Felietony„W pustyni i w puszczy” i rasizm

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Political Correctness (PC), czyli tzw. polityczna poprawność już kilka dekad temu stała się hasłem i postulatem o fundamentalnym znaczeniu dla przekształcającej gruntownie postchrzescijański świat Zachodu rewolucji cywilizacyjnej i dla Nowej Lewicy, nurtu ideologicznego, który zniszczył tradycyjną lewicę z jej pryncypiami.

Mając, podobnie jak inne idee tej rewolucji, oficjalnie jak najbardziej słuszne założenia o wyeliminowaniu z komunikacji międzyludzkiej słów i wyrażeń obraźliwych, sprawiających komuś przykrość, PC stała się szybko karykaturą samej siebie i współczesną cenzurą. Nie tylko cenzuruje jednak teraźniejszość, ale wzięła się za przeszłość. Wg bieżących kryteriów wykreśla ludzi, wydarzenia, obyczaje itp. z historii, a w niektórych sytuacjach nadpisuje je nową, zmanipulowaną treścią. Celem ataku jest Zachód – domena ludzi białych – i jego cywilizacja, z jej historią, religią, tradycjami.

Metodą – odrzucenie podstawy nauk historycznych – poznania i zrozumienia kontekstu epoki, którą się opisuje. Stosując współczesne rewolucyjne pryncypia dokonuje się potępienia przeszłości i napiętnowania poczuciem winy obecnie żyjących. Skutkuje to wytworzeniem u ludzi białych postawy samoodrzucenia, nienawiści do samych siebie, poczucia pustki ideologicznej i tożsamościowej – bo co prawda stoi za nami bogata historia, ale została ona potępiona, zatem przestajemy wiedzieć kim jesteśmy, do czego mamy się odwoływać itd. Pod pręgierzem „poprawności” stajemy się tabula rasa, którą zapisuje się nowymi ideami. Rozszalała na zachodzie Zachodu PC jest ochoczo przenoszona na grunt polski przez adeptów Neo-Lewicy znad Wisły.

Oto poseł Lewicy Maciej Gdula, dr hab. nauk społecznych i nauczyciel akad. wstrząsnął się „rasizmem” sienkiewiczowskiej „W pustyni i w puszczy”. Jego zdaniem, to bardzo szkodliwa lektura, przesycona rasizmem, rasistowskim językiem (użycie słowa „murzyn”), rasistowskimi kliszami i postuluje usunięcie je z listy lektur szkoły podstawowej. Wzór przychodzi z Zachodu – tam już nie ma „Dziesięciu małych murzynków” („Ten little niggers”) Agaty Christie, nie ma „Murzyna z załogi Narcyza” („Nigger of the Narcissus”) Josepha Conrada (w 2009 r. usunięto słowo na „n” z całego tekstu), w przygodach zarówno Tomka Sawyera jak i Hucka Finna Marka Twaina w 2011 r. zastąpiono słowo „nigger” słowem „slave” („niewolnik”), w 2008 r. z hymnu stanu Floryda „Old folks at home” (z 1851 r., inaczej „Swanee River”) autorstwa ojca muzyki amerykańskiej Stephena Fostera, usunięto słowo „plantation” oraz „darkeys”, chociaż to drugie używane było w czasach Fostera jako delikatne i grzeczne określenie czarnych. Także słowo „nigger” w angielskim amerykańskim nie zawsze i nie wszędzie w USA miało wydźwięk pejoratywny, a nie miało go zupełnie w Wlk. Brytanii, stąd neutralne użycie go przez Christie, czy Conrada oraz przetłumaczenie na polskie neutralne „murzyn” (w odróżnieniu od obraźliwego „czarnuch”). Dziś PC w USA doszła do tego, że  tamtejsi czarni to już nie Afroamerykanie (Afro-American), ale afrykańscy Amerykanie (African American), czyli w trosce o ich dobro, daje im się w nowomowie odczuć, że „nie są stąd” i przypomina niewolniczy los…

Pan Gdula znany jest również, co dzisiaj oczywiste, z poparcia dla LGBT, które – jak mówi – „nie jest ideologią”, chociaż przecież ideologia to m.in. zbiór poglądów wyrażających interesy jakiejś grupy, mobilizujących ją do walki w celu przekształcenia rzeczywistości zgodnie z interesem tej grupy i jej widzeniem świata, a z przekształcaniem rzeczywistości na niespotykaną skalę mamy właśnie dzisiaj do czynienia. Paradoksem jest też to, że zdaniem PC rasa biologiczna w przypadku człowieka nie istnieje, jednak istnieje rasizm. Zresztą walka z naturą, biologią człowieka, to dziś wyższy poziom „poprawności” niegdyś spalającej się w banalnej walce z religią i tradycją. Fakty naukowe (tym gorzej dla nich) muszą zostać odrzucone. James D. Watson, słynny genetyk, odkrywca łańcucha DNA, noblista, został nazwany rasistą a instytucje naukowe zerwały z nim współpracę po tym, jak powiedział, że badania wskazują, że różnica (na niekorzyść czarnych) średniej mierzalnej IQ pomiędzy białymi a czarnymi, ma podłoże genetyczne. A jednak w każdym ustandaryzowanym teście czarni w USA uzyskują średnio dużo gorsze wyniki od białych, nad czym ubolewają autorzy licznych tekstów dostępnych w sieci.

Czy to oznacza, że nie ma czarnych mądrzejszych od białych a białych głupszych od czarnych? A czy od dziesięcioleci nie obserwujemy dominacji czarnych w sprintach i biegach długich? Czy nie świadczy to o genetycznych predyspozycjach? Cały czas mówimy o średniej, która nie wyklucza w żadnym wypadku jednostek wybijających się ponad przeciętną. Dyskusji na argumenty jednak brak, w zamian mamy wrzask i potępienia.  Pos. Gdula zamiast stosować w Polsce klisze oszalałej amerykańskiej PC, powinien bronić nauki przed ideologizacją. Inaczej za chwilę będzie zwalczał Koziołka Matołka (i Makuszyńskiego), który miał do czynienia z czarnymi ludożercami i „strasznym królem murzyńskim”, czy małpkę Fiki-Miki, która wszak podróżowała ze stereotypowym Murzynkiem Goga-Goga.

Spectator

Na zdjęciu: kadr z filmu „W Pustyni i w puszczy” (1973) – Fototeka.

Redakcja