FelietonyRoboty – koszmar przyszłości!

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Żeby ten tytuł uściślić należy dodać, że cała rzecz będzie dotyczyła sztucznej inteligencji, a właściwie najgłębszych jej konsekwencji. Czym zatem ona jest? Wydaje się, że najstosowniej będzie przyjąć, iż jest to taki wytwór ludzkiego umysłu, który bez skonkretyzowanego polecenia swojego twórcy może podejmować własne decyzje, w tym te o dalszym reprodukowaniu się, a w ostatecznej konsekwencji o wyznaczaniu samemu sobie celów. Brrr…

Są też futurolodzy, których spekulacje i ich fantazje posuwają się aż tak daleko, iż prognozują oni przyszłe podróże kosmiczne, prowadzone nie przez ludzi (zbyt duże dystanse), lecz przez zaprojektowaną sztuczną inteligencję. Będzie ona zdolna do wykorzystywania napotkanych planetarnych zasobów do samonaprawy, a nawet budowy dalszych tego rodzaju obiektów, na przykład, w celu poszerzenia badanej kosmicznej przestrzeni. Przyznajmy: nie brzmi to aż tak bardzo nieprawdopodobnie? Oczywiście ziemscy inżynierowie przypuszczają, że ostatecznym źródłem kluczowych decyzji będą nasze centrale. Lecz czy na zawsze i na pewno?

Popuszczając nieco wodze wyobraźni, uznajmy że te technologiczne twory naszych umysłów, w pewnych sytuacjach mogą uzyskać znaczącą, a nawet całkowitą niezależność od ludzkich komend, czyli tak zwaną suwerenność. Nawet przecież nasze najskromniejsze narzędzia i ich ulepszenia, mając status rzeczy i przedmiotów, korzystają jednak z pewnej odrębności. Choćby tylko przez to, że noszą jakąś nazwę. Młotek jest więc zawsze tym samym młotkiem, a co dopiero skomplikowane roboty… Co zatem może zdarzyć się wtedy, gdy rzeczywiście, gdzieś w odległych zakątkach tej, czy innej galaktyki powstanie nowa jakość, którą z ziemskiej bazy nie będzie można ani opanować, ani nawet zniszczyć. Ale nowi panowie przestworzy swój rozum będą mieli i by temu zapobiec swoje siły skierują na naszą planetę, by ją unicestwić. I to  będzie koniec. Co zdarzy się dalej – ta historia jest już dla nas bez znaczenia… Ale czy czasem ów fikcyjny scenariusz dalszych losów ludzkości nie przypomina naszych relacji ze Stwórcą? Oczywiście, że zachodzi znaczące i duże podobieństwo! Znamy przecież liczne przekazy o stworzeniu pierwszych ludzi, w tym tę biblijną. Wszystkie one mają wspólny mianownik: jest nim przeświadczenie, że ludzkość jest bytem zależnym. Niesuwerennym, podlegającym zewnętrznemu boskiemu prawu.

Człowiek nie jest wyemancypowany, lecz przeciwnie, a nasze uczynki zawsze bywają wszechstronnie badane. Gdzie zatem tkwi różnica pomiędzy Aktem Stwórcy, a dziełem człowieka? Jest ona podstawowa, fundamentalna i zasadnicza. Człowiek bowiem, w hierarchii bytów, stojąc bardzo wysoko, jest jednak w najgłębszym rozumieniu istotą ułomną. Rozpoznanie owego faktu jest jego podstawowym zadaniem i powołaniem. Widząc tak te sprawy i rozumiejąc ludzką kondycję, musimy przyznać, że przekroczyliśmy nakreślone nam granice. Człowiek stał się buntownikiem, przyznając sobie status stwórczej siły. A wiemy czym się kończy takie gatunkowe nieposłuszeństwo.

Można przyjąć, iż skonstruowanie sztucznej inteligencji okaże się tym ostatecznym zerwaniem: o kosmicznych konsekwencjach.  Kara z pewnością zostanie wymierzona. A kto czym wojuje od tego na ogół ginie…. Nie można więc wykluczyć, że powołana przez nas machina, na końcu naszej drogi może zostać użyta do wymierzenia nam sprawiedliwości. Zastrzeżenie jest tylko takie, iż ów apokaliptyczny obraz jest zbyt mechanistyczny i pozostaje tylko żywić nadzieję, że nasze relacje z Bogiem wciąż istnieją. Na człowieka jednak liczyć za bardzo nie można, gdyż dopuści się wszystkiego, co tylko znajdzie się w zasięgu jego możliwości.

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, nr 13-14 (28.03-4.04.2021)

Redakcja