FelietonyOpinieSen o IV Imperium

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Adam Wielomski: W Niemczech sformowano nowy rząd, w którym rolę decydującą będą mieli socjaldemokraci, wspierani przez radykalną lewicę Zielonych i lewicujących liberałów z FDP.

Znakomicie wyczuwający wiatry z Berlina ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven zakomunikował kilka dni temu (25.11.2021) na Twitterze: „Chcemy zwiększyć strategiczną suwerenność Europy. Oznacza to przede wszystkim osiągnięcie własnej zdolności do działania w kontekście globalnym oraz zmniejszenie zależności i stopnia narażenia na zagrożenie w ważnych obszarach strategicznych, takich jak dostawy energii, ochrona zdrowia, import surowców i technologie cyfrowe – bez izolowania Europy”. Wpis ten należy potraktować jako ambasadorską glosę do zapowiedzi nowego rządu, że należy dokonać przyśpieszenia procesów integracji europejskiej i przekształcenie Unii Europejskiej w państwo federalne.

Nowy rząd w Berlinie chce ponoć nawet rewidować i poprawiać w tym kierunku traktaty unijne. Wpisuje się to zresztą w tradycyjną linię SPD, która od dawna forsuje ideę super-państwa europejskiego, nawet kosztem odpadnięcia od Unii Europejskiej tych suwerennych państw, które sobie takiej integracji nie życzą, ponieważ nie chcą rozstać się z podstawowym atrybutem nowożytnego państwa, czyli suwerennością. Przypomnijmy, że SPD przyjęła angielski Brexit bez żalu. W gruncie rzeczy oznacza to, że czeka nas w najbliższej przyszłości wielki spór prawno-polityczny: czy, tak jak było dotąd, kompetencje organów unijnych wynikają z delegacji pewnych obszarów jurysdykcji przez suwerenne państwa członkowskie, czy też suwerenność zostanie scedowana na Unię Europejską, która ze swojej strony będzie delegować niektóre obszary jurysdykcji na dotychczasowe państwa członkowskie?

Magdalena Ziętek-Wielomska: Po odejściu Wielkiej Brytanii z UE przyjdzie czas na Polskę, która będzie musiała podjąć decyzję co do swojego miejsca w tej organizacji. Obawiam się, że nasze elity nie bardzo przygotowane są do tego starcia. Sprawa wiadomego orzeczenia TK pokazała daleko posuniętą nieumiejętność zakomunikowania światu stanowiska rządzącej ekipy. Zamiast postawić na jasne, czytelne i merytoryczne komunikowanie – w rożnych językach, w różnych europejskich mediach – swoich argumentów, polskie władzy zaczynają wykonywać nerwowe ruchy, bez zadbania o to, by zostały odpowiednio zrozumiane. Ułatwiło to zadanie opozycji, która rozdmuchiwała sprawę rzekomego PolExitu po to, by popsuć wizerunek partii rządzącej w oczach społeczeństwa polskiego, które jak wiadomo jest wyjątkowo prounijne.  A dobra komunikacja jest podstawą skutecznej polityki. Polska racja stanu nakazuje w tym momencie unikanie wszelkiej polityki, która mogłaby doprowadzić do politycznej izolacji Polski. Żeby tego uniknąć, moim zdaniem polski rząd powinien postawić siebie na czele wszystkich Europejczyków, którzy nie chcą dalszej centralizacji władzy na szczeblu unijnym. Przede wszystkim powinien porzucić retorykę „my Polacy” kontra UE, tylko stworzyć narrację idącą w poprzek wszystkich społeczeństw europejskich. I postawić się w obronie także i Niemców, którzy przecież w słynnym wyroku niemieckiego trybunału konstytucyjnego dotyczącym Traktatu z Maastricht (Maastricht-Urteil z 12.10.1993) otrzymali gwarancję, że to państwa narodowe są gospodarzami Unii. Problem w coraz większym stopniu bowiem dotyczy tego, kto decyduje o zasięgu kompetencji UE, co Niemcy wyrażają za pomocą zgrabnej formuły: Kompetenz-Kompetenz, czyli kompetencja do wyznaczania kompetencji. To właśnie hasło: obrona narodów europejskich do posiadania Kompetentz-Kompetenz mogłoby przyświecać działaniom rządu polskiego, który nawiązując wprost do naszej tradycji obrońców wolności powinien stworzyć taką właśnie retorykę, kolportowaną po całej Europie. Bo podział na kosmopolitów i zwolenników narodowych demokracji idzie w poprzek całej Europie, co Polacy, grając kartą naszej historii, powinni aktywnie zagospodarować.

Myśl Polska, nr 49-50 (5-12.12.2021)

fot. Olaf Scholz (wikipedia commons)

Redakcja