Dlaczego Kaczyński wygrał wybory? Jest kilka powodów. Moim zdaniem jednym z głównych jest pewne zrozumienie procesów demograficznych przez lidera PiS-u. Niewielu polityków to rozumie. Doskonale kiedyś rozumiał to lider KPN-u Leszek Moczulski. Dosyć dokładnie przewidział oczekiwania młodych ludzi, którzy wchodzili w aktywne życie w okresie schyłku Polski Ludowej. Inna sprawa, że nie do końca potrafił tego wykorzystać. Wykorzystali to inni, stawiając na młodych. Ale diagnoza była jak najbardziej prawidłowa.
Polska już dawno weszła w okres spadku demograficznego, który obejmuje kolejne części globu. Mniej ludzi to mniej potrzeb ilościowych i częściowy tylko wzrost jakościowych. Rośnie ilość emerytów. Trzeba było stawiać właśnie na ten elektorat, który stale się powiększa i jest zdyscyplinowany. Kaczyński zrozumiał, że przez portfel emerytów może wygrywać kolejne wybory. Emeryci pamiętając poprzednie rządy, w znacznej części głosują na PiS bo ich szczątkowy socjal jest jedynym jaki znają w III RP.
Kaczyński mówi do tego językiem znacznej części polskich emerytów. Odrzuca różnorakie dziwactwa, które na sztandary wyniosła Koalicja Obywatelska i to co nazywa się lewicą. Lider PiS-u znakomicie odgrywa rolę nieporadnego sąsiada z kotem, który ma takie same problemy jak oni. Emeryci rozumieją kod języka, którym mówi Kaczyński.
Nie jest więc dziwne, że po połączeniu tych dwóch elementów – kwestie socjalne + język, znaczna część seniorów jest w stanie dzisiaj mu uwierzyć każdą bzdurę – jak putininflacja, zamach w Smoleńsku czy zagrożenie ze strony Zachodnich i wschodnich sąsiadów.
Czy to stała w polityce? Chyba nie. Tak jak w PRL-u przyszło nowe pokolenie Polaków, których oczekiwania były już zupełnie inne niż poprzedników – tak dziś nadchodzi nowe pokolenie, ale emerytów. Ich oczekiwania również są inne. Nie wystarczy im 13-sta i 14-sta pensja, która jest uważana za coś naturalnego. Chcą więcej i lepiej.
PiS oprócz szczątkowego socjalu (chociaż realnego) nie uporał się z resztą bolączek polskich emerytów. Nie poprawia się sytuacja w służbie zdrowia. Dotarcie do specjalistów często graniczy z cudem. Bardzo ciężko jest znaleźć przyzwoitego geriatrę. Wielu seniorów z niepokojem obserwuje rosnące ceny w sklepach i odczuwa autentyczny niepokój odwiedzając apteki.
Ludzie starsi już nie czują się w Polsce bezpiecznie. Jakiś czas temu rozmawiałem w Brzeszczach z wiekowymi paniami, które zaprosiły „Myśl Polską” na swoje spotkanie. Okazało się, że główną obawą nie jest bandzior czekający pod pocztą czy apteką by wyrwać torebkę. „Wiesz, w torebce mam 50 złotych, najwyżej stracę. Nie warto się szarpać”. Starsi ludzie boją się prawa i nie wierzą w sprawiedliwość. Boją się przepisów, pism urzędowych – bo może to być oszustwo (w najlepszym razie kolejna podwyżka). Obawiają się podać swój pesel czy podpisać jakikolwiek dokument – bo może to jakiś kredyt. Boją się wzywać pogotowie -bo mogą im kazać zapłacić. Boją się iść na jakiekolwiek spotkanie – by im ktoś nie wcisnął jakiś garnków lub poduszek na raty.
PiS to kolos na dwóch filarach – socjalu i strachu. Oba się dzisiaj powoli kruszą. Ale młyny polityki w Polsce, powoli kruszą zabetonowaną scenę polityczną. Dzisiaj realną siłą PiS-u jest brak socjalnej alternatywy dla rządów tej formacji.
Socjal staje się socjalem wczoraj, a ludzie będą oczekiwać pełniejszego i mądrzejszego zabezpieczenia starości. Strach przed pandemią i wojną zastępuje realniejszy przed biedą i inflacją. PiS nie ma nowych pomysłów oprócz dodruku pieniędzy i uległości wobec Stanów Zjednoczonych. Opozycja parlamentarna zupełnie nie rozumie bolączek polskich emerytów i z swoim gospodarczym i obyczajowym liberalizmie nie jest żadną alternatywą. Powstają niewielkie ideowe formacje – jak Polski Ruch Lewicowy. Czy uda im się zaistnieć – to zależy od wielu czynników.
Jako naród przypominamy Estragona i Vladimira z sztuki Samuela Becketta „Czekając na Godota”. Wiemy, że trzeba ruszyć, ale nadal tkwimy w miejscu.
Łukasz M. Jastrzębski