FelietonyOpinieDyskretny urok bezpieczeństwa

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Tydzień temu brałem udział w demonstracji przeciwko bezsensownym ograniczeniom wprowadzonym przez rząd z powodu epidemii koronawirusa. Organizatorzy poprosili mnie o zabranie głosu, W wystąpieniu zwróciłem się do policjantów, by nie dali się używać do akcji mających zastraszać ludzi, którzy bronią swoich praw.

O demonstracji dość obszernie poinformowały lokalne media, a także kilka portali internetowych. W jednym z nich napisano/powiedziano, że moje wystąpienie skłoniło policjantów do zaprzestania legitymowania i spisywania uczestników demonstracji. To nieprawda. W demonstracji wzięło udział kilkadziesiąt osób. W momencie jej oficjalnego rozpoczęcia z samochodów wyskoczyli policjanci w liczbie niewiele mniejszej niż demonstranci. Wyglądało to na napaść zbójców na bogu ducha winnych ludzi, którzy spokojnie wystąpili w obronie swoich praw. Jestem przekonany, że interwencja policji miała na celu zastraszenie i rozpędzenie demonstrantów. To się policji nie udało, więc po wylegitymowaniu i spisaniu części demonstrantów, policjanci wrócili do samochodów. Nie wiem dlaczego, ale mnie żaden policjant nie zaczepił. Natomiast moje wystąpienie miało miejsce już po zakończeniu policyjnych szykan, bo tak trzeba nazwać to działanie.

Czułem się w obowiązku wyjaśnić to przekłamanie czy też nieporozumienie i oddać honor organizatorom demonstracji, bo to dzięki ich odwadze demonstracja miała miejsce.  W zasadzie udział w tej demonstracji skłonił mnie do dość smutnych przemyśleń z historią Stalowej Woli w tle. Pamiętam koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i strajki w Hucie Stalowa Wola. Określono je później jako jeden z gwoździ do trumny PRL-u. Wówczas tysiące stalowowolan ryzykowało wiele, by zyskać trochę wolności. Nieco ponad trzydzieści lat później demonstracja w obronie praw obywatelskich gromadzi ledwie kilkadziesiąt osób. Co się stało w ciągu życia pokolenia, że wolność tak bardzo straciła na wartości?

Stalowa Wola ma opinię pisowskiego miasta i to ma być przyczyna słabości protestów przeciw działaniom rządu. Uważam, że to pogląd przesadzony. Przyczyn tej społecznej bierności upatruję gdzie indziej. Owszem, oddziaływanie PiS-u i jego medialnej propagandy są w Stalowej Woli duże. Na pewno duży wpływ na postawy mieszkańców ma straszenie koronawirusem. Jednak moim zdaniem nie są to przyczyny przesądzające o tym, że mieszkańcy Stalowej Woli nie są skorzy protestować przeciw oczywiście nonsensownym ograniczeniom, sprzecznym nie tylko z konstytucją, ale w efekcie szczującym ludzi na siebie, odbierającym pracę i niszczącym przedsiębiorstwa.

W strukturze społecznej Stalowej Woli przeważają dwie grupy. Są to osoby pracujące w zakładach przemysłowych oraz emeryci. Ci drudzy to już prawie trzydzieści procent mieszkańców miasta i jest to grupa najszybciej powiększająca się. Z kolei stalowowolski przemysł w ograniczonym zakresie został dotknięty przez negatywne skutki koronawirusa. Jest tak przynajmniej do tej pory. To, co związku z tym cechuje obie te grupy i sądzę, że ten pogląd można przenieść na większość polskiego społeczeństwa, to zachowanie bezpieczeństwa za wszelką cenę. To poczucie bezpieczeństwa zasadza się głównie na tym, że póki co jest praca i wypłata, jest emerytura, a w rządowej telewizji mówią, że wszystko pod kontrolą i będzie dobrze.

Ewidentne ograniczenia wolności, bzdurne przepisy i wszelkiego rodzaju nadużycia na tym tle są albo ignorowane, albo uważane za niezbędne, by zachować owo bezpieczeństwo, albo ich znaczenie nie jest kompletnie rozumiane. Trudno byłoby przekonać kogoś tak myślącego, że to poczucie bezpieczeństwa jest wyjątkowo złudne. Pewnie nie odkryłem tej myśli i gdzieś ją musiałem już spotkać, ale stwierdzenie, że ten, kto wolność poświęca na rzecz bezpieczeństwa już nie jest wolny, a wkrótce nie będzie bezpieczny, uważam za bardzo ważne i trafne. W skali takiego miasta, jak Stalowa Wola, takie myślenie źle wróży w perspektywie jego rozwoju. Taka postawa nie daje miejsca ludziom myślącym niestereotypowo, mającym niekonwencjonalne pomysły, inicjatywę i zmysł przedsiębiorczości.

W dążeniu do bezpieczeństwa za wszelką cenę takie jednostki i całe grupy uważa się za wrogów i bezwzględnie zwalcza. Uważam, że taka atmosfera nasila się w Stalowej Woli i jest kolejną przesłanką degradowania się miasta. Demonstracja sprzed tygodnia była dla mnie kolejną przesłanką potwierdzającą ten pogląd.

Andrzej Szlęzak

 

Redakcja