OpinieŚwiatDlaczego nie powinniśmy bronić stowarzyszenia „Memoriał”?

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Fundacja Ośrodka KARTA opublikowała list otwarty z apelem o zaangażowanie w obronę zdelegalizowanego właśnie w Rosji stowarzyszenia „Memoriał”. Jej pogląd podzielają te środowiska intelektualne i polityczne, dla których pożądanym obliczem państwa rosyjskiego jest twarz grupki w istocie antyrosyjskich aktywistów. Niektórzy z nich dają poprzez swoją działalność upust własnym kompleksom, inni po prostu zarabiają pieniądze, realizując różnego rodzaju granty. Aktywność rosyjskiego stowarzyszenia z interesem Polski nie ma nic wspólnego. Ujawnienie dokumentów na temat zbrodni katyńskiej, które mu się przypisuje nastąpiłoby i bez niego, na mocy porozumień międzyrządowych.

Fundusze z zagranicy i świadome kreowanie się na ofiarę

Warto w tym kontekście przypomnieć, że na podstawie prawa obowiązującego w Federacji Rosyjskiej Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał” i „Międzynarodowy Memoriał” wpisane zostały do rejestru „agentów zagranicznych” w 2014 i 2016 roku. Zgodnie z przepisami powinny w tej sytuacji informować publicznie o pochodzeniu części swych funduszy z zagranicy. To, że konsekwencją braku realizacji tego wymogu może być delegalizacja, było faktem znanym prawnikom i kierownictwu organizacji.

Pojawia się zatem pytanie: czy nie lekceważono prawa w sposób świadomy, po to, by móc następnie ogłosić się „ofiarą represji”. Może na to wskazywać również fakt, że od 2019 roku wszczęto wobec obu organizacji 28 postępowań administracyjnych. Kończyły się one prawomocnym nałożeniem na nie kar za nieprzestrzeganie ustawy o agentach zagranicznych (w sumie 6,5 mln rubli).

Poparcie dla ekstremistów, sekt i terrorystów

Do delegalizacji „Memoriału” doszło zgodnie z rosyjskimi przepisami. Prokuratura Generalna przekazała sprawę do Sądu Najwyższego (w sprawie „Memoriału Międzynarodowego”), a prokuratura moskiewska – do moskiewskiego sądu miejskiego (w sprawie Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał”). Podstawa prawna: złamanie przepisów Kodeksu cywilnego oraz Ustawy o organizacjach społecznych.

Ustawodawstwo rosyjskie zabrania funkcjonowania organizacji popierających nielegalne struktury ekstremistyczne, terrorystyczne, których działalność w Rosji jest zakazana. Tymczasem aktywiści „Memoriału” publicznie deklarowali wsparcie m.in. Partii Wyzwolenia (arab. Hizb ut-Tahrir), powiązanej z organizacjami fundamentalistycznymi i współodpowiedzialnej za zamachy terrorystyczne w krajach Azji Centralnej, w Chinach i Rosji (ugrupowanie to próbowało działać również w Europie, jednak wiele krajów, w tym Niemcy, zakazało prawnie jego funkcjonowania), czy uznawanych w Rosji za sektę religijną o charakterze antypaństwowym Świadków Jehowy.  Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał” nie zwracało przy tym uwagi na wątpliwości prawne w sprawach dotyczących członków tych i innych organizacji, lecz wydawało oświadczenia o charakterze czysto politycznym. Pozycjonowało się tym samym raczej jako siła polityczna (aczkolwiek bardzo wątła) niż niezależna, dbająca o prawa obywatelskie organizacja pozarządowa.

Wątek ukraiński i neobanderowski

Do grona środowisk, w obronie których stawali członkowie kierownictwa „Memoriału”, zaliczyć można też formacje neonazistowskie, neobanderowskie i skrajnie prawicowe, podejrzewane o dokonywanie zbrodni na ludności Donbasu. Rzecz dotyczy szczególnie Prawego Sektora. „Władze Rosji z jednej strony oficjalnie odżegnują się od udziału w konflikcie z Ukrainą, a z drugiej zajmują wyraźnie antyukraińskie stanowisko, widoczne w propagandzie i nieoficjalnym wsparciu militarnym tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, oraz przejawiające się w naruszeniu integralności terytorialnej tego kraju w lutym i marcu 2014 roku, wskutek czego doszło do nieuznawanego przez społeczność międzynarodową przyłączenia Krymu do Rosji oraz prześladowań obywateli ukraińskich i wspierających moralnie Ukrainę Rosjan, a także zakazu działalności szeregu ukraińskich organizacji nacjonalistycznych” – czytamy w stanowisku „Memoriału” z 2020 roku.

„Memoriał” nie uznaje zatem integralności terytorialnej Rosji, de facto nawołując do zrzeczenia się jej suwerenności nad Krymem. Na dodatek Prawy Sektor Dmytro Jarosza uznaje za formację …broniącą praw Tatarów Krymskich. Zupełnie nie przeszkadza jego szefostwu fakt, że wielu z neobanderowców z tej jaczejki dokonywało zabójstw i napadów na osoby nie podzielające nowej, banderowskiej wizji Ukrainy.

W tym kontekście wyłącznie za pewną ciekawostkę uznać można fakt, że w ostatnich tygodniach w polskich mediach reżimowych pojawiał się rosyjski prawnik reprezentujący „Memoriał” Ilia Nowikow, który na co dzień pracuje na Ukrainie. Obsługuje tam interesy biznesowe Petra Poroszenki, byłego, sprzyjającego neobanderowcom prezydenta tego kraju.

Mity i kampania wizerunkowa w Polsce

Gdy tylko złożony został wniosek o delegalizację „Memoriału” w Rosji, odnotować można było wzmożoną aktywność ludzi związanych z tą organizacją również w mediach polskich. Niektórzy z nich prezentowani byli jako „historycy”, podkreślano ich zasługi w sprawie odkrywania nieznanych kart zbrodni katyńskiej. Tymczasem w gremiach kierowniczych „Memoriału”, który zresztą już dawno badaniami sprawy katyńskiej się nie zajmuje, zasiadają osoby nie mające żadnego wykształcenia i przygotowania historycznego, uprawiające za to dość toporną publicystykę polityczną, starając się szokować opinię publiczną kolejnymi oświadczeniami skierowanymi przeciwko władzom rosyjskim. Szef tzw. sekcji polskiej „Memoriału”, Aleksandr Gurjanow jest np. fizykiem, nie mającym żadnego pojęcia o warsztacie badań historycznych.

Po decyzji rosyjskiego Sądu Najwyższego (wciąż nieprawomocnej) wśród zachodniej klasy politycznej wybuchła histeryczna reakcja. Polska, jak zwykle w takich sytuacjach, znalazła się w awangardzie. Minister w Kancelarii Prezydenta Jakub Kumoch uznał orzeczenie za „skandaliczne”. W podobnym tonie wypowiedziało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Instytut Pamięci Narodowej i Andrzej Duda. W kraju, w którym działania wymiaru sprawiedliwości budzą coraz większe wątpliwości, klasa rządząca nie czuje żadnego zażenowania i zakłopotania, by formułować ostre zarzuty pod adresem władz sądowniczych jednego z sąsiadów.

Decyzję o delegalizacji „Memoriału” można oceniać różnie. Najprawdopodobniej wynika ona rzeczywiście z rażącego naruszania porządku prawnego przez tą organizację. Warto pamiętać, że rozstrzygnięcie sądowe nie jest bynajmniej wygodne dla rosyjskiego kierownictwa politycznego, które zmuszone jest do odpierania zarzutów tzw. Zachodu. „Memoriał” faktycznie prowadził działalność antyrosyjską (dlatego tak podoba się niektórym w Warszawie), nie stanowił jednak żadnego zagrożenia dla władz rosyjskich, a jego wpływy na społeczeństwo były doprawdy marginalne. Coraz częściej przypominał klub polityczny składający się z przysłowiowych „leśnych dziadków” (weteranów zoologicznego antykomunizmu) i zbijających na nich interesy profesjonalnych pozyskiwaczy grantów, przede wszystkim zagranicznych. Jego istnienie, bądź nieistnienie nie ma zatem najmniejszego znaczenia dla Rosji, Polski czy kogokolwiek.

Mateusz Piskorski

Redakcja