GospodarkaOpinieMiałeś chamie złoty róg

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

No i wpadliśmy w „spiralę śmierci”. Może mniej dramatycznie brzmiałoby: w korkociąg. Dla miłośników awioniki oba pojęcia wywołują pewnie krople potu na czole. Ale do rzeczy.

Chęć, a dla rządzących wręcz konieczność – w ich subiektywny odczuciu – uzyskania dostępu do funduszy z KPO, po to żeby jakoś przetrwać do wyborów, powoduje gotowość do przyjęcia wszystkiego co nam cioteczka Unia z Brukseli podyktuje. Przypomnę, że kowenanty (tj. warunki dodatkowe zwane w tym przypadku „punktami milowymi”) do KPO, przywiezione przez panią komisarz Ursula von der Leyen i wręczone pierwszemu ministrowi rządu naszego udręczonego kraju, obejmują ponad sto sześćdziesiąt punktów i są spisane na ponad dwustu stronach. W znacznej część ingerują one w tak szczegółowe aspekty naszego życia, że aż dziw bierze, że komuś chciało się to spisać.

Rodzi się jednak podstawowe pytanie: czemu to rząd, który obiecywał „wstawanie z kolan” i „nieuleganie dyktatowi z …. „ (tu można wpisać nazwę jednej ze stolic, w zależności od panującej mody w danym sezonie), piórem swojego premiera podpisał? Ano, pewnie dlatego, że jak mawiał klasyk: „byt kształtuje świadomość”. A czemu brakuje na potrzymanie bytu, tj. utrzymanie twardego elektoratu? Zacznijmy od początku. Jak pamiętamy „dobra zmiana” obejmowała rządy w państwie będącym w ruinie. I obiecywała nam, że z tej ruiny nas wydobędzie.

Najpierw usłyszeliśmy od jednego wicepremiera rządu, że mają na pokładzie wyśmienitego fachowca od gospodarki, a od drugiego wicepremiera tego samego rządu, że teraz będą stosowali doktrynę nowoczesnego keynesizmu, a od nadpremiera, że poziom zadłużenia nie ma znaczenia, bo inne państwa są bardziej zadłużone i nic się nie dzieje. Następnie ten wybitny fachowiec ogłosił, że w kraju mamy do dyspozycji jeden bilion złotych (tj. tysiąc miliardów) zamrożonych na różnych kontach. Przeprowadzając tę brawurową kalkulację dodał pasywa (depozyty) bankowe do aktywów (kredyty) potwierdzając tym samym swoją wybitną fachowość, szczególnie w dziedzinie finansów.

Jak się należało spodziewać ignoranci ekonomiczni stanowiący klasę polityczną uwierzyli mu. No i zaczął się szalony taniec wydawania, zadłużania, dodruku i znów wydawania, zadłużania itd., przy jednoczesnym ograniczaniu swobody działalności gospodarczej, a w pewnym momencie nawet zakazie jej prowadzenia. W ten sposób zafundowano ludowi kilkuletnie Bachanalia, ale niestety, jak to w przyrodzie, przed kacem nie da się uciec. Już od kilku miesięcy przestaje przyjemnie szumieć w łepetynach, a proces trzeźwienia przyspieszają kwoty na rachunkach do płacenia. Jesienią dodatkowo wylany zostanie kubeł zimnej wody.

Co robi w takiej sytuacji sponsor tego zbiorowego ekonomicznego szaleństwa? Próbuje dalej dolewać coraz marniejszego trunku – tzw. dopłaty i rekompensaty nie pokrywające nawet realnego wzrostu cen, a jednocześnie dalej deprecjonujące realną wartość pieniądza – oraz przebłagać cioteczkę Unię za wcześniejszą krnąbrność i prosić o odblokowanie kieszonkowego. A co jest ceną – pokutą oczekiwaną przez dobroduszną cioteczkę z Brukseli? Żyrowanie w ciemno długu, który ona zaciąga również w naszym imieniu, oddanie resztek suwerenności państwa nawet w takich pozatraktatowych domenach, jak organizacja sądów, system podatkowy i wartości którymi kieruje się wspólnota narodowa.

A co w zamian? Obietnica, że kieszonkowe zostanie wypłacone, ale po wykonaniu kolejnych poleceń, tj. oddaniu kolejnych atrybutów suwerenności państwa. Podsumowując, wracamy do „spirali śmierci”. Rozdawnictwo na granicy rozrzutności pożyczonych i wydrukowanych pieniędzy, powoduje konieczność uzależniania się od międzynarodowych spekulantów i płacenia im ogromnego haraczu w formie odsetek od długu oraz frymarczenia za grosze suwerennością kraju w oczekiwaniu na pocket money od cioteczki Unii. A wszystko to w rytm chocholego tańca na bogoojczyźnianą nutę. Czy można ujść z życiem, w tym przypadku ekonomicznym, i wyrwać się ze spirali śmierci? Oczywiście tak, ale to już temat na kolejny felieton. Obyśmy zdrowi byli.

Ireneusz Jabłoński

Z profilu fb

Fot. wikipedia commons

 

Redakcja