FelietonySztuka rozmowy

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

„Bieżący kontakt oraz negocjacje pozwalają sondować reakcje przeciwnika na ostrożne próby realizowania własnych interesów. Na tym przecież od lat polegała dyplomacja, co oczywiście nie znaczy, że negocjacje zawsze muszą kończyć się porozumieniem” – pisze znakomity znawca stosunków międzynarodowych prof. Stanisław Bieleń (S. Bieleń, „Negocjacje w stosunkach międzynarodowych”, Warszawa 2013). I trudno się z nim nie zgodzić.

Dialog wydaje się szczególnie nieodzowny w warunkach kryzysu, którego nie jesteśmy w stanie rozwiązać sami, ewentualnie jego samodzielne rozwiązanie wiązałoby się ze zbyt wielkimi dla nas kosztami. Pozwala również na uniknięcie sytuacji konfliktowych, które nie leżą w naszym interesie. To ostatnie dotyczy większości wyobrażalnych konfliktów we współczesnym świecie. Wyjątkiem nie jest tu obecny konflikt na granicy polsko-białoruskiej.

Oba kraje mają tu do osiągnięcia dość oczywiste cele. Białoruś dąży do uzyskania uznania wśród sąsiadów i w całej Europie swej podmiotowości politycznej, nieustannie od lat kwestionowanej z powodów geopolitycznych i kulturowych. Przekaz Mińska jest jasny: to my jesteśmy suwerenem w naszym kraju, to z nami rozmawiać należy na wszelkie tematy, bo to my sprawujemy władzę realną. Białoruskie władze wykorzystują i wykorzystywać będą wszelkie narzędzia, by uzmysłowić to otoczeniu międzynarodowemu. Interes Mińska nie jest w tej sferze w żaden sposób sprzeczny z obiektywnym interesem Warszawy. Chodzi przecież jedynie o uznanie faktów. Interes Polski polega na zachowaniu szczelności granicy. I również nie stoi w sprzeczności z długofalowym interesem Mińska.

Nie wyklucza to istnienia i pewnej roli innych celów, tyle że już nie do końca państwowych, lecz partykularnych. W polskim przypadku rozegranie informacyjne kryzysu to możliwość wstrzymania spadku poparcia dla rządzącej partii. To dlatego mamy do czynienia z blokadą medialną pod pretekstem bezpieczeństwa i zasłoną stanu wyjątkowego. Tu nie chodzi o żadne wyskoki neoliberalnej opozycji, lecz po prostu o szczelne przykrycie grubym brezentem wszelkich dowodów nieudolności struktur państwa polskiego pod rządami PiS. Aleksandr Łukaszenko również ma ochotę utrwalić swój wizerunek jako przywódca nieugięty i bezwzględny, nie tyle wśród wyborców, co raczej u swojego wschodniego sąsiada.

Co na to Polska? Rzecznik resortu spraw zagranicznych Łukasz Jasina zgodził się (sensacja!) na udzielenie wywiadu rosyjskiej liberalnej rozgłośni „Echo Moskwy”. I właściwie przyznał, że czegoś takiego, jak polska polityka zagraniczna nie ma. Po pierwsze, sugerował, że rozmowy na temat kryzysu polsko-białoruskiego Warszawa mogłaby prowadzić z Moskwą. To w obozie PiS nic nowego; już kiedyś Jarosław Kaczyński deklarował, że o sprawach polskiej mniejszości na Białorusi rozmawiałby z Rosją. Ale, po drugie, to wszystko czcze zapowiedzi. „O ile mi wiadomo, nie ma bezpośrednich kontaktów z rosyjskim MSZ, z rosyjskimi władzami, z ambasadą rosyjską w Warszawie” – powiedział Rosjanom Jasina.

Zdumienie jego rozmówcy sięgnęło jednak zenitu dopiero po chwili. Komentując fakt rozmowy kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Władimirem Putinem, rzecznik polskiego ministerstwa stwierdza: „Stosunki z Rosją Niemcy mają lepsze niż my – to po pierwsze. Po drugie, czekamy na sygnał od Siergieja Ławrowa”. Zaskoczony dziennikarz „Echa Moskwy” dopytuje: „Czyli nie jesteście gotowi, by to inicjować, ale czekacie na sygnał od Siergieja Ławrowa, że strona rosyjska chce z Polską podyskutować o tym kryzysie?”. „Dobrze mnie pan zrozumiał” – odpowiada Łukasz Jasina.

Podsumujmy zatem wizję rzecznika MSZ: Polska ma kłopoty w relacjach z Białorusią. Z Mińskiem nie rozmawia, bo uznaje, że nie ma sensu, bo Białoruś to przecież obszar podległy Moskwie (chciałoby się dodać, że na tej samej zasadzie nie ma sensu rozmawiać z rządem polskim, bo i tak o wszystkim decyduje Waszyngton). Władze polskie chciałyby za to porozmawiać z Rosją, ale czekają aż szef rosyjskiego MSZ je o taką rozmowę grzecznie poprosi. Rozmowę dotyczącą problemu, z którym boryka się nie Rosja, nie Rosja i Polska, lecz wyłącznie Polska. Logiczne? Nie? Trudno, trzeba się przyzwyczaić: logiki i realizmu w wypowiedziach i działaniach polskich władz nie ma już dawno.

Nie wszystko jednak stracone. Rzecznik MSZ podkreślił, że władze w Warszawie rozmawiają z Pawłem Łatuszką (były minister kultury i dyplomata białoruski dziś odpoczywający w luksusowym apartamencie w polskiej stolicy) oraz z „gwiazdą” białoruskiej opozycji Swietłaną Tichanowską. To mniej więcej tak, jakby białoruska strona uznała, że o stosunkach z Warszawą rozmawiać będzie z naszą radykalną opozycją pozaparlamentarną. Dziennikarz „Echa Moskwy” okazał się zbyt kulturalny, by zadać polskiemu urzędnikowi pytanie o postępy w polskich negocjacjach z Tichanowską na temat uspokojenia sytuacji na granicy. A szkoda, trudne i złośliwe pytania to w dobrym dziennikarstwie fundament sukcesu.

Mateusz Piskorski

Jak podały media 15 listopada Angela Merkel odbyła 50-minutową rozmowę z Aleksandrem Łukaszenką.

Myśl Polska, nr 47-48 (21-28.11.2021)

 

 

Redakcja