PublicystykaDanek: „Chwalcie łąki umajone”

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Ks. Wojciech Grygiel FSSP zauważył w jednym ze swoich kazań, że stare pieśni kościelne często przekazują głębokie treści teologiczne, ujęte w obrazowej formie i poetyckim języku, dzięki czemu są one łatwo przyswajalne dla ludu. Kilka z nich lubię z tego powodu szczególnie.

Między innymi, co roku oczekuję późnej wiosny, aby usłyszeć w kościele śpiew „Chwalcie łąki umajone”. Mam do tej pieśni sentyment, ponieważ towarzyszyła mi przy pierwszej Komunii świętej. Ale nie tylko dlatego. Przyjrzyjmy się jej tekstowi:

 

Chwalcie łąki umajone,

Góry, doliny zielone;

Chwalcie, cieniste gaiki,

Źródła i kręte strumyki.

 

Co igra z morza falami,

W powietrzu buja skrzydłami,

Chwalcie z nami Panią Świata,

Jej dłoń nasza wieniec splata.

 

Ona dzieł Boskich korona,

Nad Anioły wywyższona;

Choć jest Panią nieba, ziemi,

Nie gardzi dary naszymi…

 

Obraz zawarty w tekście pieśni jest bardzo wyrazisty: w świecie odbija się chwała Boga i Maryi, tak jak Ziemia odbija światło Słońca i blask Księżyca. Księżyc nie pojawia się tutaj przypadkowo. Aby czytelnik mógł to lepiej zrozumieć, odwołajmy się do astralistyki. Astralistyka to nie żadna nauka tajemna, lecz kierunek badawczy w religioznawstwie, który rozwijał się przede wszystkim w pierwszych dekadach XX wieku. Jego zasadnicza teza głosiła, że chrześcijaństwo podobnie jak inne historyczne religie wywodzące się z Bliskiego Wschodu jest zbiorem mitów astralnych: biblijne postacie, nazwy, miejsca i wydarzenia odpowiadają ciałom niebieskim i ich ruchom, zatem – w uproszczeniu – historia święta przedstawiona w Biblii stanowi symboliczny, zaszyfrowany zapis kalendarza astronomicznego.

Astraliści dokonali wielu interesujących i w różnym stopniu trafnych spostrzeżeń. Byli jednak uczonymi o pozytywistycznej formacji intelektualnej i w duchu tamtej epoki budowali redukcjonistyczny obraz świata, w którym zjawiska występujące w kulturze czy w sferze duchowej tłumaczą się, przynajmniej w ostatniej instancji, działaniem czynników przyrodniczych. Postać Matki Bożej w przekazie biblijnym interpretowali zatem jako figurę Księżyca.

W rzeczywistości odwrotnie, to Księżyc jest figurą Matki Bożej. Zapowiadał Ją od zawsze. Po to Pan Bóg go stworzył i umieścił na niebie całe eony przed Jej narodzeniem – żeby przypominał ludziom o przyszłym nadejściu Niewiasty w miarę, jak w ich zbiorowej pamięci blaknęła treść Objawienia pierwotnego. My, ludzie wierzący, wiemy to dobrze.

Niektórzy zwolennicy tradycjonalizmu integralnego, idąc za Juliusem Evolą, krytykowali katolicką duchowość maryjną jako kult lunarny. Ta identyfikacja nie jest bezsporna; wszak we fragmencie końcowej księgi Pisma Świętego odnoszącym się do Matki Bożej obok symbolu lunarnego pojawiają się również symbole solarne i astralne: „Niewiasta obleczona w Słońce i Księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1). Ale nawet jeśli uznać ją za trafną, nie sposób zgodzić się z towarzyszącą jej oceną, ponieważ kult lunarny także zajmuje bardzo ważne miejsce w tradycyjnej wizji świata.

Księżyc panuje nad wodami – i w głębokim związku z tym faktem pozostają: kotwica jako ikonograficzny atrybut Najświętszej Maryi Panny, Jej przymiot „Gwiazdy morza” (Stella maris) oraz cała bogata obecność symbolizmu akwatycznego w duchowości maryjnej. A wody to element, z którego w wielu przedchrześcijańskich mitologiach wyłonił się świat-kosmos. Również Pismo Święte mówi, że u początku czasów „Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1,1).

Wody karmią najbardziej podstawową spośród form życia od zawsze znanych człowiekowi – rośliny. Nieprzypadkowo wyobrażeniami Najświętszej Panienki obecnymi przez wieki w kulcie są symbole roślinne: „Róża duchowna” (Rosa mystica) czy przeczysta lilia (kwiat szczególnie mocno związany z elementem wody). Duchowość maryjna wchłonęła, oczyściła i przechowuje w sobie wszystko, co było dobre i zdrowe w przedchrześcijańskich kultach wegetacyjnych. Jest to szczególnie widoczne w Polsce, gdzie święta maryjne nosiły tradycyjne nazwy związane z fazami cyklu wegetacji: Matki Boskiej Zagrzewnej, Ożywiającej lub Roztwornej (Zwiastowania NMP, 25 marca), Matki Boskiej Jagodnej (Nawiedzenia NMP, 2 lipca), Matki Boskiej Zielnej (Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia), Matki Boskiej Siewnej (Narodzenia NMP, 8 września).

W symbolice maryjnej dopełniają się sfera niebieska (Księżyc) i sfera ziemska, telluryczna (roślinność wyrastająca z ziemi): Księżyc jest ciałem, które z nieba panuje nad tym, co na ziemi. Symbole ukazują więc Matkę Bożą jako Regina Mundi, Królową (całego) świata, Królową wszech-świata. Jej królewska godność ma wymiar kosmiczny, który ładnie podkreśla sposób, w jaki w języku polskim oddano Coronatio in Caelo, piątą tajemnicę chwalebną różańca – „Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na królową nieba i ziemi”.

W 431 r. sobór w Efezie ostatecznie zatwierdził kult Maryi jako Theotokos, Matki Bożej. Wcześniej i później sprzeciwiali mu się fanatyczni obrońcy nie do końca dobrze rozumianej transcendencji Pana Boga, według których nie mogło w żaden sposób dojść do pomieszania Bóstwa ze stworzeniem. Widzieli w nim cień pogańskiego kultu Wielkiej Matki (Magna Mater) – bogini Kybele. Fanatycy działali w dobrej wierze, jednak ich obawa, by chrześcijaństwo nie zostało przypadkiem skażone czymś pozachrześcijańskim dała efekty odwrotne do zamierzonych: stworzyła herezję nestorianizmu. Dziś wiemy, że obawa ta była nieuzasadniona, również dlatego, że wiele starożytnych kultów pogańskich zawierało w sobie w mniej lub bardziej zatartej formie to, co poszczególne gałęzie rodziny ludzkiej lepiej lub gorzej zapamiętały z Objawienia pierwotnego. To memento wydaje się aktualne w kontekście sporów różnych środowisk katolickich w dzisiejszym Kościele.

Teologia tradycyjna, w tym mariologia, była niegdyś i powinna być dzisiaj uprawiana w podobnym duchu, jak przykładowo zaprezentowano powyżej. Scholastyczne wyliczenia w punktach nie stanowią dla niej właściwej postaci.

Adam Danek

fot. wikipedia commons

Myśl Polska, nr 41-42 (9-16.10.2022)

Redakcja