„Zostałem wybrany przez „zapomnianych” mężczyzn i kobiety z peruwiańskiego interioru, przez wywłaszczonych, o których nikt nie dbał przez dwieście lat” (Pedro Castillo)
7 grudnia 2022 r. przyniósł załamanie zaledwie 497-dniowej prezydentury Pedro Castillo (ur. 1969) w Peru. José Pedro Castillo Terrones był wiejskim nauczycielem w szkole elementarnej a odskocznią dla jego kariery politycznej okazała się działalność w związkach zawodowych. Jego prezydentura była manifestacją niekompetencji, opierała się na quasi-korupcyjnych układach partyjno-biznesowych i pogrążyła administrację państwową w chaosie, paraliżując działalność wielu agencji rządowych.
Bezprecedensowa była też jednak nagonka na prezydenta z interioru prowadzona przez kreolskie elity z Limy i wybrzeża. P. Castillo nieustannie wyśmiewano za prowincjonalny akcent, noszenie kapelusza z szerokim rondem, ponczo i gumowych sandałów, będących charakterystycznymi elementami stroju chłopów z głębi kraju. Nieustanne ataki na prezydenta wywołały nawet reakcję stanowiącej pas transmisyjny polityki Waszyngtonu w zachodniej hemisferze Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), która potępiła peruwiańską oligarchię za rasizm i nagonkę na prezydenta wywodzącego się spoza jej grona.
Podczas 17 miesięcy prezydentury P. Castillo, Peru miało 5 rządów i ponad 60 ministrów. Równocześnie, jak wspomniano, prezydent był nieustannie atakowany przez establishment kontrolujący Kongres i środki masowego przekazu. Prezydentura dobiegła końca w okolicznościach przypominających „przewrót gabinetowy”, choć ostra walka polityczna Prezydenta i Kongresu odbywała się w zasadzie w granicach prawa.
Pucz nieudany i pucz udany
Na 7 grudnia zaplanowane było trzecie już (poprzednie miały miejsce w grudniu 2021 r. i w kwietniu 2022 r., kończąc się niepowodzeniem wnioskodawców) głosowanie w Kongresie Peru nad impeachmentem P. Castillo. W nocy poprzedzającej głosowanie prezydent wygłosił w telewizji przemówienie do narodu, zapowiadając rozwiązanie Kongresu, przyspieszone wybory i wprowadzenie nowej konstytucji. Do czasu zorganizowania wyborów funkcjonować miał rząd przejściowy a prezydent rządzić dekretami.
Po wystąpieniu P. Castillo do dymisji podali się dowódcy armii oraz czterech ministrów rządu, w tym ministrowie gospodarki i spraw zagranicznych. Uznania decyzji prezydenta odmówiły też Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny i ombudsman, który wezwał P. Castillo do stanięcia przed sądem, zarzucając mu zepchnięcie Peru, po latach demokratycznej stabilności, na krawędź zamachu stanu. Kongres przegłosował 7 grudnia o godzinie 14.00 impeachment P. Castillo pod zarzutem „permanentnej niezdolności moralnej do sprawowania urzędu” przy 101 głosach „za”, 6 „przeciw” i 10 posłach nieobecnych. Prezydent został też aresztowany pod zarzutem rebelii, gdy jechał w towarzystwie swych ochroniarzy ulicami Limy.
Dyplomacja USA i Meksyku w tle
W starcie polityczne w Peru zaangażowały się bezpośrednio ambasady USA i Meksyku. Przedstawiciel USA Lisa Kenna, zaraz po telewizyjnym wystąpieniu P. Castillo, negatywnie skomentowała je na Twitterze, wzmacniając w ten sposób pozycję Kongresu. Pozbawiony stanowiska P. Castillo, przed aresztowaniem na ulicach Limy, miał przy tym próbować przedostać się do ambasady Meksyku. Przedstawiciel tego ostatniego w Peru Pablo Monroy już 8 grudnia odwiedził P. Castillo w areszcie i rozpoczął konsultacje z nowymi władzami w Limie nad przyznaniem pozbawionemu stanowiska prezydentowi azylu politycznego przez Meksyk.
Również sekretarz spraw zagranicznych Meksyku Marcelo Ebrard 8 grudnia wezwał do przestrzegania demokracji i „praw człowieka” w Peru oraz poinformował o odwołaniu zaplanowanego na 14 grudnia w Meksyku szczytu Sojuszu Pacyfiku (hiszp. Alianza del Pacífico, założona w 2011 r. przez prezydenta Peru Alana Garcię organizacja grupująca Meksyk, Kolumbię, Peru i Chile – tzw. Pumy Pacyfiku). Prezydent Meksyku Andrés Manuel López Obrador określił usunięcie P. Castillo jako „miękki zamach stanu”, motywowany rasizmem przeciwko reprezentującemu rdzenną ludność kraju wiejskiemu nauczycielowi, przeprowadzony zaś w warunkach kontroli środków masowego przekazu przez peruwiańską oligarchię.
Wykorzystanie lewicowej oportunistki
Miejsce poddanego impeachmentowi prezydenta zajęła ówczesna wiceprezydent Dina Boularte. Podobnie jak P. Castillo, wywodzi się ona z peruwiańskiego interioru i włada biegle językiem keczua, większość życia zawodowego spędziła jednak w Limie, gdzie kierowała urzędem zajmującym się dystrybucją pomocy materialnej wśród najuboższych. Jest przekonaną marksistką i należy do liberalnego i prosystemowego skrzydła macierzystej partii prezydenta Perú Libre (PL). Mandat zdobyła, startując pod hasłami „genderowymi” i obyczajowej liberalizacji.
Początkowo była ministrem ds. inkluzji społecznej i rozwoju. W styczniu 2022 r. została wykluczona z PL pod zarzutem niezgodności jej (liberalno-lewicowego) stanowiska z (plebejsko-lewicową) linią partii. W okresie bycia wiceprezydentem deklarowała obronę P. Castillo przed atakami establishmentu i podanie się do dymisji w razie jego impeachmentu. Była zamieszana w pranie brudnych pieniędzy na potrzeby finansowania PL.
- Boularte nie uczestniczyła w spisku przeciwko P. Castillo, oportunistycznie weszła jednak w opróżnioną po nim przestrzeń polityczną, stając się „twarzą” mającą legitymizować oligarchiczny przewrót wśród ludu. Podczas święta peruwiańskich sił zbrojnych 9. grudnia D. Boularte pojawiła się na paradzie w otoczeniu sędziów, wojskowych i prawicowych parlamentarzystów którzy odsunęli P. Castillo. 10. grudnia został zaprzysiężony 17-osobowy (9 mężczyzn i 8 kobiet) rząd D. Boularte z Pedro Angulo jako premierem, Luisem Alberto Otárola Peñaranda jako ministrem obrony, Aną Gervasi jako ministrem spraw zagranicznych oraz Alexem Contrerasem jako ministrem gospodarki.
Poparcie USA i wyczekiwanie innych państw
USA potępiły P. Castillo i poparły D. Boularte jeszcze 8 grudnia, patronując też prawdopodobnie jej spotkaniu z przywódcami wszystkich (w tym konserwatywnych i liberalnych) partii politycznych. Po wyłonieniu rządu P. Angulo został on natychmiast poparty przez prezydenta USA Joe Bidena.
Stanowisko pozostałych (poza Meksykiem i USA) państw regionu było początkowo chwiejne: prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva stwierdził, że przywódca Peru sam ściągnął na siebie problemy; prezydent Kolumbii Gustavo Petro powtórzył konstatację L. I. Luli da Silvy, wzywając też jednak Międzyamerykańską Komisję Praw Człowieka do zagwarantowania P. Castillo uczciwego procesu; prezydent Chile Gabriel Boric wyraził ubolewanie z powodu sytuacji politycznej w Peru i nadzieje na uregulowanie jej metodami demokratycznymi; premier Hiszpanii Pedro Sánchez potępił próbę naruszenia porządku konstytucyjnego i wezwał do uregulowania kryzysu metodami demokratycznymi.
Narastanie oporu przeciw puczowi
W Peru narastały tymczasem ludowe protesty, początkowo zaledwie kilkusetosobowe, szybko jednak przybierające na sile. Zaraz po usunięciu P. Castillo, D. Boularte zapowiadała pełnienie urzędu do końca jego kadencji przypadającego na rok 2026. Już jednak w dniu zaprzysiężenia rządu P. Angulo protesty rozlały się poza będący ich matecznikiem region Andahuaylas i przyniosły 7 ofiar śmiertelnych. Protestujący domagali się uwolnienia P. Castillo, rozwiązania Kongresu, ustąpienia D. Boularte i wcześniejszych wyborów. 12 grudnia D. Boularte w wystąpieniu telewizyjnym ogłosiła w związku z tym stan wyjątkowy w Andahuaylas i przyspieszenie wyborów na kwiecień 2024 r.
Komplikować zaczęła się też sytuacja międzynarodowa puczystów, bowiem z inspiracji A. M. Lópeza Obradora 12 grudnia rządy Meksyku, Argentyny, Kolumbii i Boliwii wydały wspólne oświadczenie, w którym uznały P. Castillo za prawowitego prezydenta Peru a odmówiły uznania władzy D. Boularte. W odpowiedzi 13 grudnia D. Boularte zapowiedziała „konsultacje” z państwami regionu. 15 grudnia poparcie dla P. Castillo wyraziły tymczasem zgromadzone na konferencji w Hawanie państwa ALBA (Boliwariański Sojusz dla Ludów Naszej Ameryki, organizacja założona w 2004 r. przez Wenezuelę i Kubę): Wenezuela, Kuba, Nikaragua, Boliwia, Antigua i Barbuda, Dominika, Grenada, Santa Lucía, San Vincente y las Granadinas, San Cristóbal y Nieves.
Osadzony w areszcie P. Castillo zwrócił się 12 grudnia do sądu o warunkowe zwolnienie. 13 grudnia sąd odmówił jego zwolnienia, prokuratura zażądała zaś 3 lat więzienia. Protesty ludowe rozlały się w tym czasie już na cały kraj; protestujący zajęli między innymi pas startowy lotniska wojskowego i terminal lotniska cywilnego w Arequipie obsługującego ruch turystyczny do Machu Picchu. P. Castillo zaapelował 13 grudnia z aresztu do funkcjonariuszy policji i sił zbrojnych o niestrzelanie do ludu i złożenie broni. Tego samego dnia minister obrony L. A. Otárola Peñaranda zapowiedział wprowadzenie stanu wyjątkowego i zapewnienie przez siły bezpieczeństwa drożności krajowych autostrad oraz bezpieczeństwa elektrowni wodnych i innej infrastruktury krytycznej. Liczba ofiar śmiertelnych protestów sięgnęła wówczas niemal 20, rannych po stronie sił bezpieczeństwa i ludu było zaś ponad 500.
Kontrofensywa oligarchii
14 grudnia L. A. Otaróla Peñaranda ogłosił 30-dniowy stan wyjątkowy z ograniczeniami przemieszczania się, zgromadzeń oraz prawem policji do dokonywania w asyście wojskowych rewizji mieszkań prywatnych bez zezwolenia lub wyroku sądowego. Pod deklaracją ministra obrony widniały podpisy wszystkich członków rady ministrów jednak nie D. Boularte, co świadczyło o tym, że nie należy ona do grona kierowniczego ekipy oligarchicznych puczystów, będąc przede wszystkim „twarzą” przewrotu, mającą legitymizować go w oczach ludu.
W dniu ogłoszenia stanu wyjątkowego D. Boularte wystąpiła z telewizyjnym przemówieniem do narodu, zapowiadając dalsze przyspieszenie wyborów na grudzień 2023 r., potępiając jednak równocześnie protestujących jako „polityczne dzieci” i broniąc swojej władzy jako mającej być gwarancją prawdziwego dobra ludu. Również tego samego dnia stan wyjątkowy w Peru został potępiony przez prezydenta Meksyku A. M. Lópeza Obradora. Protesty trwały wciąż w całym kraju, liczba ofiar rosła, demonstrujący zaś domagali się niezmiennie uwolnienia P. Castillo, dymisji D. Boularte, rozwiązania Kongresu i rozpisania nowych wyborów.
Rozłam w obozie oligarchii
15 grudnia sąd odmówił warunkowego zwolnienia P. Castillo, skazując go na 18 miesięcy pozbawienia wolności. 16 grudnia D. Boularte zwołała nadzwyczajne posiedzenie rządu z udziałem sędziów i wojskowych. Jej rządowi poparcia udzielił sekretarz stanu USA Anthony Blinken. Na posiedzeniu, w proteście przeciwko brutalności sil bezpieczeństwa, do dymisji podali się ministrowie oświaty i kultury. Kongres odrzucił zgłoszoną przez D. Boularte poprawkę do konstytucji, umożliwiającą zorganizowanie przyspieszonych wyborów w grudniu 2023 r.
- Boularte 17 grudnia skrytykowała Kongres za storpedowanie projektu przyspieszenia wyborów i oskarżyła go o pogłębianie kryzysu politycznego w kraju. Po raz kolejny odmówiła też ustąpienia ze stanowiska, argumentując że jedynie ona pomóc może najuboższym Peruwiańczykom w walce ze skutkami najgorszej od 40 lat suszy w kraju oraz zapewniła kolejny raz, że jako wiceprezydent chroniła P. Castillo przed Kongresem i kontrolującą go oligarchią. Według przeprowadzonego tego dnia sondażu, 80% Peruwiańczyków chciało przyspieszenia wyborów. 18. grudnia D. Boularte zapowiedziała powołanie nowego premiera i przebudowę rządu.
Ustępstwa oligarchii
Próba instalacji nieformalnej tyranii reprezentującego oligarchię Kongresu, którego deputowani torpedowali projekt rozpisania wcześniejszych wyborów, wzbudził zaniepokojenie meksykańskiego prezydenta, który 19. grudnia oświadczył, że jeśli deputowani zablokują możliwość wcześniejszych wyborów, „wszystko to będzie musiało być osiągnięte drogą przemocy i represji, co doprowadzi do wielkiej niestabilności i cierpienia ludu”. Tego samego dnia liczba ofiar śmiertelnych w Peru wzrosła do 26, po tym jak siły bezpieczeństwa użyły ładunków z gazem do udrożnienia krajowej autostrady zablokowanej przez górników.
Deputowani ostatecznie 20 grudnia zatwierdzili poprawki do konstytucji umożliwiające przeprowadzenie wyborów w kwietniu 2024 r.; projekt przegłosowano większością 91 głosów spośród 130 miejsc w Kongresie. Projekt, by być przyjęty, musi zostać ponownie przegłosowany większością bezwzględną 2/3 głosów podczas kolejnej sesji Kongresu. Według sondaży, Kongres obecnej kadencji cieszy się jedynie 11% zaufania, zaś 44% Peruwiańczyków poparłaby jego rozwiązanie przez P. Castillo (na południu kraju 52%), pomimo że działania prezydenta wykraczały poza ramy konstytucji.
Wzmocnienie się oligarchii
20 grudnia ambasador Meksyku w Limie P. P. Monroy oznajmił o przyznaniu azylu politycznego rodzinie P. Castillo, w tym ściganej przez peruwiańską prokuraturę żonie uwięzionego prezydenta Lidii Paredes. Władze Peru oświadczyły, że pozwolą rodzinie prezydenta opuścić kraj, zarazem jednak uznały P. P. Monroy’a za persona non grata i kazały mu w ciągu 72 godzin wyjechać z Peru. W uzasadnieniu swojej decyzji, władze Peru wskazały na wypowiedzi „najwyższych władz Meksyku” na temat sytuacji politycznej w Peru, co było nawiązaniem do krytyki puczu przeciwko P. Castillo przez prezydenta A. M. Lópeza Obradora.
Po spotkaniu przedstawicieli USA z D. Boularte (za co A. M. López Obrador potępił Waszyngton), 22 grudnia D. Boularte mianowała nowy rząd z dotychczasowym ministrem obrony L. A. Otaróla Peñaranda jako premierem, co należy interpretować jako umocnienie się oligarchii. A. M. López Obrador zapowiedział z kolei omówienie „znaczącej roli” USA w polityce latynoamerykańskiej podczas kolejnego spotkania z prezydentem tego państwa Joe Bidenem.
Spadek napięcia
Jak się wydaje, napięcie w Peru zaczęło spadać 23 grudnia, gdy przedstawiciele władz spotkali się z demonstrantami blokującymi tzw. południowy korytarz górniczy – drogę łączącą kopalnie miedzi, w tym jedną z największych Las Bambas (jest własnością chińskiego koncernu MMG Ltd.). Negocjacjom z protestującymi, domagającymi się też większego udziału w zyskach z wydobycia, patronował minister energetyki w rządach P. Angulo i A. O. Otaróla Peñaranda, mający wschodnioeuropejskie korzenie Óscar Vera Gargurevich.
Ekonomiczne czynniki kryzysogenne
33-milionowe Peru jest drugim największym po sąsiednim Chile, wydobywcą miedzi na świecie. Dochody z eksportu tego surowca stanowią 10% dochodów budżetu kraju i 60% rocznych przychodów z eksportu. W gospodarkę boleśnie uderzyły jednak skutki epidemii SARS CoV-2: tempo wzrostu PKB spadło z 13,6% w 2021 r. do 2,7% w 2022 r.; inflacja wzrosła w tym samym okresie z 4% do 7,5%.; bezrobocie wynosi 7,6%. Będąca najpewniej efektem ocieplania się klimatu najgorsza od 40 lat susza zniszczyła uprawy kartofli i trawę na pastwiskach na których wypasane są owce, lamy, alpaki i wikunie. Ptasia grypa zabiła 18 tys. dzikich ptaków morskich, infekując również co najmniej jedną jak dotychczas ptasią fermę, co zagraża hodowli kurczaków i indyków eksportowanych zimą do USA. Turbulencje te dotknęły przede wszystkim ubogich rolników z interioru, którymi są przede wszystkim rdzenni mieszkańcy kraju.
Charakterystyczną cechą sytuacji gospodarczej Peru jest stabilność makroekonomiczna potwierdzona zaliczaniem Peru do tzw. Pum Pacyfiku, której towarzyszy regionalna i społeczna nierównomierność rozwoju (22,1% populacji poniżej progu ubóstwa, HDI wzbogacony o wskaźnik nierówności na ocenianym jako średni poziomie 0,635, współczynnik Giniego na poziomie 41,5 w roku 2019). Gospodarka kraju jest silnie zależna od wahań cen surowców; wzrost cen surowców mineralnych w 2022 r. pozwolił zwiększyć dochody podatkowe z podatku dochodowego od osób prawnych ściąganego z kompanii górniczych, co zmniejszyło deficyt fiskalny do 1,2% PKB w lipcu 2022 r. w porównaniu do 2% w grudniu 2021 r.
Według charakterystyki przedstawionej we wrześniu 2022 r. przez Bank Światowy, strukturalnymi wyzwaniami dla gospodarki Peru są: redukcja sektora nieformalnego, zatrudniającego 3/4 zatrudnionych w zawodach o niskiej produktywności; a także poprawa jakości usług publicznych, w tym oświaty, ochrony zdrowia i dostaw wody. Poradzenie sobie z tymi wyzwaniami ma być warunkiem długoterminowego wzrostu gospodarczego kraju i redukcji ubóstwa.
Polityczne czynniki kryzysogenne
Czynnikiem kryzysogennym jest też permanentna w XXI wieku niestabilność polityczna: w latach 2016-2022 Peru miało sześciu prezydentów: Pedro Pablo Kuczynskiego, Martina Vízcarrę, Manuela Merino, Francisco Sagastię, P. Castillo, obecnie zaś D. Boularte. Jest to dziedzictwo prezydenta (w latach 1990-2000) i zarazem dyktatora (od „autogolpe w kwietniu 1992 r.) Alberto Fujimoriego. Doprowadził on do przyjęcia w 1993 r. konstytucji, której artykuł 134 sankcjonuje rozwiązanie Kongresu przez Prezydenta po dwukrotnym nieudzieleniu wotum zaufania przez Kongres rządowi, art. 113 sankcjonuje zaś impeachment Prezydenta przez Kongres, jako jedną z przesłanek podając „permanentną niezdolność moralną do pełnienia urzędu”.
Taka konstrukcja ustrojowa sprawia, że Kongres działa nie jako czynnik równoważący Prezydenta ale jako czynnik oligarchicznej obstrukcji jego polityki. Republika prezydencka w Peru została zastąpiona dyktaturą zorganizowanej w Kongres oligarchii. Zapisy konstytucji z 1993 r. sprawiają, że w systemie politycznym Peru, Prezydent i Kongres koncentrują swą aktywność na próbach wzajemnej likwidacji. Dobrze ilustrującym to przykładem jest prezydentura M. Vizcarii (2018-2020): w 2019 r. prezydent rozwiązał Kongres, po czym wyłoniony w nowych wyborach Kongres doprowadził do impeachmentu prezydenta w 2020 r. Spośród pozostałych prezydentów sprawujących kadencję w okresie obowiązywania konstytucji „fujimorystowskiej”, M. Merino pełnił urząd przez tydzień, F. Sagasti zaś przez 9 miesięcy.
Dziedzictwo „Planu Verde”
Wskazując na dziedzictwo prezydentury A. Fujimoriego wspomnieć należy również o stanowiącym dla niego oparcie „głębokim państwie”. Jego powstanie było realizacją opracowanego pod koniec lat 1980. w szeregach peruwiańskiej Narodowej Służby Wywiadu (hiszp. Servicio Nacional de Inteligencia, SIN) „Planu Verde”. Zakładał on neoliberalną rewolucję na podobieństwo chilijskiej, przeprowadzoną przez tajny ośrodek decyzyjny, z ukrycia kierujący wojskowo-cywilną administracją państwową. Neoliberalnej polityce ekonomicznej towarzyszyć miała kontrola środków masowego przekazu, fizyczna eliminacja opozycji oraz przymusowa sterylizacja warstw społecznych mogących stać się zarzewiem ruchów partyzanckich.
Jak pisze polski badacz regionu Piotr Łaciński w swojej pracy „Peru między populizmem a liberalizmem” (2006), plan został przedstawiony do akceptacji A. Fujimoriemu przed inauguracją jego prezydentury przez Vladimiro Montesinosa, pod groźbą zabójstwa w razie odrzucenia jego realizacji przez prezydenta-elekta. Nowy prezydent był jedynie „twarzą” polityki wdrażanej przez tajny ośrodek decyzyjny złożony z funkcjonariuszy SIN, wyższych oficerów armii i ekonomicznych technokratów oraz przedstawicieli sfer biznesowych.
W części ekonomicznej realizacja „Planu Verde” polegała na wdrażaniu wprost dyrektyw Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF), Banku Światowego oraz Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju (IADB). W części populacyjnej „Plan Verde” inspirowany był modnymi wówczas w świecie zachodniej nauki ideami „rozbrojenia bomby populacyjnej” i konkretyzował w odniesieniu do Peru koncepcje opracowane pod kierunkiem Henry’ego Kissingera i ujęte w dyrektywie „National Security Study Memorandum 200” (NSSM200, zwana również „Raportem Kissingera”) Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych (NSC).
Realizacją ustrojowo-politycznej części planu był „autogolpe” A. Fujimoriego z 5. kwietnia 1992 r. ustanawiający system rządów wojskowo-cywilnych. Korumpowaniem dziennikarzy i kontrolą środków masowego przekazu zajmował się V. Montesinos (dokumentujące jego działalność nagrania ujawniono w 1996 r.). Wdrażaniem reform ekonomicznych kierował promowany dziś również w naszym kraju ekonomista Hernando de Soto. Polityka sterylizacji realizowana była pod kierunkiem Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych (UNFPA) a następnie także prywatnej japońskiej Nippon Foundation.
Realizacja „Planu Verde” zwrócona była wprost przeciwko rdzennej ludności Peru, mając przez to charakter realizowanej metodami eugenicznymi czystki etnicznej. Liczbę jego ofiar ocenia się na 300 tysięcy chłopów wywodzących się z rdzennych etnosów Peru. W części ekonomicznej polityka „fujiszoku” doprowadziła do osiągnięcia stabilności makroekonomicznej i zmniejszenia inflacji, przy równoczesnym ekonomicznym i cywilizacyjnym rozwarstwieniu społeczeństwa, aż do poziomu rozpadu jednorodnego narodu politycznego. Odpowiedzialny za jej wdrażanie H. De Soto przyznał na łamach „New York Times”, że „Społeczeństwo upada, co do tego nie ma wątpliwości (…) upadek jest jednak konieczny, dla wprowadzenia nowego systemu politycznego”.
Podsumowanie
Obecny kryzys polityczny w Peru tak dramatycznie kończący raczej nieudaną prezydenturę P. Castillo ma dużo głębsze, strukturalne podstawy, niż tylko brak doświadczenia odsuniętego od władzy przez oligarchię i uwięzionego prezydenta (on sam przyznał w przemówieniu telewizyjnym z 7 grudnia, że „paci za swój bark doświadczenia”), choć niewątpliwie nieudolność P. Castillo znacznie ułatwiła zadanie jego przeciwnikom.
Konflikt polityczny w Peru, w swojej najgłębszej warstwie, jest konfliktem o dekolonizację tego kraju. Rodzime etnosy andyjskie, będące zdegenerowanymi i cywilizacyjnie zdegradowanymi przez iberyjskich kolonizatorów dziedzicami Tawantinsuyu, walczą przeciwko zachodniemu Systemowi, występującemu jako reprezentujący kolonizatorów i ich cywilizację tyran ziem dawnego imperium inkaskiego. Po demontażu fujimoryzmu, reprezentująca System oligarchia reprezentowana jest przez faktyczną dyktaturę Kongresu. Pełna dekolonizacja Tawantinsuyu – przynajmniej w granicach dzisiejszej państwowości peruwiańskiej – wymagała będzie zatem rewizji konstytucji z 1993 r. oraz ekonomicznej, cywilizacyjnej, językowej i religijnej emancypacji „zapomnianych”, czyli rodzimej ludności andyjskiej.
Ronald Lasecki
Fot. Zwolennicy José Pedro Castillo na ulicach Limy (public domain)