacone, Rosja nie uzyska tytułu do terytoriów ani całkowitego zniesienia sankcji. Rosja odda Ukrainie zajmowane przez siebie Prusy Wschodnie [odwód kaliningradzki – red. MP], udostępniając Ukrainie dwa morza, Czarne i Bałtyckie, przez które mogłaby eksportować swoje zboże”.

Nie jest to wyczerpujące stanowisko, ale jest to rozsądny i wykonalny pierwszy krok. Każde negocjacje wymagają oferty otwarcia, a Stany Zjednoczone powinny realizować tę opcję wraz z innymi krajami w Europie i poza nią, niezależnie od tego, czy Ukraina tego chce, czy nie. Jeśli Ukraińcy nie zechcą przyjść do stołu negocjacyjnego, trzeba ich do tego zmusić zakręcając kurek z dolarami amerykańskich podatników.

Republikańscy sygnatariusze nie mają złudzeń, że list zmieni lub skoryguje niebezpieczną strategię, którą wybrała administracja Bidena. Jednak koalicja tych, którzy opowiadają się za polityką powściągliwości w Europie, czy to w imię skupienia się na haśle America First, czy na przygotowaniach do konfrontacji z Chinami, czy też w obu tych przypadkach – wciąż rośnie.

Bradley Devlin

Bradley Devlin jest publicystą The American Conservative. Wcześniej pisał dla Daily Caller. Ukończył ekonomię polityczną na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.

Za: The American Conservative

fot. public domain

Redakcja