Bardzo sprawnie napisana książka w obronie gen. Wojciecha Jaruzelskiego i jego decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. Jednym z najbardziej intrygujących epizodów jest rola w tej operacji Ryszarda Kuklińskiego:
„W roku 2001 płk Jurij Ryliow, były radziecki attache wojskowy w Warszawie, w wywiadzie dla tygodnika „Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije” opowiedział o operacji GRU pod kryptonimem „Kukłowod” („Lalkarz”), w której główną rolę odegrał Ryszard Kukliński. W opinii Ryliowa został zwerbowany przez Amerykanów w Wietnamie. Ale potem przejęli go Rosjanie, zmuszając do zostania podwójnym agentem. Ryliow powiedział, że w 1974 r., będąc na kursie w Akademii im. Woroszyłowa w Moskwie, Kukliński przeszedł szkolenie w GRU. Od tego czasu znajdował się pod parasolem służb radzieckich. Był ich okiem i uchem w polskiej armii i korpusie oficerskim. A jednocześnie prowadził grę z Amerykanami.
W roku 1981 – jak twierdzi Ryliow – Kuklińskiemu przyszło odegrać główną rolę w operacji „Kukłowod”. Na Kremlu podjęto decyzję, że bezpośrednio przekaże on Amerykanom informację o stanie wojennym, zwłaszcza to, że tę operację przeprowadzą sami Polacy. Przedstawi im wszystkie plany. Uznano, że warto poświęcić agenta w Sztabie Generalnym, żeby taka wiadomość trafiła na właściwe biurko. Szczególnie, że wobec perspektywy wprowadzenia stanu wojennego jego możliwości gry z CIA stawały się mocno ograniczone. Rosjanie kalkulowali, że operacja „Kukłowod” przyniesie im wymierne korzyści. Z jednej strony, złagodzi napięte stosunki między Moskwą a Waszyngtonem. Uspokoi Amerykę, że kryzys polski zostanie rozwiązany rękami Polaków i nie rozleje się na Europę. Z drugiej – będzie czytelnym sygnałem dla gen. Jaruzelskiego, że innej drogi już nie ma. Jeżeli Amerykanie będą milczeć po ucieczce Kuklińskiego, to będzie znaczyło, że milcząco aprobują stan wojenny.
Potwierdzeniem tej tezy jest reakcja USA po jego wprowadzeniu. Do stycznia Departament Stanu powtarzał praktycznie jedno – że stan wojenny jest wewnętrzną sprawą Polski i najważniejsze, żeby żadne siły zewnętrzne w to się nie mieszały. Dopiero później, gdy okazało się, że Jaruzelski panuje nad sytuacją, administracja Ronalda Reagana przyjęła inną strategię. No dobrze, ale w takim razie, jak zinterpretować cytowane wcześniej słowa Jaruzelskiego o Kuklińskim? Że jego „ucieczka” była pod kontrolą? Musimy pozostać w sferze domysłów.
Pytanie zasadnicze jest bowiem takie, czy o roli Kuklińskiego Jaruzelski wiedział w roku 1981, czy też jego komentarz był sformułowany post factum? Jeżeli wiedział wcześniej, już w roku 1981, to nasuwa się pytanie: czy sytuacja wyglądała tak, że Kukliński był agentem Moskwy, ale Rosjanie powiadomili Jaruzelskiego o jego „ucieczce”, by z jednej strony go uspokoić, a z drugiej – uświadomić, że z zadania wprowadzenia stanu wojennego nie może się wywinąć. A może było tak, że współpracował z Jaruzelskim i Kiszczakiem? Tylko, tak jak praktykowano w tamtym czasie – bez kartek, bez pisania, tylko poprzez ustne meldunki…”
Robert Walenciak, „Gambit Jaruzelskiego. Ostatnia tajemnica stanu wojennego”, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021, ss. 355.